Wyjątkowy pracownik szpitala w Trzebnicy

fot.Facebook/Szpital im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy
fot.Facebook/Szpital im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy

Złote oczy, cztery łapy, wścibski nos i niezwykle czarna sierść. Oto osobliwy pracownik szpitala im. Św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. I już dziś wiadomo, że pomimo czarnej sierści, przynosi wielkie szczęście.

Na stronie społecznościowej szpitala pojawił się ciekawy wpis, w którym pracownicy informują o swoim ciekawym pracowniku i podopiecznym jednocześnie, kociaku Dodku.

Chcielibyśmy Wam przedstawić nowego, niezwykłego „sympatyka” Szpitala. Ma na imię Dodek i bardzo szybko odnalazł się w nowym miejscu. Traktowany jest z pełną atencją i zrozumieniem

—poinformował szpital na swoim profilu FB.

Zwierzak szybko wzbudził zainteresowanie społeczności i uznanie okolicznej ludności, przede wszystkim pracowników i pacjentów szpitala. Odpowiedzialny za ten stan rzeczy jest ponoć wielki miłośnik zwierząt, dyrektor ds. lecznictwa dr Paweł Orzechowski.

Najwłaściwszą osobą do udzielenia informacji z pewnością byłby Pan doktor Paweł Orzechowski, dyrektor ds. lecznictwa. Dodek i opieka nad nim ze strony szpitala to jego inicjatywa. Tablica, która pojawiła się z myślą o godnym życiu kociaka, również. Chyba on pierwszy zainteresował się mruczkiem. Zadbał o jego bezpieczeństwo i zdrowie. Potem kolejno włączali się w akcję pracownicy szpitala. Z myślą o kocie pojawiła się ta słynna tabliczka informacyjna: „Kot Dodek jest pracownikiem szpitala. Proszę go szanować”. A to dlatego, że ludzie bywają różni. Nie każdy respektował kociego podopiecznego naszej placówki. Byli i tacy, którzy go odpychali, a nawet kopali. Odkąd pojawiała się tablica informacyjna, chyba już nikt nie ma wątpliwości

—opowiadała mi Jowita Burakowska, pełnomocnik ds. pacjenta szpitala w Trzebnicy.

Dodka wspierają dziś niemal wszyscy. Od pewnej pani doktor otrzymał nawet kocią budkę. Na widok niesionej karmy nie szczędzi czułości. Jeszcze niedawno był lękliwy i wycofany, dziś uchodzi za towarzyskiego kociaka.

W zasadzie historia kocich istot tegoż szpitala zaczęła się już od zmarłego w 2006 roku doktora chirurgii Aleksandra Deodata Łapczyńskiego. Ponoć dokarmiał on koty w okolicy parkingu, które czekały na niego każdego dnia. Jeden z nich był czarny z białym krawatem. Tak więc kiedy w okolicy chirurgii pojawił się czarny mruczek, pracownicy wrócili wspomnieniem do przeszłości i kocich podopiecznych doktora Łapczyńskiego. Zaopiekowali się nowym mieszkańcem a ten zawładnął sercami tutejszych pracowników i pacjentów.

Ku naszemu zdumieniu, post spotkał się z ogromną aprobatą. Otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii. Cieszy nas to niezmiernie

—kontynuowała Pani Jowita.

Podobnych kotów na terenie placówek szpitalnych jest wiele. Jedne zyskują opiekę i strawę a w zamian niwelują szkodniki. Inne muszą radzić sobie z ludzką obojętnością. A przecież wiadomo od zawsze, że miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek do zwierząt.

Oby więcej takich prozwierzęcych inicjatyw jak ta w Trzebnicy.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.