Jak miło czasami się zanurzyć w lekkim, ciepłym i bezpretensjonalnie zabawnym kinie, które na dodatek jest opowiedziane w tradycyjnej narracji filmowej. Duńska reżyserka Lone Scherfig opowiada o Catrin Cole (świetna Gemma Arterton), która przebojowo szturmuje świat brytyjskich scenarzystów filmowych. Jest rok 1940 i Brytyjczycy kręcą propagandowy film o bitwie pod Dunkierką. Ma to być męskie kino, więc Catrin jest przez kolegów sprowadzona do pisania „babskich dialogów”.
„Zwyczajna dziewczyna” jest filmem feministycznym i uwypuklającym pozycje kobiet na rynku pracy w Anglii lat wojennych. To jednak wizja pozbawiona dzisiejszej agresji ideolożek lewicowych. To staroświeckie i szlachetne kino ze szczyptą sentymentalizmu, romansu i idealnie wyważonym miszmaszem komedii oraz dramatu. Bill Nighy przechodzi sam siebie jako rozkapryszony amant filmowy, wpisując się w wielowarstwowy słodko-gorzki scenariusz. Uroczy film!
4,5/6
„Zwyczajna Dziewczyna”, reż. Lone Scherfig, dystr. M2 Films
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/341279-zwyczajna-dziewczyna-nadzwyczajnie-uroczy-film-recenzja