Dziewięć osób zostało doprowadzonych na komisariat po proteście przed Teatrem Powszechnym w Warszawie przeciwko spektaklowi „Klątwa”. Wcześniej protestujący próbowali zablokować wejście do teatru. W proteście wzięło udział ok. 40 osób. Głównie z Młodzieży Wszechpolskiej, Ruchu Narodowego i ONR. Pojawiły się doniesienia, że podczas blokady rzucano petardami.
„Klątwa” w reżyserii Olivera Frljicia miał swoją premierę 18 lutego. Piotr Zaremba pisał szeroko o „sztuce”, nazywając ją złą sztuką dla złych ludzi. Debata o prowokacyjnym przedstawieniu była głośna, emocjonalna i nie zamierzam jej ponownie przytaczać.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że grafomani jak Frljic potrzebują prowokacji i skandalu by sprzedać swój bełkot arbitralnie nazwany sztuką. W czasach dyktatury relatywizmu sztuką jest nasranie na podłogę galerii i tarzanie się odchodach, więc wkładanie do ust aktorki sztucznego penisa papieskiego również jest traktowane wyżej niż przeciętny niemiecki pornol. Nihil novi.
Ataki w chrześcijaństwo zawsze, podkreślam zawsze, zapewniają rozgłos. Od pół wieku na każdej szerokości geograficznej beztalencia potrzebujący rozgłosu, albo cyniczni artyści chcący zarobić trochę więcej kasy atakują krzyż, Jezusa i jego wyznawców. Wiedzą dobrze, że reakcja chrześcijan, a najlepiej władz karzących prawnie za bluźnierstwo pozwala przebrać się w piórka prześladowanych za wolność słowa artystów. Zawsze takie starcia wygrywają, bowiem ostatecznie w demokratycznym kraju wygrają z cenzurą. Nawet tą stosowaną w szlachetnym celu obrony uczuć religijnych. Wygrają sądownie albo pijarowo. Im naprawdę opłaca się płacić każdą karę finansową za obrazę uczyć religijnych. Każdy pozew do sądu, protest czy próba cenzury ze strony władz przysparza im międzynarodowej sławy i w końcu pieniędzy sponsorów, gotowych walczyć o „wolność”.
Jestem naprawdę zdumiony, że chrześcijanie wciąż dają się na ten patent nabrać. On przypomina sprytny patent nieznanych raperów, którzy obrażają w swoich piosenkach gwiazdy, licząc, że ci im odpowiedzą tzw. dissem i tym samym rozsławią ich nazwisko. Tak wygląda darmowa reklama, która dotyczy też sztuk jak „Klątwa”.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dziewięć osób zostało doprowadzonych na komisariat po proteście przed Teatrem Powszechnym w Warszawie przeciwko spektaklowi „Klątwa”. Wcześniej protestujący próbowali zablokować wejście do teatru. W proteście wzięło udział ok. 40 osób. Głównie z Młodzieży Wszechpolskiej, Ruchu Narodowego i ONR. Pojawiły się doniesienia, że podczas blokady rzucano petardami.
„Klątwa” w reżyserii Olivera Frljicia miał swoją premierę 18 lutego. Piotr Zaremba pisał szeroko o „sztuce”, nazywając ją złą sztuką dla złych ludzi. Debata o prowokacyjnym przedstawieniu była głośna, emocjonalna i nie zamierzam jej ponownie przytaczać.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że grafomani jak Frljic potrzebują prowokacji i skandalu by sprzedać swój bełkot arbitralnie nazwany sztuką. W czasach dyktatury relatywizmu sztuką jest nasranie na podłogę galerii i tarzanie się odchodach, więc wkładanie do ust aktorki sztucznego penisa papieskiego również jest traktowane wyżej niż przeciętny niemiecki pornol. Nihil novi.
Ataki w chrześcijaństwo zawsze, podkreślam zawsze, zapewniają rozgłos. Od pół wieku na każdej szerokości geograficznej beztalencia potrzebujący rozgłosu, albo cyniczni artyści chcący zarobić trochę więcej kasy atakują krzyż, Jezusa i jego wyznawców. Wiedzą dobrze, że reakcja chrześcijan, a najlepiej władz karzących prawnie za bluźnierstwo pozwala przebrać się w piórka prześladowanych za wolność słowa artystów. Zawsze takie starcia wygrywają, bowiem ostatecznie w demokratycznym kraju wygrają z cenzurą. Nawet tą stosowaną w szlachetnym celu obrony uczuć religijnych. Wygrają sądownie albo pijarowo. Im naprawdę opłaca się płacić każdą karę finansową za obrazę uczyć religijnych. Każdy pozew do sądu, protest czy próba cenzury ze strony władz przysparza im międzynarodowej sławy i w końcu pieniędzy sponsorów, gotowych walczyć o „wolność”.
Jestem naprawdę zdumiony, że chrześcijanie wciąż dają się na ten patent nabrać. On przypomina sprytny patent nieznanych raperów, którzy obrażają w swoich piosenkach gwiazdy, licząc, że ci im odpowiedzą tzw. dissem i tym samym rozsławią ich nazwisko. Tak wygląda darmowa reklama, która dotyczy też sztuk jak „Klątwa”.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/336625-znow-robia-reklame-grafomanskiej-sztuce-narodowcy-jak-najlepsi-pijarowcy-chorwackiego-bluzniercy