Znany krytyk filmowy nie zostawił na produkcji Roberta Glińskiego suchej nitki. Tomasz Raczek zarzucił "Kamieniom na szaniec" przesadną patetyczność i brak seksu, o którym tak trąbiono.
Już po dziesięciu minutach projekcji stało się jasne, że o sukcesie nie może być mowy. Potem było coraz bardziej przygnębiająco a we mnie narastało uczucie podobne do tego, które mialem podczas przemówienia Julii Tymoszenko, wygłoszonego na kijowskim Euromajdanie tuż po zwolnieniu jej z więzienia: padają wielkie słowa, drży napięta do ostateczności struna emocji, słowa "śmierć", "walka", "serce", "ojczyzna" powtarzane są na okrągło a po drugiej stronie... cisza. Brak reakcji. A więc jeszcze mocniejsze słowa: o barykadach, kulach w sercu, krwi, męce, winie, wolności. Ze łzą w oku! Na najwyższej nucie! Już prawie histerycznie! Dygocąc! A po drugiej stronie - głuchy pomruk i cisza. A więc nie udało się przenieść emocji na odbiorców! Pozostali nieufni -
pisze Tomasz Raczek.
Dalej krytyk skupia się na wspomnianym już seksie i ukazanej przez reżysera dziecinności głównych bohaterów.
(...) w “Kamieniach na szaniec” nie ma w ogóle seksu. Para młodych ludzi raz się całuje a raz budzi się w łóżku pod wspólną kołdrą i wtedy widzimy przez chwilę odkryte pośladki dziewczyny. To ma być seks? Dajcie spokój! Ale jest inny problem, znacznie poważniejszy. Otóż w filmie Roberta Glińskiego, opartym przecież na legendarnej książce Aleksandra Kamińskiego, harcerze zachowują się tak jakby zostali odmóżdżeni czyli nawet głupiej niż niektórzy dzisiejsi uczestnicy forów internetowych: w głowie mają kaszę wymieszanych bezładnie poglądów, przeświadczeń i cytatów; na otaczającą ich rzeczywistość reagują raz dziecinnie, raz neurotycznie. A podobno zdali właśnie maturę co przed II wojną światową znaczyło znacznie więcej niż teraz! -
zauważa krytyk.
Później dostaje się aktorom odtwarzającym role Zośki, Rudego i Alka.
O harcerstwie słyszeli zdaje się tyle, że chodzi się tam w krótkich zielonych spodenkach i podkolanówkach. Słowo "dyscyplina" prawie nie istnieje. Mają w sobie hipsterskie zamiłowanie do wystylizowanego wizerunku i luźny stosunek do rozkazów. Bardzo współczesne, ale zarazem bardzo mylące jeśli wziąć pod uwagę, że twórcy filmu podkreślają iż opowiadana historia zdarzyła się naprawdę -
notuje Raczek.
Na koniec krytyk filmowy ma pretensje do Glińskiego za wyrachowanie i zbytnią komercję. Przejawem tego ma być scena torturowania Rudego przez Gestapo.
(...) efektownie sfilmowane tortury nie zrobiły na mnie wrażenia. Poczułem się za to atakowany przez mechaniczną pięść, wysuwającą się z ekranu na komercyjnej sprężynie -
pisze na swoim blogu.
Czy recenzja Tomasza Raczka spowoduje, że sale kinowe na "Kamieniach na szaniec" będą świecić pustkami? Przekonamy się o tym po 7 marca, kiedy to film będzie miał swoją premierę.
Maciej Gąsiorowski/tomaszraczek.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/98683-ostro-o-kamieniach-na-szaniec