Michnik na celowniku rapera

Fot. Ptaku Zjednoczony/Facebook
Fot. Ptaku Zjednoczony/Facebook

Ptaku znowu szokuje. Raper, który zasłynął kawałkiem "Spłoną wozy TVN-u", tym razem nagrał piosenkę z metalowcami z Irydionu, którą obrazuje epatujący przemocą teledysk.

Klip, zrealizowany na profesjonalnym poziomie, nawiązuje do „Mechanicznej Pomarańczy” Stanleya Kubricka. „Agorafobia” porusza podobne problemy, co „Spłoną wozy TVN-u” i inne piosenki przedstawicieli „narodowego rapu”. Tyle, że tym, razem Ptaku i spółka używają jeszcze bardziej kontrowersyjnych środków. W teledysku widzimy przemawiającego Adama Michnika i przebitkę prezentującą grupkę zaopatrzoną w siekiery i pałki. Łatwo się domyślić, co następuje w dalszej części klipu...

Od dawna mówi się, że polski rap skręca w prawo. Mało kto jednak zdawał sobie sprawę, że rodzimi hiphopowcy staną się piewcami nacjonalizmu.

Powyższy utwór jest formą wyrazu artystycznego i w żaden sposób nie namawia do niszczenia czyjegokolwiek mienia -

od takiego ironicznego komunikatu rozpoczyna się kawałek „Spłoną wozy TVN-u” autorstwa Ptaku. Utwór wylewa całą gorycz młodych Polaków, rozczarowanych postawą polityków i mainstreamowych mediów.

„Chociaż zimna dzisiaj noc/ Nie chce protestować się/ Ulica wre, a media milczą/Nie wiesz czemu/Nie przejmuj się, zmienimy to/ Rozgrzej się w dzisiejszą noc, bo płoną wszystkie wozy TVN-u” - słyszymy w kawałku, który można postawić na półeczce zatytułowanej „narodowy hip-hop”.

Wygląda na to, że „muzyka czarnych” jest dzisiaj najważniejszą artystyczną bronią w rękach narodowców. Nacjonalistyczna scena rockowa stanowi już tylko pieśń przeszłości. Większość kapel to typowe neonazistowskie granie dla niszy, a zespoły z tożsamościowym przesłaniem bez brunatnej skazy stanowią rzadkość (najbardziej znanym jest chyba metalowy Irydion).

Ogromna popularność kawałka „Spłoną wozy TVN-u” sprawiła, że łódzki raper znowu znalazł się na świeczniku, choć od jego debiutu minęły prawie dwie dekady...

Pierwsze nagranie było w 1997 r. Robiliśmy to w taki sposób, w jaki robiło się wtedy hip-hop, czyli każdy próbował na zasadzie „jakoś tam”. Tak jak robiło to Wzgórze YaPa3 kopiując jakieś amerykańskie wzorce. My również nie wiedzieliśmy w 1997 r., że istnieje coś takiego, jak wieloślady i żeby nagrywać wokal używaliśmy dwóch pecetów (śmiech) -

mówi Ptaku.

Jego piosenki grały lokalne stacje (średnio mógł liczyć na 200 emisji tygodniowo), a teledyski można było zobaczyć na VIVA Polska w czasach, gdy kanał nie epatował jeszcze różowym popem.

W tamtych czasach był to spory sukces i jestem z tego bardzo dumny. Jako moje największe osiągnięcie uważam jednak wydanie legalnej płyty w 2005 r. o nazwie „Koncept Album” , która została wytłuczona w nakładzie 30 tys. egzemplarzy, a sprzedała się – w pierwszym rzucie – w liczbie 17 tys. egzemplarzy. Tyle, że było to wydawnictwo, któremu zależało na obrocie, a nie na zysku -

tłumaczy raper.

Te sukcesy nie wystarczyły jednak, aby przebić szklany sufit hiphopowego getta. Dopiero kawałek poświęcony wydarzeniom, jakie rozegrały się na warszawskich ulicach 11 listopada 2011 roku, przypomniał raperowi najlepsze czasy.

Ciekawe, czy tym razem znowu przykują uwagę dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i innych mainstreamowych mediów. W końcu teledysk do piosenki "Agorafobia" może budzić niepokój. Ciekawe tylko, czy liberalny salon - podobnie jak w przypadku Adama „Nergala” Darskiego - też będzie tłumaczył to hasłem "licentia poetica"...

Tymczasem Ptaku zdążył nagrać płytę „NaRa”, która będzie dołączona do ONR-owskiego magazynu „Magna Polonia”. Czy raper znowu może liczyć na darmową promocję ze strony swoich przeciwników? Na pewno głosami oburzenia nie będzie się zbytnio przejmował...

Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych