9 września na ekrany polskich kin wchodzi film „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krauzego. Piotr Zaremba, publicysta tygodnika „wSieci”, nie ma wątpliwości, że to niezwykle ważna produkcja.
Największym atutem filmu Antoniego Krauzego „Smoleńsk” jest jego przejrzystość, prostota. Autor filmu (wraz z trzema innymi scenarzystami) prowadzi nas przez swoją wersję zdarzeń, dbając o to, abyśmy wszystko zrozumieli. Aby chaotycznie rozproszone w naszej głowie elementy układanki w coś nam się złożyły. Także abyśmy odtworzyli te kawałki, które już uleciały z naszej pamięci
— pisze Zaremba.
Piotr Zaremba, jako dyplomowany historyk i zarazem autor monumentalnego dzieła o historii USA, wie, jak trudno ułożyć te kawałki i tym cenniejsza jest jego opinia.
Sam mam wątpliwości wobec paru szczegółowych domniemań czy hipotez autorów scenariusza, ale muszę zarazem stwierdzić, że równie spójnego i przekonującego wywodu nikt inny nie dokonał. Jeśli wszystkie wersje smoleńskiej tragedii wydają mi się pęknięte lub niepełne, to akurat ta Krauzego jest stosunkowo najbardziej kompletna. I może dlatego będzie przedmiotem drwin oraz napaści, podobnie jak wypowiedzi ludzi, którzy próbowali odpowiedzieć, co się stało nie w konwencji filmu, ale naukowych referatów czy politycznych wystąpień. Trudno
— pisze publicysta.
Autor recenzji zdaje sobie sprawę, że twórcy filmu poszli trudną drogą, ale podkreśla jednocześnie, że w USA cenieni reżyserzy pozwalali sobie na jeszcze śmielsze stawianie hipotez. Przykładem jest Oliver Stone i jedna z jego kultowych produkcji film „JFK”.
Co ciekawe, Zaremba podkreśla, że film nie jest wyłącznie próbą rekonstrukcji zdarzeń z kwietnia 2010 roku.
W ostateczności znaczna część filmu to traktat o mechanizmie rządzącym mediami. Mediami, które korzystając z pozornej wolności, a tak naprawdę stanu głębokiej nierównowagi, preparują rzeczywistość. Decydują arbitralnie, czego nie zauważać, co nagłaśniać ponad miarę, a czasem po prostu wymyślać. Owa łatwość wymyślania, powtórzę, widoczna jak na dłoni dopiero po latach, to najbardziej może przerażająca konkluzja tego filmowego obrazu. Konkluzja godna najbardziej oskarżycielskich antyestablishmentowych filmów zachodnich
— zaznacza dziennikarz.
Powstał film zgodny z wielką tradycją światowego kina. Zaglądającego za kulisy wielkiej polityki, ale też upominającego się o pamięć. O ludzi, których chce się przysypać piaskiem wymuszonej amnezji
— puentuje Zaremba.
I dodaje, że wielki szacunek należy się Antoniemu Krauzemu.
Decyzję o nakręceniu „Smoleńska” podjął w czasach wyjątkowo takiej twórczości niesprzyjającym. Działał wbrew odruchom i fobiom swojego środowiska. On i aktorzy grający w tym obrazie przeciwstawili się obowiązującym w filmowym światku stereotypom. Niektórzy płacą do dziś tego cenę. Sztuka bywa także, powinna być jak najczęściej, sferą odwagi, nonkonformizmu, pójścia wbrew koteryjnym i korporacyjnym barierom. To nie jest pseudoodwaga nagradzana pochwałami i pieniędzmi. To odwaga prawdziwa. Żywię za to do pana, panie Antoni, i do pana ekipy wielki szacunek.
Więcej o filmie „Smoleńsk” można przeczytać w najnowszym numerze „wSieci”. Już 5 września, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
lw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/307341-piotr-zaremba-we-wsieci-niech-film-smolensk-wstrzasnie-polska-zaglada-za-kulisy-wielkiej-polityki-ale-upomina-sie-tez-o-pamiec