Jesteśmy – jak powiedziała jedna święta – ołówkiem w rękach Pana Boga i jego wyroki są tak nieprzewidywalne i tak prowadzi nas swoimi drogami, że nigdy nie przypuszczałem i marzyłem, nawet nie ośmieliłbym się pomyśleć, że nasze kroki zostaną tak skierowane. Pan Bóg się upomina, błogosławiona Karolina się upomniała o to, aby wydobyć z głębin, z mroków niepamięci blask tej pięknej polskiej błogosławionej
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Ludwig, reżyser i scenarzysta filmu „Zerwany Kłos”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Takiej premiery Polska dawno nie widziała! Półtora tysiąca widzów pięknego filmu „Zerwany Kłos”
wPolityce.pl: W Kościele Katolickim jest cały wachlarz polskich świętych i błogosławionych. Czym zwróciła Twoją uwagę błogosławiona Karolina?
Witold Ludwig, reżyser „Zerwanego kłosa”: Kontekst powstania jest taki, że po pierwsze, gdy zaczynaliśmy prace nad filmem, przeżywaliśmy setną rocznicę śmierci błogosławionej Karoliny. Po drugie, trwały już duchowe przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, których inicjatorem był Jan Paweł II, który beatyfikował bł. Karolinę. Nade wszystko chodziło o to, że błogosławiona Karolina jest szczególnie bliska młodym ludziom, do których tym filmem pragnęliśmy dotrzeć. Jest szczególnie bliska w tych czasach, gdy godność kobiety jest tak poraniona, tak pohańbiona, w czasach, gdy prostota może być antidotum na zawiłości ludzkiej duszy, bo to, co proste, jest piękne. Bardzo chcieliśmy pokazać w tych ekstremalnych warunkach wojny postawę absolutnej wierności swoim wartościom. Dlatego powstał film o błogosławionej Karolinie.
Wyobrażałeś sobie kiedyś, że wyreżyserujesz film, który będzie dostępny w kinach w całej Polsce?
Jesteśmy – jak powiedziała jedna święta – ołówkiem w rękach Pana Boga i jego wyroki są tak nieprzewidywalne i tak prowadzi nas swoimi drogami, że nigdy nie przypuszczałem i marzyłem, nawet nie ośmieliłbym się pomyśleć, że nasze kroki zostaną tak skierowane. Pan Bóg się upomina, błogosławiona Karolina się upomniała o to, aby wydobyć z głębin, z mroków niepamięci blask tej pięknej polskiej błogosławionej. W Polsce jest szczególnie żywy kult Karoliny. To drugi film poświęcony jej osobie. Funkcjonuje Ruch Czystych Serc i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, wierzymy, że film przyczyni się do ogłoszenia jej świętą i jednym z cudów za jej wstawiennictwem jest właśnie powstanie tego filmu.
Dlaczego zatytułowałeś film „Zerwany kłos”?
Z dwóch powodów. Ciekawostką jest, że uczesanie głównej bohaterki to warkocz kłos – dodam jednak, że w kilku scenach to warkocz francuski, ale to mówimy małymi literami. Po wtóre dla tego, że zerwany kłos to metafora jej przedwcześnie zagasłego życia. Tak, jak kłosy pszenicy kołysane wiatrem kończą swój żywot podczas żniw, ale wyrasta z nich błogosławieństwo chleba, tak z jej cierpienia wyrosła świętość. Ta opowieść o prostych wiejskich ludziach kazała nam użyć właśnie tego przesłania – zerwanego kłosa.
Czym się inspirowałeś podczas tworzenia scenariusza?
Wyznaję wiarę, w to, że to Opatrzność podsuwa, sufluje najlepsze pomysły. Nikt z nas, co podkreślamy, nie kończył szkół filmowych, więc jesteśmy samorodnymi uczniami, ale nie do końca, ponieważ film mógł powstać w środowisku, które pielęgnowało dojrzewanie młodych artystów, młodych dziennikarzy, młodych operatorów i tak dalej. Inspiracje zasięgaliśmy oczywiście z żywota Karoliny – stąd wydobyliśmy wiele wątków. Inspiracje czerpaliśmy również z kinematografii, ale z historii sztuki, malarstwa i rzeźby. Uważny widz to dostrzeże. Dla przykładu posłużę się jedną sceną – bł. Karolina, która leży w pościelach nocą. Kiedy budzi się utraciwszy dech, była upozowana na bł. Ludwikę Albertoni – rzeźbę Berniniego. Cała ta scena, ten nokturn, był inspirowany sceną w Ogrójcu z „Pasji” Mela Gibsona – to granatowe światło i przeczucie śmierci, które towarzyszyło Chrystusowi i bł. Karolinie, która była dojrzała i gotowa na śmierć jeżeli ta miałaby nadejść.
Pisząc scenariusz wiedziałeś już, kogo obsadzisz w poszczególnych rolach?
Jestem Panu Bogu wdzięczny za łaskę rozeznania, że pozwolił odnaleźć odtwórczynie i odtwórców głównych ról w części pośród moich przyjaciół, ale bardzo utalentowanych aktorów. Nie miałem wątpliwości, że ta obsada jest właściwą.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jesteśmy – jak powiedziała jedna święta – ołówkiem w rękach Pana Boga i jego wyroki są tak nieprzewidywalne i tak prowadzi nas swoimi drogami, że nigdy nie przypuszczałem i marzyłem, nawet nie ośmieliłbym się pomyśleć, że nasze kroki zostaną tak skierowane. Pan Bóg się upomina, błogosławiona Karolina się upomniała o to, aby wydobyć z głębin, z mroków niepamięci blask tej pięknej polskiej błogosławionej
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Ludwig, reżyser i scenarzysta filmu „Zerwany Kłos”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Takiej premiery Polska dawno nie widziała! Półtora tysiąca widzów pięknego filmu „Zerwany Kłos”
wPolityce.pl: W Kościele Katolickim jest cały wachlarz polskich świętych i błogosławionych. Czym zwróciła Twoją uwagę błogosławiona Karolina?
Witold Ludwig, reżyser „Zerwanego kłosa”: Kontekst powstania jest taki, że po pierwsze, gdy zaczynaliśmy prace nad filmem, przeżywaliśmy setną rocznicę śmierci błogosławionej Karoliny. Po drugie, trwały już duchowe przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, których inicjatorem był Jan Paweł II, który beatyfikował bł. Karolinę. Nade wszystko chodziło o to, że błogosławiona Karolina jest szczególnie bliska młodym ludziom, do których tym filmem pragnęliśmy dotrzeć. Jest szczególnie bliska w tych czasach, gdy godność kobiety jest tak poraniona, tak pohańbiona, w czasach, gdy prostota może być antidotum na zawiłości ludzkiej duszy, bo to, co proste, jest piękne. Bardzo chcieliśmy pokazać w tych ekstremalnych warunkach wojny postawę absolutnej wierności swoim wartościom. Dlatego powstał film o błogosławionej Karolinie.
Wyobrażałeś sobie kiedyś, że wyreżyserujesz film, który będzie dostępny w kinach w całej Polsce?
Jesteśmy – jak powiedziała jedna święta – ołówkiem w rękach Pana Boga i jego wyroki są tak nieprzewidywalne i tak prowadzi nas swoimi drogami, że nigdy nie przypuszczałem i marzyłem, nawet nie ośmieliłbym się pomyśleć, że nasze kroki zostaną tak skierowane. Pan Bóg się upomina, błogosławiona Karolina się upomniała o to, aby wydobyć z głębin, z mroków niepamięci blask tej pięknej polskiej błogosławionej. W Polsce jest szczególnie żywy kult Karoliny. To drugi film poświęcony jej osobie. Funkcjonuje Ruch Czystych Serc i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, wierzymy, że film przyczyni się do ogłoszenia jej świętą i jednym z cudów za jej wstawiennictwem jest właśnie powstanie tego filmu.
Dlaczego zatytułowałeś film „Zerwany kłos”?
Z dwóch powodów. Ciekawostką jest, że uczesanie głównej bohaterki to warkocz kłos – dodam jednak, że w kilku scenach to warkocz francuski, ale to mówimy małymi literami. Po wtóre dla tego, że zerwany kłos to metafora jej przedwcześnie zagasłego życia. Tak, jak kłosy pszenicy kołysane wiatrem kończą swój żywot podczas żniw, ale wyrasta z nich błogosławieństwo chleba, tak z jej cierpienia wyrosła świętość. Ta opowieść o prostych wiejskich ludziach kazała nam użyć właśnie tego przesłania – zerwanego kłosa.
Czym się inspirowałeś podczas tworzenia scenariusza?
Wyznaję wiarę, w to, że to Opatrzność podsuwa, sufluje najlepsze pomysły. Nikt z nas, co podkreślamy, nie kończył szkół filmowych, więc jesteśmy samorodnymi uczniami, ale nie do końca, ponieważ film mógł powstać w środowisku, które pielęgnowało dojrzewanie młodych artystów, młodych dziennikarzy, młodych operatorów i tak dalej. Inspiracje zasięgaliśmy oczywiście z żywota Karoliny – stąd wydobyliśmy wiele wątków. Inspiracje czerpaliśmy również z kinematografii, ale z historii sztuki, malarstwa i rzeźby. Uważny widz to dostrzeże. Dla przykładu posłużę się jedną sceną – bł. Karolina, która leży w pościelach nocą. Kiedy budzi się utraciwszy dech, była upozowana na bł. Ludwikę Albertoni – rzeźbę Berniniego. Cała ta scena, ten nokturn, był inspirowany sceną w Ogrójcu z „Pasji” Mela Gibsona – to granatowe światło i przeczucie śmierci, które towarzyszyło Chrystusowi i bł. Karolinie, która była dojrzała i gotowa na śmierć jeżeli ta miałaby nadejść.
Pisząc scenariusz wiedziałeś już, kogo obsadzisz w poszczególnych rolach?
Jestem Panu Bogu wdzięczny za łaskę rozeznania, że pozwolił odnaleźć odtwórczynie i odtwórców głównych ról w części pośród moich przyjaciół, ale bardzo utalentowanych aktorów. Nie miałem wątpliwości, że ta obsada jest właściwą.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/324995-tylko-u-nas-rezyser-filmu-zerwany-klos-bl-karolina-jest-szczegolnie-bliska-w-tych-czasach-gdy-godnosc-kobiety-jest-poraniona