Czy to jeszcze szkoła czy już zakład poprawczy? Przemoc i agresja w podstawówkach w dobie reformy edukacyjnej

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Prawie pół miliona uczniów podstawówek doświadcza przemocy i agresji na korytarzu szkolnym ze strony rówieśników - wynika z badań zleconych przez Ośrodek Rozwoju Edukacji.

Od 2008 roku trwa pierwsza edycja szumnego programu „Bezpieczna i przyjazna szkoła”, który miał zabezpieczyć dobro uczniów i zminimalizować przemoc w placówkach. Zapewne miał też przyczynić się do przekonania rodziców sześciolatków, że polska szkoła, przyjazna i kolorowa, dobrze zaopiekuje się ich dziećmi. Niestety okazuje się, że ten program to kolejna porażka resortu oświaty pod rządami Platformy Obywatelskiej.

Rzeczpospolita” upubliczniła wyniki badań, które w ramach oceny jakości pracy polskich szkół, na zlecenie agendy Ministerstwa Edukacji - Ośrodka Rozwoju Edukacji, przeprowadzili dr Jakub Kołodziejczyk i Bartłomiej Walczak. Badacze swoją opinię oparli o przeprowadzoną w roku szkolnym 2012/2013 ankietę wśród ponad 3 tys. uczniów. Z ankiety wynika, że blisko 23 proc. uczniów podstawówek co najmniej raz padło ofiarą przemocy, a więc problem ten może dotyczyć ok. 460 tys. dzieci. Natomiast 10 proc. uczniów przyznało, że doznają regularnej przemocy w szkole, co daje podstawy sądzić, iż taka sytuacja dotyczy ok. 200 tys. dzieci. 52 proc. uczniów doświadcza agresji werbalnej.

Jednak największy niepokój wzbudza skala zachowań, które noszą znamiona wykroczeń a nawet przestępstw.

Co piątemu uczniowi podstawówki rówieśnicy zniszczyli jego mienie, podobny odsetek został okradziony. Co ósmy został pobity. 7 proc. uczniów musiało płacić haracze lub było przymuszanych do kupowania oprawcom różnych rzeczy. 6 proc. uczniów przyznało się do tego, że brało udział w bójce z innym uczniem, w której używano niebezpiecznego narzędzia

— czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Do takiej szkoły za kilka miesięcy trafią sześcioletnie maluchy. MEN przekonuje, że szkoła jest przyjazna i bezpieczna, czego jednak nie potwierdzają badania. Samych badań ministerstwo nie komentuje, pomimo że wykonała je podległa mu instytucja. To nie dziwi, gdyż resort edukacji przyzwyczaił nas do wyrywkowego traktowania wszelkich badań lub wyciąganiu z nich tylko korzystnych dla siebie akapitów.

Dziwi natomiast ufność, z jaką - rzekomo dla dobra dzieci - chce je wepchnąć w paszczę lwa, zamiast wcześniej uporać się z trawiącymi system problemami. Widać ministerstwo jest gotowe przyjąć na siebie odpowiedzialność za zdrowie a czasem życie naszych dzieci. Tylko czy rodzice, czytając wyniki badań, będą w stanie zaufać ministerstwu? Wątpię. Szczególnie, że dla resortu oświaty zapewnienie bezpieczeństwa uczniom okazuje się mało palącym zadaniem. Starczy przypomnieć jak wykorzystano pieniądze przeznaczone na program „Bezpieczna i przyjazna szkoła”. Jak podaje „Rz”, była minister edukacji Krystyna Szumilas w 2012 roku z puli na program, tj. 6 mln zł, aż 4,5 mln zł przeznaczyła na propagandową kampanię informacyjną dotyczącą obniżenia wieku szkolnego, spoty w mainstreamowych mediach i ulotki rozdawane w środkach komunikacji miejskiej. Następne 1,25 mln zł poszło na promowanie zdrowej żywności. Dopiero pozostała kwota, jedyne 250 tys. zł, zainwestowano w bezpieczeństwo polskich dzieci. Z tego rozliczenia wyraźnie widać priorytety ministerialnych urzędników, którzy usiłują nas przekonać, że wprowadzając reformę szkolnictwa, mają na celu głównie dobro dzieci. Natomiast wyniki badań ORE pokazują, z jaką skutecznością przeprowadzane są przez resort flagowe pomysły i programy usprawniające wdrażanie tej reformy.

A jak wygląda bezpieczeństwo uczniów można zobaczyć na przykładzie Szkoły Podstawowej nr 2 w Puławach. Na nagraniu widać też reakcję ludzi, którzy mają zapewnić owe bezpieczeństwo. Grupa chłopców kopie kolegę, a dziewczynki dbają o to, by nikt niepowołany nie uczestniczył w zdarzeniu, bacznie obserwując teren. Nieskutecznie, bo agresorów mija kilku pracowników szkoły. Zatrzymał się jeden! Reszta udawała, że nic nie widzi. Czy ktoś pomógł bitemu uczniowi? Jak dowiedziało się RMF24, dopiero interwencja babci chłopca spowodowała „zauważenie problemu”. Tak wygląda smutna rzeczywistość programu „Bezpieczna i przyjazna szkoła”.

Katarzyna Kawlewska/”Rzeczpospolita”

Bójka w Szkole Podstawowej nr 2 w Puławach

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.