E jak Euro 2012, eAdministracja, Eurostrefa i Europejski Mędrzec

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce/ansa
fot. wPolityce/ansa

Znany bloger - Seaman przedstawia kolejny odcinek „Alfabetu szczerego przywódcy”. Dziś litera E.

EURO 2012

Największa impreza w dziejach Polski od czasu chrzcin Mieszka Pierwszego. A wiem coś na ten temat, bo jestem z wykształcenia magistrem historykiem po dziennych studiach. Nasi chłopcy dali z siebie wszystko na boisku, Franek Smuda także się nie oszczędzał, no i my przy budowie Stadionu Narodowego również wydaliśmy, ile mogliśmy. Koronkowa operacja zakończona pełnym sukcesem. Podniosły się oczywiście głosy malkontentów, że stadion jest wart co najwyżej połowę tej sumy, nawet Angela coś mi bąknęła, że u nich o wiele taniej budują.

Powiedziałem o tym Pawłowi, ale on stuknął się w czoło. Jak taka mądra – odparł – to niech przyśle do nas najlepszego menedżera Niemca i niech on spróbuje wybudować taki stadion z przeciwsłonecznym dachem za dwa miliardy, ale tak, żeby się wszystkie rachunki zgadzały - wtedy się przekonamy, kto tu jest naprawdę innowacyjny. Poszedłem za tą radą i powtórzyłem Angeli. I co powiecie na to, że ją dosłownie zatkało? Tylko oczy na mnie wytrzeszczyła, ale nawet słowa nie była w stanie wydusić. Paweł to jednak ma łeb nie od parady.

eAdministracja

Nie wiem, jak inni mężowie stanu, ale ja mam z administracją publiczną doświadczenie koszmarne. Nawiązując do do mojej ukochanej mitologii greckiej, administracja to jest coś w rodzaju tej Hydry, co jej Herkules łeb urwał w kolebce, ale cała operacja na nic, bo odrósł jej nowy, jeszcze straszniejszy niż poprzedni. Razem z Michałem kilkakrotnie nakazywaliśmy redukcję administracji publicznej o dziesięć procent, czy ile tam trzeba było, a ona zamiast się zredukować, to dokładnie o tyle procent właśnie rosła. Dosłownie jak ta Hydra w kolebce, nic nie przesadzam. No, skaranie boskie po prostu, już nie wiedzieliśmy z Michałem, czy śmiać się, czy płakać.

W końcu Paweł wpadł na pomysł, żeby redukcję administracji zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego, co kochany Bronek skwapliwie uczynił i wreszcie się udało – władza sądownicza spisała się znakomicie i nikt już się nie czepia o żadne cięcia! Jednak ponieważ nieszczęścia chodzą seriami, więc niedługo trwała nasza radość, bo tuż potem zaczęliśmy w zawrotnym tempie informatyzować administrację, jak to tylko my potrafimy. No i tak się obrotne chłopaki z MSWiA zakręciły koło unijnych funduszy na tę eAdministrację, że Komisja Europejska dosłownie oniemiała w rozdziawionym zdumieniu. A to są przecież ludzie, którzy niejedno w życiu widzieli, zaś po greckim doświadczeniu nic już nie powinno ich zaskoczyć. Po prostu chłopacy z MSW wznieśli się szczyty innowacyjności, najlepsza tarcza antykorupcyjna była bezradna, już nie wspominając o najwyższych standardach. Niestety, nie znaleźliśmy zrozumienia u biurokracji unijnej i komisja położyła nam szlaban na dotacje. Biednemu zawsze wiatr w oczy, a bogatemu czort dzieci kołysze. To porzekadło także w Unii się sprawdza – kiwa głową Paweł, który od niechcenia zagląda mi przez ramię, kiedy piszę te słowa.

Eurostrefa

Pierwsze objawienie w sprawie euro miałem w samolocie lecącym do Krynicy. Jak dziś pamiętam, to była złota polska jesień, jakoś tak w okolicach września. Konkretnie tylko same głosy, wizja się czemuś nie wyświetliła, może jakieś usterki na podniebnych łączach. Donaldzie, wprowadzisz swój naród do strefy euro i to już w 2011 roku, po to cię wybrałem! - zagrzmiało tak niespodziewanie spod sufitu, że normalnie struchlałem. Potem głos jeszcze dodał, żebym się nie przejmował korytarzami walutowymi ani jakimiś kryteriami, bo euro i tak będzie nam dane. Dokładnie nie powtórzę, ponieważ byłem zszokowany i pamiętam jedynie główną tezę objawienia. Ale że nic nie brałem na pewno, więc od razu wiedziałem, że pozaziemski byt do mnie przemawia. Niestety, Pawła przy mnie akurat zabrakło, jak zwykle gdzieś się przekomarzał z mediami głównego strumienia, więc nie mógł zweryfikować symptomów. Ale może to i lepiej, bo znając jego cyniczne podejście do metafizyki, pewnie chciałby mnie powstrzymać. No, to co miałem robić?

