„To było takie spokojne podpalanie Polski”, czyli Żakowski z Lisem i Wołkiem rozprawiają o PiS…

fot. Wikimedia Commons/Michał Józefaciuk/lic. CC BY-SA 3.0 pl/Sławek/lic. CC BY-SA 2.0/ 	Ryszard Hołubowicz/lic. CC BY-SA 3.0
fot. Wikimedia Commons/Michał Józefaciuk/lic. CC BY-SA 3.0 pl/Sławek/lic. CC BY-SA 2.0/ Ryszard Hołubowicz/lic. CC BY-SA 3.0

Na przełomie starego i nowego roku w różnych gremiach i z rozmaitym efektem dokonywano ocen 2014 r. i wróżono co czeka nas w roku 2015. Ale tria Żakowski-Lis-Wołek nikt nie przebije…

Doborowe towarzystwo spotkało się w studiu TOK FM, by tradycyjnie postraszyć PiS-em. Dyskusja czasem wymykała się jednak spod kontroli, prowadząc dyskutantów do zaskakujących wniosków.

Już jest cała kampania dezawuowania prezydenta, jego funkcji. Pan Duda będzie udawał, że to nie on, że on jest spokojnym i wyważonym kandydatem. Co do wyborów parlamentarnych – to będzie ogromne szczucie, tu będą wszystkie chwyty dozwolone, wróci motyw smoleński

— zaczął niezawodny Tomasz Wołek.

Tomasz Lis uznał wtedy, że to nawet dobrze, bo prezydentura Bronisława Komorowskiego „funkcjonowała w kokonie”, więc prezydentowi dobrze zrobi „wyjść na ring i powalczyć przez parę miesięcy”.

Im więcej Smoleńska, tym lepiej! Im więcej Macierewicza, tym lepiej!

— podniecał się naczelny „Newsweeka”.

Po tym płomiennym wystąpieniu Lis przeszedł do analizy sytuacji wewnętrznej w PiS.

Nikt nie został namaszczony przez Kaczyńskiego jako choćby potencjalny delfin-następca. Ci, o których myślano, skompromitowali się

— uznał publicysta.

Według Lisa, wybory prezydenckie i parlamentarne w 2015 r. to dla Jarosława Kaczyńskiego i całego PiS kwestia życia i śmierci.

Dla pozostałych partii są również ważne, ale nie w tak głęboko egzystencjalnym sensie

— stwierdził.

Ostatecznie doszedł jednak do wniosku, że wybory niczego nowego nie przyniosą.

Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że premier Kopacz i Platforma doczłapują się do października, zachowują władzę, ale po osiągnięciu mety zaczynają się słaniać. A pan Kaczyński… będzie po wyborach tylko jeden dzień starszy niż przed wyborami. Diabli wiedzą, czy nie wylądujemy w podobnej sytuacji co dziś, tylko z władzą, która ulega szybszej erozji

— martwił się Lis.

Żakowski próbował pocieszyć kolegę… Robertem Biedroniem, który został prezydentem Słupska.

Mamy nowe zjawiska na scenie politycznej. Zalążkowe, ale są. Zjawisko nazywa się Biedroń

— wskazywał Żakowski.

To śmieszne. Kawiarnia może pompować Biedronia jeszcze przez trzy miesiące

— odparł niepocieszony Lis.

Do kronik powinna przejść wypowiedź Żakowskiego, w której ocenił postępowanie PiS w 2014 r.

To było takie spokojne podpalanie Polski jak na to, czego się baliśmy…

— ogłosił publicysta.

JUB/tok.fm

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych