Walka o demokrację ściga się u Komorowskiego z parciem ku wodnym rozkoszom jelita. To drugie jednak zwycięża…

fot. prezydent.pl/Wojciech Grzędziński
fot. prezydent.pl/Wojciech Grzędziński

Jakże miło słucha się kolejnych wywodów bardzo byłego prezydenta, Komorowskiego Bronisława. W szczególności tych dotyczących jego nieprzerwanego wojowania o demokratyczne prawa i w ogóle wojowania o wolność, równość, a także braterstwo. Ów naznaczony osobistą charyzmą pęd ku wartościom najwyższym, choć mało przez Bardzo Byłego praktykowanym, ma głębokie uzasadnienie, bo czym bardziej Bardzo Były się rozpędza, tym wyznaczone cele oddalają się od niego jeszcze bardziej. To taki maleńki paradoks, charakteryzujący w zasadzie wszystkie karty dziejów Bardzo Byłego.

Ze stosunkowo niedawnych dokonań bardzo byłego Pana Prezydenta można przypomnieć jego osobistą inicjatywę ustawodawczą, ograniczającą prawa do ulicznego demonstrowania. Dziś ten sam Bardzo Były straszy na lewo i na prawo, że to obecnie sprawujący władzę są zagrożeniem dla swobodnych manifestacji, choć praktyka nie ujawniła ani jednego takiego przypadku. Obecnie rządzącym nie przyszedł też do głowy nawet cień pomysłu, którym Bardzo Były cieszył się długo i szczęśliwie, uznając swą propozycję za wielce trafną, na czasie i za pełną finezyjnego dowcipu. Zapewne wielu pamięta, ale na wszelki wypadek przypomnę – podczas uroczystości na krakowskich Oleandrach, w 100 rocznicę wymarszu I Kadrowej, Bardzo Były zalecił nieprzychylnym mu uczestnikom, by powszechnie praktykowali lewatywy, ponieważ ponoć bardzo pomagają na głowę. Bardzo Były nie powołał się wtenczas na żaden autorytet, oczywiście poza własnym. Coś tam brzdąknął o praktykach w austriackiej armii, ale gdyby poszperał lepiej, dowiedziałby się, że to tylko fikcyjny dr Grunstein ze słynnych kart o Szwejku, zalecał wszystkim symulantom tego rodzaju leczenie, wzbogacając je również okładami z mokrych prześcieradeł i systematycznym płukaniem żołądka. Znaczna część tych symulantów prędko żegnała się z życiem, ale niektórzy zgłaszali powrót do zdrowia.

Gdyby więc Bardzo Były zechciał dziś sam zastosować się do wskazówek, których udzielił wówczas w Krakowie, mielibyśmy naprawdę do czynienia z prawdziwym okazem wszelkich demokratycznych cnót. A tak tylko z lichą jego podróbką. A może jeszcze pora wszystko naprawić: bardzo były Panie Prezydencie – zapraszam do hydrokolonoterapii! To zwykła lewatywa, tylko bardziej fachowo nazwana. Przed Panem zalecali ją nawet w Chinach, Egipcie… Zachęcał do niej też Hipokrates. Może w nieco innych okolicznościach, ale Pan już tyle dawnych mądrości obalił…


Każdy, kogo interesuje prawda, powinien zapoznać się z tą książką!

Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” autorstwa Wojciecha Sumlińskiego. Pozycja w ciągłej sprzedaży „wSklepiku.pl”. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych