Niejednemu z nas komiksy Janusza Christy o Kajku i Kokoszu ubarwiały dzieciństwo w szarym PRL. Polacy czuli się jak u siebie w tym uniwersum – trochę umownie baśniowym, ale też z mocno podkreślaną słowiańszczyzną z czasów jeszcze przedchrześcijańskich, o czym świadczą choćby częste okrzyki bohaterów typu „na Trygława i Swaroga” czy „Lelum Polelum”. I naprawdę nie sądzę, żeby intencją autora było jakiekolwiek promowanie nepogaństwa. Choć, gdyby Janusz Christa tworzył dzisiaj… niewykluczone, że rodzimowiercy wciągnęliby Kajka i Kokosza na swoje sztandary, a nadgorliwi chrześcijanie nawoływaliby do bojkotu.
Na fali nostalgii do lat 70-80 nie tylko dzieciaki chętnie sięgną po „Obłęd Hegemona”, album rozpoczynający cykl Egmontu „Kajko i Kokosz. Nowe przygody”. W środku znajdziemy cztery historie. Każda z nich trzyma się czcionki i „grzecznego” sposobu kadrowania znanego z oryginału, ale tylko pierwsza – tytułowy „Obłęd Hegemona” duetu Maciej Kur/Sławomir Kiełbus jest narysowana w stylu Christy, pozostałe – po swojemu.
Trochę liczyłem na jedną, dłuższą historię, rozpisaną na cały zeszyt (albo i kilka), a nie zestaw shortów. Razem tworzą one coś w rodzaju komiksowego odpowiednika „a tribute to…”, gdzie autorzy składają hołd twórczości i pomysłom Janusza Christy, z szacunkiem dla oryginału, ale nie rezygnując z własnego stylu. Czyta się z przyjemnością i z lekkim tylko uczuciem niedosytu – na pewno trudno jest dorównać mistrzowi, ale też w dzieciństwie wszystko wydawało się piękniejsze i mądrzejsze.
Ciekawe, że niemal wszyscy autorzy wolą nie tykać duetu Kajka i Kokosza, głównymi bohaterami opowieści czyniąc zbójcerzy, smoka Milusia i zbója Łamignata. Tylko Krzysztof Janicz i Norbert Rybarczyk („Coś na muchy”) proponują swoisty prequel, historię z dzieciństwa głównych bohaterów – przy czym wyjaśnienie, skąd właściwie wziął się Kajko, okaże się bardzo zaskakujące. Może dla niektórych aż za bardzo…
Jeśli chodzi o kreskę – skierowany domyślnie dla młodego czytelnika komiks nie może przesadzać z turpizmem czy groteską i musi spełniać estetyczne minimum. Oczy nie bolą, choć wszystkie rysunki (poza „Obłędem Hegemona” Kiełbusa, wiernie oddającym styl pierwowzoru) są bardziej umowne niż u Christy, któremu udało się znaleźć złoty środek między realistycznym detalem a komiksową umownością – można tam było liczyć łuski na zbrojach. Styl Rybarczyka („Coś na muchy”) irytuje nadmierną ekspresyjnością, postacie wyglądają tu jak z „Gorillaz”, co jest może i fajne, ale niezbyt pasuje do tego uniwersum. Styl Bednarczyka („Szkoła zbójowania”) sprawia wrażenie zbyt kanciastego i niedopracowanego, ale wynagradza to świetny scenariusz Macieja Kura. Za to zaskakująco dobrze wizualnie wypada Tomasz Samojlik („Kłusownicy”), choć minimalistyczna kreska jest bliska tej w stylu Bohdana Butenki. Ale tu, dla odmiany, niezbyt zachwyca „proekologiczny” i „antykłusowniczy”, trochę zanadto oczywisty scenariusz.
Najlepsze są scenariusze Macieja Kura – zarówno „Obłęd Hegemona” i „Szkoła zbójowania” aż kipią od humoru i aluzji (w tym takich zrozumiałych raczej przez dorosłych) i pełne są dobrodusznej kpiny z baśniowego status quo. Gdyby Maciej Kur do spółki ze Sławomirem Kiełbusem machnęli pełnometrażowy komiks w tym duchu, pomyślałbym, że to może jakieś zagubione dzieło Janusza Christy – z odrobinę większą dawką poshrekowego postmodernizmu, ale też dawkowanego z umiarem. Choćby dla tych dwóch historii warto po komiks sięgnąć, ale pozostałe też wypadają przyzwoicie.
4/6
Obłęd Hegemona. Piotr Bednarczyk, Krzysztof Janicz, Sławomir Kiełbus, Maciej Kur, Norbert Rybarczyk, Tomasz Samojlik. Egmont 2016.
Sławomir Grabowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/309799-powrot-kajka-i-kokosza-obled-hegemona-wedlug-christy-recenzja