36-letnia Georgina Clarke ubiera swojego 5-letniego syna w sukienki. Nie widzi w tym nic złego, a stosowanie się do regulaminu szkoły uważa za akt dyskryminacji.
Jak chwali się matka, jej syn Romeo ma w szafie 100 sukienek i osiem par butów na obcasach.
Ma trzy starsze siostry i lubi nosić sukienki. Co w tym złego?
– pyta kobieta, oburzona stanowiskiem katolickiej szkoły w Rugby (hrabstwo Warkwickshire), która zwróciła uwagę, że strój jej dziecka jest „dezorientujący”. Dyrekcja zauważa, że bawiące się w świetlicy z Romeo dzieci nie wiedzą czy kolegują się z chłopcem, czy dziewczynką.
Matka uważa to za dyskryminację i wniosła już skargę na placówkę.
To nie jest przypadek dziewczynki uwięzionej w ciele chłopca. On po prostu chce ubierać sukienki i póki jest szczęśliwy, ja też jestem
– irytuje się matka.
42-letni Winston Morris, ojciec chłopca, również nie widzi w tym nic dziwnego.
Nie obchodzi mnie czy nosi sukienki. Niech sobie będzie tym, kim chce.
Szkoła broni jednak swojego stanowiska i zauważa, że ich prośba o przestrzeganie regulaminu nie różni się niczym od szkół, które zobowiązują dzieci do noszenia mundurków. Podkreśla także, że Romeo wciąż ma możliwość zabawy z innymi dziećmi.
lap/metro.co.uk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/194793-dyrekcja-poprosila-matke-aby-syn-nie-przychodzil-do-szkoly-ubrany-w-sukienki-kobieta-uwaza-ze-to-dyskryminacja