Las Birnamski już ruszył. Czy Juncker z Timmermansem i innymi tego nie widzą?

Fot. FreeImages.com
Fot. FreeImages.com

Nie wiadomo jeszcze, jaką decyzję podjęli w czwartkowym referendum Brytyjczycy. Bardzo możliwe, że przy urnach dojdzie do głosu efekt strachu przed zmianą i ostatecznie zwyciężą zwolennicy pozostania w Unii, choć w przypadku Brytyjczyków, a przynajmniej Anglików, efekt ten może się okazać słaby. Niechęć do UE zwłaszcza w Anglii nie jest nowością. Wielka Brytania nie jest też krajem, którego mieszkańcy mieliby poczucie, że bez Unii niemal nie istnieją. Geopolitycznie Zjednoczone Królestwo jest wręcz predestynowane do samodzielnego istnienia, bardziej nawet niż pozostająca poza wspólnotą Norwegia. Bo z punktu widzenia geopolityki pozostawanie poza UE nie oznacza przecież zerwania z Europą jako taką.

A taką właśnie wizję usiłują nam wciskać fanatycy integracji, tworząc bezzasadne i kłamliwe utożsamienie pomiędzy Europą a Unią Europejską. Takiej paraleli nie ma – można pozostawać w Europie, nie będąc w UE, choć oczywiście w przypadku jednych krajów jest to bardziej prawdopodobne i bezpieczniejsze niż w przypadku innych. Pod tym względem Polska jest, rzecz jasna, w znacznie gorszej sytuacji niż Wielka Brytania.

Kluczowe jednak jest to, że nawet jeśli mieszkańcy wysp zdecydują o pozostaniu w Unii, nie będzie już powrotu do tego, co było wcześniej. Nawet jeśli wszyscy święci brukselscy będą starali się udawać, że tak właśnie jest. A tak zapewne właśnie będzie.

Gdybym miał przewidywać, jak zachowają się postaci takie jak Jean-Claude Juncker, Martin Schulz czy Federica Mogherini w przypadku decyzji Brytyjczyków o pozostaniu w Unii, to powiedziałbym, że zachłysną się tryumfalizmem. Nie pojawi się u nich nawet ślad samokrytycznej refleksji, będziemy mieli za to mnóstwo doskonale znanych frazesów o tym, że Unia jest przyszłością Europy, że potrzeba nam jeszcze więcej integracji, że Bruksela dostała w tej sprawie zielone światło, że… bla, bla, bla.

Parafrazując dialogi z mrocznych filmów sensacyjnych, można by powiedzieć, że wszyscy ci „wizjonerzy” nie wiedzą jeszcze, że są już martwi – oczywiście w metaforycznym znaczeniu. Unia Europejska, jakiej chcieliby bronić, już właściwie nie istnieje, nawet jeśli wciąż trwa w pompatycznych deklaracjach i żałosnych tromtadracjach brukselskich bonzów oraz niezliczonych przepisach. Narasta oddolny bunt, który widać nie tylko w wynikach wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale także w dobrych wynikach Frontu Narodowego we Francji czy AfD w Niemczech. Oraz w tym, że zwolennicy Brexitu i jego przeciwnicy szli przed referendum w sondażach łeb w łeb.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.