W piątek, gdy gratulowałem Wojciechowi Smarzowskiemu i ekipie znakomitego dzieła, poinformowałem twórców, że jeśli nie dostaną nagrody głównej, to przyznam im równorzędną finansowo nagrodę specjalną Telewizji Polskiej, nie precyzując gdzie i jak zostanie wręczona. Przyjęto moją zapowiedź życzliwie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Kurski.
wPolityce.pl: w mediach krąży informacja, że Wojciech Smarzowski nie przyjął przyznanej przez Pana nagrody za film „Wołyń”. To prawda?
Jacek Kurski, prezes Telewizji Polskiej: Mamy tu do czynienia z ewidentną nadinterpretacją. Było tak. Spodziewałem się, że na tym festiwalu najlepszy pokazywany film może nie otrzymać żadnej z głównych nagród. Zdawałem sobie sprawę z tego, że w ręce Smarzowskiego może nie trafić ani nagroda za najlepszy film ani najlepszą reżyserię ani nawet za najlepszy scenariusz. Choćby dlatego, że dostał już Srebrne Lwy za „Pod mocnym aniołem”, nagrodę za reżyserię i scenariusz za „Dom zły”, więc jest świetna okazja, żeby Wołyń „padł ofiarą” wcześniejszych sukcesów Smarzowskiego. Czułem te unoszące się fluidy poprawności podporządkowanej raczej kosmopolitycznemu mainstreamowi niż polskiej duszy i polskiej prawdzie. Dlatego po pokazie konkursowym Wołynia w piątek, gdy gratulowałem Wojciechowi Smarzowskiemu i ekipie znakomitego dzieła, poinformowałem twórców, że jeśli nie dostaną nagrody głównej, to przyznam im równorzędną finansowo nagrodę specjalną Telewizji Polskiej, nie precyzując gdzie i jak zostanie wręczona. Przyjęto moją zapowiedź życzliwie.
Nie chciał pan wręczyć tej nagrody na gali? Miejsce było chyba do tego odpowiednie.
Ależ oczywiście, że chciałem wręczyć ją w czasie gali finałowej ze sceny! Już w środę 21.09 poleciłem dyrektor OTV Gdansk skontaktowanie się z organizatorem w sprawie możliwości wręczenia dodatkowej nagrody przez TVP. Uzyskałem odpowiedz negatywną. Poprosiłem zatem osobiście o taką możliwość Dyrekcję festiwalu w przeddzień gali. Niestety znów spotkałem się z odmową i stwierdzeniem, że jury nie dopuszcza wręczenia na gali żadnej nagrody nieregulaminowej. Dlatego byłem zmuszony ogłosić przyznanie tej nagrody na briefingu w foyer teatru muzycznego po gali. Zależało mi na tym, żeby jeszcze tego samego dnia wysłać sygnał, że przynajmniej w ocenie jednego głównych podmiotów polskiej produkcji filmowej, czyli TVP, film „Wołyń” jest na tym festiwalu filmem najwybitniejszym, prosty gest w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości.
Nieporozumienie wzięło się, że dano do zrozumienia, że będę tę nagrodę wręczał w sytuacji, gdy ja zamierzałem po prostu ogłosić jej przyznanie, pozostawiając twórcom filmu swobodę czasu i miejsca jej odbioru. Po gali umówiliśmy się z twórcami, że może to być wtorek w Warszawie. Uważam odmowę wręczenia przeze mnie tej nagrody na gali (w sytuacji nieuhonorowania tak wybitnego filmu przez jury) za praźródło tego zamieszania. Pokutuje wciąż i wygrywa pragnienie utrzymania monopolu na reglamentację prestiżu i wyznaczanie kulturowego kanonu ignorującego polską tożsamość i wrażliwość. Tymczasem rolą TVP jest obrona polskiej tożsamości i wrażliwości. Dlatego takie filmy jak Wołyń, dotykające traumatycznych wydarzeń w życiu narodu, zasługują na szczególne wyróżnienie w przestrzeni publicznej.
Dlaczego „Wołyń”?
To film wybitny i sadzę, że jedyny, który przejdzie do historii z tego festiwalu. „Ostatnia rodzina” czy „Jestem mordercą” to, owszem, filmy dobre, ale nie zjawiskowe. „Wołyń” jest wyjątkowy. Smarzowski udźwignął temat - wydawałoby się nie do udźwignięcia. Pokazał prawdę i przywrócił godność ofiarom rzezi na Kresach. W dodatku przy tak trudnym temacie udało mu się uniknąć historycznej publicystyki, ukłonu w stronę jakiejkolwiek opcji politycznej wizji historii czy posądzenia o to, że film jest elementem polityki rosyjskiej w skłócaniu Polaków z Ukraińcami. Film jest epicki, wręcz epopeiczny, na pewno najwybitniejszym filmem o historii jaki zrobiono w wolnej Polsce, przewyższający artyzmem i świeżością choćby produkcje Wajdy czy Hoffmana z ostatniego ćwierćwiecza.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W piątek, gdy gratulowałem Wojciechowi Smarzowskiemu i ekipie znakomitego dzieła, poinformowałem twórców, że jeśli nie dostaną nagrody głównej, to przyznam im równorzędną finansowo nagrodę specjalną Telewizji Polskiej, nie precyzując gdzie i jak zostanie wręczona. Przyjęto moją zapowiedź życzliwie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Kurski.
wPolityce.pl: w mediach krąży informacja, że Wojciech Smarzowski nie przyjął przyznanej przez Pana nagrody za film „Wołyń”. To prawda?
Jacek Kurski, prezes Telewizji Polskiej: Mamy tu do czynienia z ewidentną nadinterpretacją. Było tak. Spodziewałem się, że na tym festiwalu najlepszy pokazywany film może nie otrzymać żadnej z głównych nagród. Zdawałem sobie sprawę z tego, że w ręce Smarzowskiego może nie trafić ani nagroda za najlepszy film ani najlepszą reżyserię ani nawet za najlepszy scenariusz. Choćby dlatego, że dostał już Srebrne Lwy za „Pod mocnym aniołem”, nagrodę za reżyserię i scenariusz za „Dom zły”, więc jest świetna okazja, żeby Wołyń „padł ofiarą” wcześniejszych sukcesów Smarzowskiego. Czułem te unoszące się fluidy poprawności podporządkowanej raczej kosmopolitycznemu mainstreamowi niż polskiej duszy i polskiej prawdzie. Dlatego po pokazie konkursowym Wołynia w piątek, gdy gratulowałem Wojciechowi Smarzowskiemu i ekipie znakomitego dzieła, poinformowałem twórców, że jeśli nie dostaną nagrody głównej, to przyznam im równorzędną finansowo nagrodę specjalną Telewizji Polskiej, nie precyzując gdzie i jak zostanie wręczona. Przyjęto moją zapowiedź życzliwie.
Nie chciał pan wręczyć tej nagrody na gali? Miejsce było chyba do tego odpowiednie.
Ależ oczywiście, że chciałem wręczyć ją w czasie gali finałowej ze sceny! Już w środę 21.09 poleciłem dyrektor OTV Gdansk skontaktowanie się z organizatorem w sprawie możliwości wręczenia dodatkowej nagrody przez TVP. Uzyskałem odpowiedz negatywną. Poprosiłem zatem osobiście o taką możliwość Dyrekcję festiwalu w przeddzień gali. Niestety znów spotkałem się z odmową i stwierdzeniem, że jury nie dopuszcza wręczenia na gali żadnej nagrody nieregulaminowej. Dlatego byłem zmuszony ogłosić przyznanie tej nagrody na briefingu w foyer teatru muzycznego po gali. Zależało mi na tym, żeby jeszcze tego samego dnia wysłać sygnał, że przynajmniej w ocenie jednego głównych podmiotów polskiej produkcji filmowej, czyli TVP, film „Wołyń” jest na tym festiwalu filmem najwybitniejszym, prosty gest w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości.
Nieporozumienie wzięło się, że dano do zrozumienia, że będę tę nagrodę wręczał w sytuacji, gdy ja zamierzałem po prostu ogłosić jej przyznanie, pozostawiając twórcom filmu swobodę czasu i miejsca jej odbioru. Po gali umówiliśmy się z twórcami, że może to być wtorek w Warszawie. Uważam odmowę wręczenia przeze mnie tej nagrody na gali (w sytuacji nieuhonorowania tak wybitnego filmu przez jury) za praźródło tego zamieszania. Pokutuje wciąż i wygrywa pragnienie utrzymania monopolu na reglamentację prestiżu i wyznaczanie kulturowego kanonu ignorującego polską tożsamość i wrażliwość. Tymczasem rolą TVP jest obrona polskiej tożsamości i wrażliwości. Dlatego takie filmy jak Wołyń, dotykające traumatycznych wydarzeń w życiu narodu, zasługują na szczególne wyróżnienie w przestrzeni publicznej.
Dlaczego „Wołyń”?
To film wybitny i sadzę, że jedyny, który przejdzie do historii z tego festiwalu. „Ostatnia rodzina” czy „Jestem mordercą” to, owszem, filmy dobre, ale nie zjawiskowe. „Wołyń” jest wyjątkowy. Smarzowski udźwignął temat - wydawałoby się nie do udźwignięcia. Pokazał prawdę i przywrócił godność ofiarom rzezi na Kresach. W dodatku przy tak trudnym temacie udało mu się uniknąć historycznej publicystyki, ukłonu w stronę jakiejkolwiek opcji politycznej wizji historii czy posądzenia o to, że film jest elementem polityki rosyjskiej w skłócaniu Polaków z Ukraińcami. Film jest epicki, wręcz epopeiczny, na pewno najwybitniejszym filmem o historii jaki zrobiono w wolnej Polsce, przewyższający artyzmem i świeżością choćby produkcje Wajdy czy Hoffmana z ostatniego ćwierćwiecza.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/309636-nasz-wywiad-jacek-kurski-o-wolyniu-kulisach-festiwalu-i-rozmowie-ze-smarzowskim-rola-tvp-jest-obrona-polskiej-tozsamosci