Wyszedłem z saloniku rządowego i natychmiast przekazałem mediom prawdę objawioną, nic nie koloryzując ani dodając. Gdzież bym śmiał poprawiać metafizyczne przesłanie. Ludzie! - oświadczyłem – wchodzimy do Eurolandu w 2011, choćby nie wiem co! Dosłownie zbaranieli, jak to zwykle przy takich zjawiskach bywa. No i się zaczęło polskie piekło. Najgorzej, że zawiedli mnie moi koledzy, a przed wszystkim nasz Wincenty od finansów, który chyba ze trzy razy wyparł się mojej wizji, chociaż nie wprost, ale zawsze to jest traumatyczne doświadczenie dla każdego proroka. Paweł też nie chciał nawet słyszeć, że ja objawienie miałem. Wciągnąłeś coś z wentylacji albo dosypali ci czegoś do naparu z melissy – mówił. Niestety, wtedy po raz kolejny przekonałem się, że nie jestem prorokiem we własnym rządzie. Tym bardziej jest to deprymujące, że potem jeszcze kilkakrotnie słyszałem głosy na temat eurostrefy. Kiedyś nawet w trakcie nocnej rady gabinetowej z Pawłem i zaraz potem, podczas porannej drzemki. Seriami dosłownie mnie nachodziło. I zawsze w tym samym duchu, że mamy wchodzić jak najszybciej, bez oglądania się na jakieś kryteria unijne. Bardzo precyzyjne terminy tamten głos podawał, ale co z tego, kiedy mojego głosu rodacy nie chcieli posłuchać? Od tej pory powiedziałem sobie, że nie będę więcej z niewdzięcznikami dzielił się żadnym objawieniem. Niech sobie wchodzą do tego euro, kiedy chcą. A głosy nadal słyszę, lecz odsłuchuję je sobie tylko w duchu, dyskretnie.

Europejski Mędrzec

Nasz eksportowy intelekt, towar najwyższej marki. Głowa na miarę Unii Europejskiej - to porównanie uświadamia kaliber człowieka. Można go śmiało postawić w jednym szeregu z takimi monumentalnymi postaciami jak Ashton, Barroso czy nawet sam przewodniczący Schultz. Pod względem potencjału intelektualnego niczym się nie różnią. W kraju jest kontestowany przez różnych nienawistników, ale kto jest prorokiem we własnym domu? Owszem, czasami trąci homofobią lub ksenofobią albo innym antysemityzmem, ale znacie kogoś bez wad? Niektóre jego poglądy wymykają się regułom logiki, bo nie można odmawiać historykowi dostępu do dokumentów z powodu dziadka ubeka. Bo co w takim razie zrobić z przykładowym hipotetycznym historykiem, którego dziadek był w Wehrmachcie? Tu mamy oczywistą sprzeczność logiczną, bo Wehrmacht to przeszłość, a historyk to przyszłość. Trzeba jednak mieć w sobie jakąś wrodzoną ignorancję, żeby prostemu robotnikowi, jakim był za młodu, zarzucać, że coś tam podpisał, jakiś dokument na komisariacie, lub nie pamięta, w którym miejscu przez stoczniowy płot przeskoczył. Dobre sobie, a bo to jeden raz przez to ogrodzenie skakał? Albo że motorówką do stoczni przypłynął. A jak miał przypłynąć, skoro pływać nie umiał? Po wodzie miał chodzić? Gdzie wiejski chłopak miał się nauczyć pływać w tamtych czasach? W takiej konwencji od razu narzucają się kontrargumenty merytoryczne – a ilu dokumentów nie podpisał, chociaż mu podsuwano?! Tylko podczas prezydentury nie podpisał tylu papierów, które powinien podpisać, że to całkowicie zmazuje z niego winę za tamten jeden. A może ma jeszcze pamiętać każdy płot, jaki w życiu przeskoczył, nawet w celach komercyjnych? No, kto jest taki mądry, to niech pierwszy rzuci kamieniem w człowieka prostego! Nie widzę chętnych i dziwnie mnie to nie dziwi. A gdyby w ogóle nie umiał się podpisać, to zapewne w oczach nienawistników zapewne miałby żelazne alibi. Ważne, że pieniędzy od ubecji nie brał, zresztą nie musiał, bo miał opracowany system w Totolotka. Każdy coś w życiu podpisał i potem miał z tego powodu kłopoty, wystarczy popatrzeć, ilu mamy rozwodników w naszym kraju albo obywateli zanurzonych po uszy w kredytach, hipotekach i innych długach. Na takie manowce logiki prowadzi spiskowe myślenie o naszych bohaterach narodowych.

Seaman

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych