O tej historii w Polsce mówi się już od paru lat. Choć wciąż nie jest jeszcze tak znana jak działalność Ireny Sendlerowej, czy sprawa rodziny Ulmów. Ale niedługo może stać się nawet głośniejsza…
A wszystko za sprawą hollywoodzkiego filmu, który powstaje na kanwie losów polskiego małżeństwa Jana i Antoniny Żabińskich – kierujących podczas okupacji warszawskim ZOO i udzielających pomocy uciekającym z getta Żydom. Do dziś nie wiadomo ilu ludzi zawdzięcza im życie. Kilkudziesięciu? Stu? Stu kilkudziesięciu? Z oczywistych powodów nikt nie prowadził statystyk.
Tak czy owak od dawna mówiło się, że te wydarzenia to materiał na niemal gotowy scenariusz filmowy. Teraz dzięki pochodzącej z Nowej Zelandii reżyserce Niki Caro i dwukrotnie nominowanej do Oscara aktorce Jessice Chastain dowie się o nich cały świat. To bowiem ona, jako Antonina Żabińska - będzie główną postacią filmu.
Pamięć o dyrektorze warszawskiego zoo oraz jego rodzinie przetrwała dzięki świadectwom ocalonych. Ale także pamiętnikom samej Antoniny Żabińskiej. Jedną z uratowanych, która opisała swoje wspomnienia była Regina Kenigswein. W grudniu 1943 roku zapukała do drzwi ich willi położonej na terenie ogrodu. Wiedziała, że nie zostanie odprawiona, a już na pewno zadenuncjowana. I nie zawiodła się. Dzięki Żabińskim uratowała też swoją rodzinę. Dyrektorskie małżeństwo otoczyło Kenigsweinów opieką. A to tylko jedna z rodzin.
A tych było… No właśnie, ile? Dziesiątki? W każdym razie dla ich ratowania na terenie zoo stworzono cały system.
Żabińscy farbowali uciekinierom włosy, przenosili ich z jednego miejsca w ogrodzie w drugie. Zimą, z pomieszczeń po zwierzętach przenoszono ich do podziemnych korytarzy. A wszystko to działo się w pełnym ludzi parku, często odwiedzanym przez Niemców. Czy jednak mogli przypuszczać, że ktoś będzie tak szalony, by ukrywać Żydów, dosłownie pod ich nosem? Żabińscy narażali nie tylko samych siebie ale i swego syna Ryszarda, który na początku wojny skończył 10 lat. Dziecko dzielnie współuczestniczyło w konspiracji. Tak jak i inni członkowie rodziny. A przecież jedna niedyskrecja – oznaczać mogła wyrok śmierci dla wszystkich…
Uciekinierzy z getta mieszkali m.in. w klatkach po lwach, które pozostawały puste. Bo i lwy i wiele innych zwierząt trzeba było zlikwidować zaraz na początku okupacji, gdyż zniszczone nalotami zoo nie mogło zagwarantować bezpieczeństwa…To musiała być dramatyczna decyzja dla dyrektora i założyciela zoo - wydać polecenie zabicia części tak pieczołowicie doglądanych zwierząt, by nie zagrażały ludziom. A przecież, te naprawdę trudne miały dopiero nadejść…
Ostatecznie w miejsce zwierzęcych „lokatorów” - „meldowano” ludzkich.
Jan Żabiński nie tylko przechowywał Żydów. Wielu ułatwił samą ucieczkę z getta. Miał tam wstęp i bywał za murem pod pretekstem szukania odpadów dla świń… Współpracował z Żegotą.
Sam był żołnierzem Armii Krajowej, gdzie dosłużył się stopnia porucznika. Dowodził plutonem w powstaniu warszawskim. Ciężko ranny znalazł się w niewoli w oflagu. Pod koniec 1945 wrócił do Polski i wrócił do zawodu przyrodnika. Podjął pracę naukową oraz popularyzatorską, głównie w Polskim Radiu. Wygłosił ponad 1500 pogadanek, stając się ulubieńcem słuchaczy. Od 1947 był członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Popularyzował akcję przywracania żubra przyrodzie, od 1947 redagował „Księgi Rodowodowe Żubrów”. Jednak w 1951 z uwagi na swoją AK-owską przeszłość został zmuszony do rezygnacji ze stanowiska dyrektora Ogrodu Zoologicznego. W latach 1952–1954 wykładał w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie. Trudno o piękniejszy życiorys - człowieka, który kochał Ojczyznę, ludzi i zwierzęta… Zarówno on jak i jego żona zostali uhonorowani Medalami Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Są pochowani na warszawskich Powązkach.
W 2007 amerykańska pisarka Diane Ackerman opublikowała książkę ”The Zookeeper’s Wife” („Żona dyrektora zoo”) opartą na pamiętnikach Antoniny Żabińskiej. W 2009 w wydawnictwie Świat Książki ukazał się polski przekład pod tytułem ”Azyl”. To właśnie ta książka stała się podstawą scenariusza realizowanego filmu. Filmu, który może przynieść Żabińskim zasłużoną, choć pośmiertną sławę. A oni - cisi bohaterowie - być może oddadzą Polsce jeszcze jedną przysługę – odmieniając w świecie tak fatalnie ugruntowany przez Jana Grossa stereotyp Polaka – antysemity. Mam głęboką nadzieję, że tak się stanie.
W całej tej historii jest tylko jedno małe „ale”. Zdjęcia do filmu, mimo że jego akcja rozgrywa się w Warszawie – nakręcono w Czechach. Bo tam są korzystniejsze dla filmowców przepisy podatkowe… I tak sobie myślę, czy zamiast snuć marzenia o angażach hollywoodzkich gwiazd, które miałyby popularyzować pozytywny wizerunek Polski na świecie – nie należałoby w pierwszej kolejności zadbać, by takie okazje nie wymykały nam się z rąk?
O ileż prawdziwiej mogła wyglądać ta historia nakręcona w naszym kraju! No ale, co się stało to się nie odstanie. Pozostaje czekać na premierę. A tę zaplanowano na 24 marca 2017 roku. Na razie możemy obejrzeć bardzo obiecujący trailer:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/316504-azyl-czyli-historia-bohaterskich-polakow-dostrzezona-przez-hollywood-czy-ten-film-stanie-sie-nasza-lista-schindlera