Minister zdrowia już niedługo będzie musiał przedstawić specjalne rozporządzenie, w którym dokładnie będzie napisane, co może być sprzedawane w sklepikach szkolnych, a co nie.
Premier Ewa Kopacz zapowiedziała w expose, że ze sklepików szkolnych zniknie tzw. śmieciowe jedzenie.
Szkoła jest tym miejscem, gdzie nasze dzieci spędzają poza domem najwięcej czasu. Szkoła uczy, ale i kształtuje nawyki, także te żywieniowe
—powiedziała premier.
Jak zapowiedziała premier - oprócz tego, że niezdrowe jedzenie ma zniknąć ze sklepików szkolnych, to produkty te nie będą mogły być reklamowane na terenie szkoły. W rozporządzeniu ministra zdrowia oprócz sklepików na celowniku znajdą się stołówki szkolne. Jeżeli w sklepikach nadal będzie sprzedawane „śmieciowe jedzenie”, a stołówki będą serwowały niezdrowe produkty, to osoba prowadząca czy to sklepik czy stołówkę musi liczyć się z mandatem.
Sanepid na taką osobę może nałożyć karę w wysokości nawet pięciu tys. zł.
Ministerstwo edukacji to już za mało, żeby mieć narzędzie do narzucania rodzicom, co wolno, a czego nie wolno robić ich dzieciom?
ann/onet.pl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/217310-minister-zdrowia-od-wszystkiego-to-on-zdecyduje-co-beda-sprzedawac-szkolne-sklepiki