Ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego należą się wielkie brawa. 29 grudnia 2016 r. przejdzie bowiem do historii jako wielki dzień dla polskiej kultury.
Dzień, w którym 86 tys. zbiorów muzealnych z kolekcji Książąt Czartoryskich i 250 tys. obiektów bibliotecznych staje się własnością państwa polskiego. Uwagę opinii publicznej przyciąga zwłaszcza „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci (jeden z ledwie 14 zachowanych obrazów mistrza). Ale chodzi przecież również o dzieła Rembrandta, Renoira, Dürera, Matejki, pamiątki po Kościuszce, pośmiertną maskę Chopina, akt unii polsko-litewskiej w Horodle, akt hołdu pruskiego, rękopisy Długosza i tysiące, tysiące innych – długo by wymieniać…
To kolekcja w zasadzie bezcenna. Jej szacunkową wartość wycenia się na ok. 10 mld zł. A zatem 100 mln euro (plus VAT), które wydał Skarb Państwa, to naprawdę „drobne” (na marginesie warto dodać, że Czartoryscy chcieli sumę kilkakrotnie wyższą, ale ministerstwo nie zamierzało dokładać ani złotówki ponad zadeklarowaną kwotę). Przy okazji już w tym roku wydatki budżetowe na kulturę po raz pierwszy w historii przekroczyły 1 proc. (miało to nastąpić dopiero w przyszłym roku). Dodatkowa wartość całej transakcji to rychły koniec remontu Pałacu Czartoryskich (na co ministerstwo przeznaczy co najmniej 30 mln zł w najbliższych miesiącach), z którym poprzednie ekipy jakoś nie potrafiły sobie poradzić.
No właśnie – poprzednie ekipy… To smutne, jak byli ministrowie w rządach PO zaistnieli przy okazji wczorajszej transakcji.
Bogdan Zdrojewski narzeka, że zabrakło w niej transparentności. Jak niby to sobie wyobraża? Że miał być konsultantem tej umowy? Czy też, że powinna ona być opublikowana w trakcie negocjacji w internecie?
Skarży się też, że wszystko odbyło się w zbytnim pośpiechu. No tak, sam Zdrojewski kierując resortem przez 6,5 roku nie dał rady (nie chciał/nie wpadł na pomysł – niepotrzebne skreślić) pozyskać tej kolekcji ani nawet doprowadzić do trwałego uregulowania opieki nad nią – co sam przyznał dziś w „Wyborczej”.
Jeszcze dziwniej wypowiadała się następczyni Zdrojewskiego Małgorzata Omilanowska. Stwierdziła, że „chyba nie kupiłaby tych zbiorów, m.in. dlatego, że nie ma nic przeciwko temu, żeby dzieła sztuki pozostawały w rękach prywatnych”… - cytat za TOK FM. Ale dużo lepsza jest ta wypowiedź:
To raczej nacjonalizacja za odszkodowaniem niż kupno. Kwota, o której mowa, jest wielokrotnie niższa od tej, którą powinno się zapłacić, gdyby to była realna transakcja.
I już nie wiem, czy pani prof. Omilanowska chciała prof. Glińskiego skrytykować, byle tylko skorzystać z terminu „nacjonalizacji”. Wyszła jej raczej pochwała za skorzystanie z dobrej cenowo oferty.
Mieliśmy też kuriozalne komentarze politycznych outsiderów, których nawet nie ma sensu przywoływać. Niech na koniec wystarczą słowa Piotra Glińskiego, które padły wczoraj na Zamku Królewskim w Warszawie:
Te zbiory stają się nie tylko duchową, ale rzeczywistą własnością narodu.
Można tu postawić kropkę, dedykując cytat z ministra wszystkim mądralom na siłę go od wczoraj krytykującym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/321446-zbiory-czartoryskich-wlasnoscia-wszystkich-polakow-to-wielki-dzien-dla-polskiej-kultury
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.