Stanisław Janecki: Tusk i PO liczą na to, że funkcja Słońca Europy utrzyma ich u władzy

Fot. Profil PO na Facebooku
Fot. Profil PO na Facebooku

Opozycja nie ma chyba co liczyć na szybki i totalny rozkład Platformy Obywatelskiej po tym, jak Donald Tusk przestanie być premierem i przeniesie się do Brukseli. Grzegorz Schetyna jako główny oponent Donalda Tuska, a z drugiej strony strażniczki pieczęci odchodzącego premiera Ewa Kopacz i Hanna Gronkiewicz-Waltz szybko nie rozwalą PO, o ile w ogóle. Będzie raczej wyścig o to, kto bardziej zasłuży na uznanie Donalda Tuska, od 1 grudnia 2014 r. Słońca Europy, i obroni stan posiadania Platformy. Będzie też nowa mobilizacja struktur PO oraz elektoratu tej partii. Oczywiście brak Tuska w kraju będzie problemem, ale nie aż tak wielkim, jak się wielu wydaje.

Donald Tusk odejdzie, ale będzie wielkim strażnikiem Platformy, kimś w rodzaju Pantokratora dla ludzi partii rządzącej - władcy i sędziego. Nawet gdyby tego nie chciał, będzie Pantokratorem, a znając Donalda Tuska, raczej będzie chciał. A ktokolwiek w PO dojdzie do władzy, nawet Grzegorz Schetyna, choć to jest mało prawdopodobne, będzie się do Tuska Pantokratora odwoływał, bo będzie on nie tylko pierwszym świętym partii, ale też jej głównym emblematem i symbolem. Paradoksalnie Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej będzie w wielu aspektach ważniejszy dla osieroconej przez niego partii niż był jako jej szef i władca absolutny. Właśnie dlatego, że będzie jej świętym i Pantokratorem.

Donald Tusk nieprzypadkowo postara się namaścić kobietę na swego następcę w partii, a może i w rządzie, bo przez ostatnie siedem lat przekonał się, że właściwie tylko kobiety są wobec niego lojalne i gotowe pracować na jego konto. Problemem może być pogodzenie ambicji i cech charakteru Ewy Kopacz, Hanny Gronkiewicz-Waltz i Elżbiety Bieńkowskiej, które w różnych konfiguracjach za sobą nie przepadają. Ale jeśli Donald Tusk je do czegoś zobowiąże, będą wiernymi strażniczkami i wykonawczyniami jego woli. Oczywiście nie mogą rządzić same kobiety, bo to wywołałoby bunt w partii, ale to one mogą dominować w czymś w rodzaju wewnętrznego kręgu PO, który będzie jednocześnie biurem politycznym, kontrwywiadem i wydziałem wewnętrznym.

Porządkiem i spójnością w Platformie najpewniej zajmie się spółdzielnia wicemarszałka Sejmu i wiceprzewodniczącego PO Cezarego Grabarczyka. Spółdzielnia sprawdziła się w dziele wykończenia Grzegorza Schetyny i jego zwolenników, więc ma wszelkie kwalifikacje i możliwości. I już spółdzielnia dopilnuje, żeby Schetyna nie odzyskał swoich wpływów i politycznej siły. I to spółdzielnia Grabarczyka będzie rodzajem egzekutywy Donalda Tuska, mimo jego emigracji do Brukseli. Bo Donald Tusk z Brukseli wróci. I nawet gdyby był szefem Rady Europejskiej przez dwie dwuipółletnie kadencje, po ich zakończeniu będzie miał dopiero 62 lata i wciąż będzie chciał mieć wpływ na polską politykę. Platforma rządzona przez kobiety i kontrolowana oraz dyscyplinowana przez spółdzielnię Grabarczyka będzie wciąż partią Tuska, czekającą na jego powrót, a potem na ewentualną prezydenturę.

Wszystko wskazuje na to, że Donald Tusk uznał przeniesienie na eksponowane stanowisko do Brukseli za najlepszy sposób na uratowanie siebie i Platformy. Choć oczywiście może być też tak, że Platforma tej operacji ratunkowej nie przetrzyma. Ale inaczej nie dałoby się utrzymywać PO u władzy i przy życiu, bo nie sposób byłoby tej partii przedstawiać jako tej, która odnosi jakiekolwiek sukcesy. Już bez Tuska głównym sukcesem PO będzie właśnie on jako „prezydent Europy”. A w 2015 r. będzie już tłoczenie do gospodarki unijnych funduszy z nowej perspektywy budżetowej oraz wzmożone rozdawnictwo, m.in. pieniędzy zrabowanych OFE. Bajki o sukcesie, nie tylko prestiżowym, będą więc miały jakie takie podstawy. I to miałoby wystarczyć do przetrwania PO przy władzy, nawet kosztem zmniejszonego poparcia i konieczności poszerzenia koalicji o SLD.

Wszelkie rachuby Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej mogą wziąć w łeb  z powodu eskalacji wojny na Ukrainie czy innych obszarach dawnego ZSRR i powiększenia się problemów gospodarczych wskutek tej eskalacji. Możliwy jest też bunt sporej części społeczeństwa polskiego, do której dobrobyt, tak obecny w propagandzie PO, w ogóle nie dociera. W Polsce są naprawdę wielkie obszary biedy i  to może wywołać poważne napięcia społeczne. Wreszcie, spora część społeczeństwa jest zwyczajnie zmęczona i zirytowana rządami Platformy, która operuje prawie wyłącznie czasem przyszłym niedokonanym, czyli zapowiada, a potem te zapowiedzi odkłada w czasie, redukuje bądź rezygnuje z ich realizacji.

Donald Tusk i PO liczą na to, że po raz kolejny można będzie zagrać na kompleksach części Polaków i funkcję Słońca Europy propagandowo zdyskontować. Bo jest ona przedstawiana niemal jak osiągnięcie tysiąclecia. A Platforma bez Tuska i rząd z nowym premierem będą przedstawiane jako kontynuacja „dziedzictwa Tuska” (choć nie sposób powiedzieć, czym ono jest), które teraz szybko zacznie być mitologizowane, czemu funkcja Słońca Europy zdecydowanie sprzyja. Może się tylko okazać, że w ten sposób PO i Tusk przekroczą granice społecznej tolerancji, bo przeciętnym Polakom funkcja Słońca Europy chleba nie da.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.