„Chocolat”. Smutny klaun w dobie francuskiego rasizmu. Recenzja

„Chocolat”, reż: Roschdy Zem, dystr: Kino Świat
„Chocolat”, reż: Roschdy Zem, dystr: Kino Świat

Opowieść o pierwszym czarnoskórym klaunie Rafaëlu Padilla dotyka uniwersalnych prawd o tragizmie pracy komików. To również przejmująca historia człowieka bez korzeni, który do końca życia nie mógł odnaleźć się w rasistowskiej Francji, zbudowanej rzekomo na takich wartościach jak „wolność, równość i braterstwo”.

Spokojnie. Nie dałem się złapać na politpoprawny haczyk i nie będę łkał z powodu paskudnego kolonializmu niedobrych białych prześladowców, którzy są wciąż winni za nędzę w Afryce. Niemniej jednak nie można przemilczać faktu, że paskudny, sprzeczny z chrześcijaństwem i humanizmem, rasizm przez wieki zatruwał naszą cywilizację. Amerykanie od dawna rozliczają się w kinie z grzechem pierworodnym, jaki naznaczył „Miasto na górze”. Teraz ich drogą podążają Francuzi. „Chocolat” ma tak uniwersalny przekaz, że mógłby być jedną z amerykańskich opowieści o emancypacji czarnych

Urodzony jako niewolnik w 1860 roku Rafaël Padilla ( Omar Sy) był pierwszy ciemnoskórym artystą cyrkowym, który zaistniał we francuskim przemyśle rozrywkowym. W wielu 10 lat został sprzedany portugalskiemu kupcowi. Uciekł do hiszpańskiego Bilbao i przeniósł się do Francji, gdzie rozpoczął przygodę z cyrkiem. Odkryty dla świata przez brytyjskiego klauna Tony’ego Grice’a, który nadał mu pseudonim „Chocolat”. Prawdziwy sukces odniósł u boku innej gwiazdy cyrku – klauna o pseudonimie „Footit” (James Thierée). Od spotkania tych dwóch artystów, którzy na zawsze odmienili klauning rozpoczyna się film Roschdy Zema.

Wydawało się, że będzie to kolejny, typowy biograficzny film o upadłym artyście, który stał się niewolnikiem swoich czasów i nie poradził sobie z presją sławy i bogactwa. Pod tym kątem „Chocolat” jest bardzo sprawnie opowiedzianą historią, dopasowaną do przetestowanego amerykańskiego schematu. Jest romantyczne wyrwanie z ubóstwa, upajanie się byciem na szczycie, pycha poprzedzająca upadek i poruszający finał przegranego życia. A jednak Zemie udaje się wywindować film na wyższy poziom.

Rozciąga prostą historię czarnego klauna na opowieść o przyjaźni przekraczającej społeczne konwenanse i uprzedzenia. W czasach, gdy ciemnoskórzy piłkarze stanowią 90 proc składu reprezentacji Francji nie do pomyślenia jest, że kilka dekad wcześniej Murzyn grający na scenie Otella wywołał skandal. W jednej z pierwszych scen „Chocolat” patrząc na cyrkowy występ bohatera wcielającego się w dzikusa z dżungli pyta „czy to jego skóra”. „Pomalowana”- odpowiada zmieszana matka.

Padilla chciał dowieść, że jest kimś więcej niż ucywilizowanym dzikusem. W końcu odniósł spektakularny sukces i status celebryty ze wszystkimi mrokami tej pozycji społecznej. Popadł w hazard i alkoholizm, umierając w biedzie w pogrążonej w wojnie Francji. Stał się gwiazdą jako „czekoladka” kopana w zad na scenie przez białego klauna. Jego wygibasy, uległość wobec białego partnera rozbawiały paryską publiczność do łez. Kochały go nie tylko masy, ale też intelektualiści. Miłość się skończyła, gdy Padilla zaczął upominać się o elementarny szacunek dla własnej rasy. Gdy patrząc na wystawę afrykańskiej rodziny na kolonialnym festynie spotkał się wzrokiem z krzyczącym na niego w niezrozumiałym języku niewolniku, pojął, że nie ma swoich korzeni. Musi je dopiero zapuścić.

Uniwersalizm historii Padilli widać w scenach, gdy chce on się wyrwać z wizerunku czarnego klauna. Próbuje zaistnieć w awangardowym teatrze jako Otello, odcina się też usilnie od przydomku „chocolat”. W tych scenach Omar Sy jest najmocniejszy. Znany z „Nietykalnych” i „Samby” francuski gwiazdor afrykańskiego pochodzenia pierwszy raz tak jaskrawo dosłania swój talent dramatyczny. Subtelnie, bez zbędnych fajerwerków i aktorskiej szarży , znanej u komediowych aktorów, obnaża dramat satyryka, który nie może wyrwać się z szufladki. Szufladki prowadzącej wprost do depresji i miana smutnego klauna, grającego teatr życia.

Filmowy Fotit mówi w jednej z najbardziej wzruszających scen, że mało kto zdaje sobie sprawę jak trudno jest rozśmieszyć widza. „Klaunem staje się co wieczór. W ciągu dnia jestem tak samotny, że pragnę ze sobą skończyć”- wyznaje. Czyż nie dlatego właśnie samobójstwo popełnił król komedii Robin Williams? A przecież nie musiał jak Padilla walczyć z uprzedzeniami rasowymi i społecznym wykluczeniem.

5/6

Film ma premierę 1 lipca

„Chocolat”, reż: Roschdy Zem, dystr: Kino Świat

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.