"Wesoły kierowca" chciał bawić pasażerów. Przez swoje żarty może mieć jednak kłopoty

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Zazwyczaj kierowcy autobusów miejskich ograniczają kontakt z podróżującymi do minimum. Robert Chilmończyk to wyjątek - wita wsiadających, a w czasie jazdy przez mikrofon żartuje z pasażerami. Nie wszystkim jednak podobają się jego komentarze. Zarząd Transportu Miejskiego zapowiada, że ukróci gadatliwość „wesołego kierowcy”.

Robert Chilmończyk był wcześniej kelnerem, ale zmienił zawód. Tłumaczy, że jako kierowca autobusu troszczy się o dobre samopoczucie pasażerów, bo - jak twierdzi - większość osób jest smutna, zamyślona lub zestresowana. Chce, żeby choć przez chwilę zapomnieli o swoich problemach. Traktuje to niemal jak misję.

Niektórzy są pewnie zszokowani, że jadą z „gadającym” kierowcą. Skoro w „Shreku” osioł gadał, to i kierowca też może

— śmieje się widząc zaskoczone twarze pasażerów.

Integrujemy się moi kochani, uśmiechamy, zapoznajemy się. Dla odwagi wam powiem, że moją pierwszą i trzecią żonę też poznałem w autobusie. Pomogę wam w integracji, skręcimy ostro w lewo, zobaczymy, kto na kogo leci

— żartuje.

Gdy zaś robi się ciasno, komentuje:

Wciągamy brzuszki, piersi i pośladki, żeby wszyscy się zmieścili. (…) Tworzymy tu jedną komunikacyjną rodzinkę

Zachęca też:

Uśmiechamy się do siebie, pamiętajmy, że śmiech to zdrowie.

W internecie można znaleźć kilka nagrań z podróży z „wesołym kierowcą”. Przez jedno z nich Chilmończyk może mieć teraz kłopoty. Tym bardziej, że niektóre jego komentarze rzeczywiście są nie na miejscu, na przykład gdy widząc czekającą na przystanku kobietę, mówi: „jest łania do zabrania”.

ZTM postanowił interweniować.

Z niektórych komentarzy faktycznie jesteśmy niezadowoleni

— twierdzi rzecznik ZTM Igor Krajnow w rozmowie z gazetą Adama Michnika.

Dopóki kierowca chce uprzyjemnić pasażerom jazdę czy zachęca do uśmiechu, nie ma problemu. Ale na filmiku padają też stwierdzenia, że ten pan ma we krwi trzy promile alkoholu czy uwagi na temat relacji damsko-męskich i innych. Komunikacja jest pośrednio pracodawcą kierowców i uważamy, że pewne rzeczy nie powinny mieć miejsca

— podkreśla Krajnow.

Zwraca uwagę na to, że rolą kierowcy nie jest rozmowa z pasażerami, a Chilmończyk swoimi wypowiedziami, które można usłyszeć na nagraniu, przekroczył pewne granice. O tym, jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec „wesołego kierowcy”, zadecyduje przewoźnik, który bezpośrednio go zatrudnia.

bzm

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.