Nergal hi(p)steryzuje

Fot.Printscreen Fakt.pl
Fot.Printscreen Fakt.pl

Po Generacji X, której nie wiadomo o co chodziło i następnej, Generacji NIC, której o nic nie chodziło, nastał czas Generacji HIPS, którą obchodzi jeszcze mniej: wyglądać identycznie jak koledzy, żeby były "fajki" i dostęp do facebooka. Jak podaje, zawsze dobrze poinformowany na ważne tematy Fakt, do "hipsów" dołączył Nergal.

Jeśli założyć, że polski hipster zachowuje się bardziej jak hipSTAR, to trudno o lepszy przykład niż Adam "Nergal" Darski, który jak na "hipsa" (nie mylić z hipisem) przystało zamienił motocykl na siekierkę i z knajpy PKP Powiśle do Planu B zaczął kursować na dużym rowerze (podobno za 4,5 tysia); skórzany płaszcz zastąpił rozciągniętym t-shirtem z gatkami i kapelusik a la Justin Timberlake.

Ze stóp wokalisty Behemotha na rzecz trampek zniknęły ciężkie buty z klamrami do kolan, do których zdjęcia potrzebował zapewne co najmniej dwóch niewolników.

Nie wiadomo również czy kruka towarzyszącego Nergalowi na mrocznych sesjach zdjęciowych zamienił już na chiuauę, ale ogólnie Darski wygląda bardzo modnie.

I wszystko się zgadza, bo obok "biodro", słowo "HIP" (oczywiście z angielskiego), oznacza "modny". Stąd modny ostatnio wytrych, określający coraz większą "modną" grupę nasto/20/30-latków, czyli "hipster".

Jednak można powiedzieć: "Hipster, we got a problem", bo ludzie określani tym mianem są tak modni, że trudno ich od siebie odróżnić.

W związku z powyższym trzeba przyznać, że rzadko się zdarza, by do współczesnej młodzieży pasowały (nie tylko młodzieży) słowa zaśpiewane nie tylko przez kogoś starszego o 40 lat i wśród młodzieży raczej niemodnego, ale na dodatek, nie wywodzącego się z bezkrytycznie przyjmowanej przez hipsterstwo brytyjskiej sceny.

Tekst, o którym mowa, wyśpiewany przez Grzegorza Skawińskiego na płycie odgrzanego Kombii przez przypadek określa to, co w głowach "hipsi" mają prócz powietrza, a brzmi tak: "Każde pokolenie chce zmienić świat (...) a nasze NIE!".

Słowa te doskonale pasują do generacji ludzi, którzy "przez noc" zalali polskie, a szczególnie warszawskie dystrykty. Wiecznie rozbawieni, odurzeni, kolorowi, z poglądami wyłącznie dotyczącymi spodni i koloru tapety na telefon.

Paradoksalnie, mimo inherentnego każdemu z nich poczucia hipSTARowskiej postępowości i wyjątkowości, zlewają się w jeden tęczowy twór.

Bardzo trudno ich od siebie odróżnić, albowiem wszyscy są tak samo uczesani, mają te same NIKE'i i makijaż na Amy Winehouse.

Ten ostatni, to nie jedyny element dekadencji, która zapewne zwabiła "księcia ciemności", Nergala.

W życiu hipstera ważne jest uprawianie nowej dyscypliny sportu, cyklo-kamikadze, czyli jeżdżenia na za dużych rowerach i wpadania nimi na ludzi, przy okazji, przypalając ich nie schodzącymi z twarzy, a palonymi zawsze z egzaltacją papierosami.

Modne wśród nich jest także granie we frisbee, ale w wersji miejskiej, czyli nie w parku, a w jak najbardziej zatłoczonych miejscach. Trzeba grać tak, by ktoś z przechodniów dostał w głowę. Wtedy, owszem pojawia się "przepraszam", ale okupione beczką śmiechu całej "ekipy" - będzie o czym gadać przez resztę wieczoru.

Kolejne tematy nocy to ostatni odcinek "X-Factora", bądź "You can't dance" (tak, tak, tvn-owska popkultura jest wśród nich bardzo pop; Nergal też lubi Kubę) oraz nowa "genialna" płyta brytyjskiego zespołu, który pojawił się wczoraj i zniknął wczoraj, ale u nas pogra do jutra. Nergal nie kryje fascynacji zachodnią muzyką, więc pasuje.

Pasują również wielkie okulary.

Ponieważ hipsy na ogół mają niewiele do powiedzenia, dla tych, którzy chcą nabrać rozmówcę na walory intelektualne, przydają się okulary zerówki - tak jak rowery, za duże, wręcz kujonowskie, tak żeby przeciętna hedonistycznie nieoczytana twarz sprawiała wrażenie nieprzeciętnej i inteligentnej.

Do zestawu "na mięczaka" należy jeszcze (koniecznie przed 20-tką) dołożyć motywy "odmiękczające": piercingi gdzie popadnie i brzydkie tatuaże, najlepiej dużo i bezkompromisowo. U kobiet dwie wielkie jaskółki w górnej części klatki piersiowej i ciastko na szyi (bardzo sexy, rodzice zachwyceni); u mężczyzn cała ręka pokryta różami (to niezwykle romantyczne, rodzice równie zachwyceni).

Co prawda Nergal ma ramiona pokryte bardziej demonicznymi niż florystycznymi motywami, nie wykluczone, że już wkrótce "wydziabie" sobie kilka róż, pewnie czarnych.

Tak przy okazji, "hipsy" wydają się nie wiedzieć, że tatuaże nie schodzą tak łatwo i nie wystarczy posmarować ich kawą, których 5 przed wieczornym "melanżem" nad Wisłą "hippki" (żeńska odmianę hipsa) wysączają przez słomkę na przemian z sokiem.

Jednak jeśli Adam Darski chce na poważnie potraktować przystąpienie do hipsów, musi zacząć jeździć na waveboardzie (taka większa deskorolka). To, że zaczął ćwiczyć jazdę, poznamy po plastrze na brodzie, który, z powodu grawitacji, jest obok okularów coraz częstszym gadżetem.

Wątpliwe jednak jest, by Nergal chciał całkowicie oddać się hip-modzie, bo z tego co wiemy bardziej niż rozmowy o papierosach woli drzeć Biblię, a tego hipsy nie robią...jeszcze.

Paweł Korsun/Fakt

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.