Prawdopodobne odwołanie Cezarego Morawskiego ze stanowiska dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu to nie tylko zła wiadomość dla tamtego teatru, to zła wiadomość dla kultury w Polsce. Okazuje się, że agresywne, wspierane z zewnątrz, lewackie mniejszości potrafią decydować o losie ważnych placówek polskiej kultury.
Robią to nie licząc się z żadnymi zasadami i… wygrywają. Ofiarą ich padają polskie instytucje kulturalne i ludzie, którzy usiłują w nich zrobić coś pozytywnego. Jak Cezary Morawski.
Środowiska, o których mowa działają pod hasłem „nie oddamy wam kultury” wyeksponowanym podczas ostatniego „Kongresu Kultury”, który zorganizowała dla nich w Warszawie Hanna Gronkiewicz-Walc. Występują więc jako właściciele i dysponenci polskiej kultury, którzy nie życzą sobie, aby „politycy” czyli wybrani przez społeczeństwo jego reprezentanci mieli w tej sprawie cokolwiek do powiedzenia.
To co zdarzyło się i dzieje ciągle w Teatrze Polskim we Wrocławiu jest tego najlepszym przykładem. Oto dyrektor, Krzysztof Mieszkowski, który sprowadził teatr na skraj bankructwa, uznaje, że opłaca się mu przenieść konflikt z odpowiadającym za scenę samorządem z wymiaru finansowego na ideowy. Robi to w sposób prosty ogłaszając, że zaimportuje do przedstawienia zagranicznych aktorów porno, którzy uprawiali będą seks na scenie. Sztuczka działa. Wybucha skandal. Problemem staje się „wolność artystyczna” a Mieszkowski urasta do roli jej męczennika, chociaż trafia do Sejmu jako poseł Nowoczesnej, gdzie nadal gromi polityków, którzy mają czelność wtrącać się do sztuki.
Samorząd organizuje konkurs na dyrektora teatru, którego nie wygrywa kandydat Mieszkowskiego, ale Cezary Morawski. Przeciwnicy ogłaszają, że konkurs jest ustawiony, bo ktoś z ich stronników usłyszał coś w… toalecie teatralnej. Rozpoczyna się wściekła nagonka na Morawskiego a głównymi oskarżonymi są… tak, domyślili się państwo: PiS i Kaczyński osobiście.
Wprawdzie teatr nadzoruje samorząd, w którym ma większość PO i to on prowadzi batalię z Mieszkowskim, ale nic to nie przeszkadza oskarżać o jego działanie partii rządzącej. Politycy PO piętnują PiS za to, co robią w dolnośląskim samorządzie. Równie zmanipulowane zostają projekty i działania Morawskiego, a wszystkie jego przedsięwzięcia są blokowane. I teraz, w kilka miesięcy po mianowaniu, kiedy uniemożliwiono mu jakiekolwiek działania i pomówiono go o najgorsze, ma on zostać odwołany.
Oto lekcja kultury.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/326795-przegrana-bitwa-o-kulture-okazuje-sie-ze-lewackie-mniejszosci-potrafia-decydowac-o-losie-waznych-placowek