W takim momencie zawsze jest dylemat. Przemilczeć, czy wyrazić swoje oburzenie, jednocześnie promując chama? Krzysztof Skiba swoją karierę kabaretowo-performerską budował zawsze na skandalach. Bywał ostry, zgryźliwy, momentami bardzo śmieszny. Nie zawsze się z nim zgadzałem, ostatnio coraz mniej, ale taki urok demokracji, że każdy może to, co chce.
Sa jednak pewne granice, których się nie przekracza. Żarty ze zmarłych i tandetne przedstawienia na cmentarzach to jest coś, co się nie mieści w moim obszarze kulturowym. To już nawet nie jest chamstwo, trudno to określić. Z człowiekiem posługującym się takimi chwytami po prostu nie chce się mieć nic wspólnego. Nie dziwię się, że Telewizja Polska nie chce. Dopóki to była tylko róznica poglądów, było nawet zabawnie. Teraz już nie jest
Krzysztof Skiba nagrywając swój kabarecik między grobami i drwiąc z ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej przekroczył wszelkie granice. Zrobił dokładnie to, co starał się - jak zrozumiałem napiętnować. To się właśnie nazywa „taniec na grobach”. Pewnie mu o to chodziło, pewnie dla wielu będzie bohaterem, ale to akurat będzie świadczyło o nich. Ja tego pana mam już z głowy. Może dla mnie nie istnieć. Nie jest mnie w stanie już ani rozśmieszyć, ani zezłościć.
Być może nie zrobi to na nim żadnego wrażenia, może nawet na nikim nie zrobi. Ale źle bym się czuł sam ze sobą, gdybym tego nie wyraził publicznie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/315147-nie-wyrzucac-za-poglady-ale-za-skrajne-chamstwo-zdecydowanie-tak