Donald Tusk wytoczył wojnę dopalaczom jeszcze w 2010 roku. Minęło pięć lat, a one dalej zbierają obfite żniwo wśród młodzieży

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Na wojnę z dopalaczami Donald Tusk poszedł w 2010 roku. Byłego premiera w polskiej polityce od dawna już nie ma, a dopalacze jak były, tak są. Niestety problem narasta w momencie, gdy w co trzeciej podstawówce sześcioletnie i starsze dzieci mijają się na korytarzach i szkolnych boiskach z szesnastolatkami.

Pierwsze decyzje już zapadły, nie będzie litości dla tych, którzy życie młodych, obiecujących ludzi chcą zamienić w piekło uzależnienia. Wczoraj w nocy specjalny zespół rządowy z moim udziałem podjął stosowne decyzje i tę kwestię rozstrzygniemy w trybie błyskawicznym, w sposób zdecydowany, żeby nie powiedzieć brutalny

— grzmiał po swojemu były premier w 2010 roku.

Pięć lat później okazuje się, że dopalacze wciąż są groźne dla młodych ludzi, a doniesienia z całej Polski są zatrważające.

Kilka dni temu w Trzciance (woj. wielkopolskie) doszło do zatrucia dopalaczami. Trzech 17- latków straciło przytomność w szkole, kolejny nastolatek zasłabł na parkingu. Ofiarą dopalaczy padł też 28-latek, którego leżącego na podłodze znalazła rodzina.W Pułtusku nastolatek trafił w stanie ciężkim do szpitala po tym jak zapalił w szkole niewielką ilość specyfiku, który dostał od kolegi z klasy. Pięcioro uczniów z Zespołu Szkół w Gogołowej trafiło do szpitala. Także po zażyciu dopalaczy. Jak ustaliła policja, jeszcze przed lekcjami uczniowie palili jakąś substancję. Gdy dotarli do szkoły, zasłabli. Po dopalacze chętnie sięga też młodzież we Włocławku. W ubiegłym roku do włocławskiego szpitala trafiło około 15 osób z podejrzeniem przedawkowania. Po dopalacze coraz częściej sięgają dzieci ze szkół podstawowych. To tylko garść doniesień z Polski z ostatniego miesiąca. Tym dramatyczniejsza, że dzięki reformie przeforsowanej przez MEN, w co trzeciej podstawówce sześcioletnie dzieci mijają się na korytarzach i szkolnych boiskach z szesnastolatkami, bo z ponad 13 tys. szkół podstawowych około 4 tys. tworzy zespoły szkolne razem z gimnazjami. Tak wygląda szara rzeczywistość, a nie widziana przez różowe okulary polityków PO.

W 2014 roku dopalacze były przyczyną zatrucia u 2 tys. osób, które potrzebowały pomocy lekarskiej. To niemal trzykrotnie więcej niż w roku 2013 (700). Dzieje się tak dlatego, że idący pięć lat temu na wojnę z dopalaczami premier nie przewidział, że producenci dopalaczy pójdą na wojnę z nim, tak modyfikując zawartość specyfików, że te wciąż będą się wymykały kontroli.

Może więc pora, żeby rząd poszedł z dopalaczami na nową, skuteczniejszą wojnę. Wygląda jednak na to, że teraz zapanowała moda na język pokoju, a nie konfrontacji. Nie ma więc chętnych do wypowiadania kolejnych wojen. Zaś pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach, odpowiedzialna, m.in. za kwestię dopalaczy, Urszula Augustyn, pytana o sprawę tuż po powołaniu rozbrajająco przyznaje:

Są takie problemy, których jednym czarodziejskim ruchem rozwiązać się nie da.

Niestety na dziś wynik wojny z dopalaczami, to 1:0 dla dopalaczy. Z tą sprawą jest zresztą podobnie jak i z innymi obietnicami premiera Tuska. Choć Polacy, którzy wyjechali z kraju za pracą, mieli wracać, to z raportu Work Service wynika, że chętnych do emigracji przybywa. W tej chwili z Polski chce wyjechać aż 1,2 miliona Polaków, czyli aż 250 tys. więcej osób niż przed rokiem. Przy odrobinie dobrej woli można stwierdzić, że obietnica Tuska się spełniła. Polacy wracają. Z tym, że po rodziny i resztę rzeczy.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych