Antoni Krauze: Marzy mi się, żeby film "Smoleńsk" pomógł Polakom skończyć podział. "Chodzi tylko o prawdę"

YT/Republika TV/mat. prasowe
YT/Republika TV/mat. prasowe

Marzy mi się, żeby film „Smoleńsk” pomógł Polakom skończyć ten podział. Żebyśmy mogli znowu spotkać się na Krakowskim Przedmieściu, pod pomnikiem ofiar tej tragedii, jak wtedy, 10 kwietnia 2010 roku. I niezależnie od wyznawanych poglądów, żebyśmy uznali, że poszukiwanie prawdy o przyczynach katastrofy w Smoleńsku jest naszym wspólnym zadaniem

— mówi Antoni Krauze w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”.

Reżyser filmu „Smoleńsk”, który wkrótce wchodzi na ekrany kin, mówi o tym, że po 10 kwietnia zostaliśmy podzieli na dwa zwalczające się plemiona i czas z tym skończyć.

W wywiadzie wraca także wątek trudności, jakie powstały przy tworzeniu filmu.

Film powstawał na marginesie życia artystycznego. Ludzie, którzy zaangażowali się w jego produkcję, należeli do tak zwanej „sekty smoleńskiej”, „moherów”. Tak nas nazywano. (…) Do tej pory wspominam wypowiedź mojego wieloletniego znajomego, wybitnego aktora Jerzego Stuhra, który ogłosił publicznie, że nie weźmie udziału w tak „nihilistycznym i kłamliwym przedsięwzięciu”, chociaż nikt mu nie proponował wystąpienia w „Smoleńsku”. (…) Tym bardziej dziękuję wszystkim, którzy zechcieli mi pomóc

— opowiada reżyser.

Film adresuję zarówno do tych, którzy mają poczucie, że prawda o katastrofie nie jest jeszcze ujawniona, jak i do tych, którzy uznali, że wszystko już zostało wyjaśnione i Smoleńskiem nie ma sensu się zajmować

— dodaje.

Antoni Krauze przyznaje, że zgadza się z Robertem Mazurkiem, który napisał, że recenzje ws. filmu „Smoleńsk” zostały zapewne napisane jeszcze przed premierą.

Mój film ukazuje się w zmienionych realiach politycznych, ale wątpię, czy to zmieni ustaloną o nim opinię. Nie spodziewam się niczego dobrego

— zaznacza artysta.

Dopytywany, czy film będzie traktowany jako fikcja czy ścisłe trzyma się faktów, Krauze odpowiada:

Fikcyjny jest wątek bohaterki filmu, dziennikarki dużej stacji komercyjnej telewizji. (…) Cała reszta jest rekonstrukcją prawdziwych wydarzeń. Opowiada o manipulowaniu prawdą. Przypomina też najważniejsze wydarzenia z kilku ostatnich lat związane z tragedią

— przekonuje.

lw, Tygodnik Solidarność

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.