Ostro o "Kamieniach na szaniec"

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Znany krytyk filmowy nie zostawił na produkcji Roberta Glińskiego suchej nitki. Tomasz Raczek zarzucił "Kamieniom na szaniec" przesadną patetyczność i brak seksu, o którym tak trąbiono.

Już po dziesięciu minutach projekcji stało się jasne, że o sukcesie nie może być mowy. Potem było coraz bardziej przygnębiająco a we mnie narastało uczucie podobne do tego, które mialem podczas przemówienia Julii Tymoszenko, wygłoszonego na kijowskim Euromajdanie tuż po  zwolnieniu jej z więzienia: padają wielkie słowa, drży napięta do  ostateczności struna emocji, słowa "śmierć", "walka", "serce", "ojczyzna" powtarzane są na okrągło a po drugiej stronie... cisza. Brak reakcji. A więc jeszcze mocniejsze słowa: o barykadach, kulach w sercu, krwi, męce, winie, wolności. Ze łzą w oku! Na najwyższej nucie! Już  prawie histerycznie! Dygocąc! A po drugiej stronie - głuchy pomruk i  cisza. A więc nie udało się przenieść emocji na odbiorców! Pozostali nieufni -

pisze Tomasz Raczek.

Dalej krytyk skupia się na wspomnianym już seksie i ukazanej przez reżysera dziecinności głównych bohaterów.

(...) w “Kamieniach na szaniec” nie ma w ogóle seksu. Para młodych ludzi raz się całuje a raz budzi się w łóżku pod wspólną kołdrą i wtedy widzimy przez chwilę odkryte pośladki dziewczyny. To ma być seks? Dajcie spokój! Ale jest inny problem, znacznie poważniejszy. Otóż w filmie Roberta Glińskiego, opartym przecież na legendarnej książce Aleksandra Kamińskiego, harcerze zachowują się tak jakby zostali odmóżdżeni czyli nawet głupiej niż niektórzy dzisiejsi uczestnicy forów internetowych: w głowie mają kaszę wymieszanych bezładnie poglądów, przeświadczeń i cytatów; na otaczającą ich rzeczywistość reagują raz dziecinnie, raz neurotycznie. A podobno zdali właśnie maturę co przed II wojną światową znaczyło znacznie więcej niż teraz! -

zauważa krytyk.

Później dostaje się aktorom odtwarzającym role Zośki, Rudego i Alka.

O harcerstwie słyszeli zdaje się tyle, że chodzi się tam w krótkich zielonych spodenkach i podkolanówkach. Słowo "dyscyplina" prawie nie istnieje. Mają w sobie hipsterskie zamiłowanie do wystylizowanego wizerunku i luźny stosunek do rozkazów. Bardzo współczesne, ale zarazem bardzo mylące jeśli wziąć pod uwagę, że twórcy filmu podkreślają iż opowiadana historia zdarzyła się naprawdę -

notuje Raczek.

Na koniec krytyk filmowy ma pretensje do Glińskiego za wyrachowanie i zbytnią komercję. Przejawem tego ma być scena torturowania Rudego przez Gestapo.

(...) efektownie sfilmowane tortury nie zrobiły na mnie wrażenia. Poczułem się za to atakowany przez mechaniczną pięść, wysuwającą się z ekranu na komercyjnej sprężynie -

pisze na swoim blogu.

Czy recenzja Tomasza Raczka spowoduje, że sale kinowe na "Kamieniach na szaniec" będą świecić pustkami? Przekonamy się o tym po 7 marca, kiedy to film będzie miał swoją premierę.

Maciej Gąsiorowski/tomaszraczek.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.