Haratanie w gałę za 150 tys. zł. Tyle kosztowały wyczyny"Donaldinio"

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Amatorom piłki nożnej dla uprawiania tej dyscypliny wystarczy kawałek murawy i kilku innych zapaleńców. Ale nie Donaldowi Tuskowi. On, gdy chciał poharatać w gałę, był dowożony kolumną rządowych aut, miał przy sobie asystę oficerów BOR, a za wynajem obiektu sportowego płaciła PO z państwowych pieniędzy. Jak wyliczył „Super Express”, pasja byłego premiera kosztowała podatników nawet 150 tys. złotych.

Tusk grywał najczęściej raz w tygodniu, zazwyczaj w czwartki lub we wtorki późnym wieczorem, na boisku na warszawskim Bemowie lub na stadionie Polonii Warszawa. Przez siedem lat urzędowania rozegrał w sumie ok. 300 meczów. Zawsze towarzyszyło mu 6 oficerów Biura Ochrony Rządu.

Świta szefa rządu w dwóch limuzynach musiała dojechać z Kancelarii Premiera na boisko na warszawskim Bemowie, asystować mu podczas meczu i wrócić do willi rządowej na ul. Parkowej

— pisze gazeta.

Jak wyliczyli dziennikarze „SE”, praca „borowików” strzegących dokazującego na murawie premiera kosztowała podatników ok. 100 tys. zł, rezerwacja boisk ok. 42 tys. zł, a paliwo - ok. 7 tys. zł. Podczas jednego z meczów szef rządu był pilnowany nawet przez latający nad boiskiem helikopter.

Były skarbnik PO Łukasz Pawełek tłumaczył jakiś czas temu, że koszty te związane były z „realizacją celów statutowych”. Według polityków opozycji, jest to doskonały przykład na to, jak Donald Tusk w praktyce realizował obietnicę taniego państwa.

bzm/se.pl

Fot. Facebook
Fot. Facebook

——————————————————

TYLKO wSklepiku.pl możesz kupić najgorętszy gadżet sezonu! Kubek lemingowy wPolityce.pl.

Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.

Oni są lemingami - a Ty? Oni piją kawę ze starbunia - Ty możesz ją pić z naszego kubka!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.