Kolejny raz głośny hollywoodzki film ma w Polsce premierę VOD przed kinowym debiutem za oceanem. I nie jest to film klasy B, ale ekranizacja książki Stephena Kinga, do której mistrz horroru współtworzył scenariusz.

Efekt jest zadowalający, choć nie może się równać z najlepszymi ekranizacjami książek tego autora, które wyszły spod ręki De Palmy, Carpentera czy Darabonta. „Komórka” opowiada o apokaliptycznym świecie opanowanym przez Sygnał płynący z telefonów komórkowych. Zamienia on posiadaczy komórek w agresywne osobniki podobne do zombie. Erupcje telefonicznego sygnału przetrwali tylko ci, którzy w momencie kataklizmu nie mieli przy uchu telefonu.

Wśród nich są m.in. poszukujący syna rysownik (John Cusack) i poznany przez niego w metrze weteran z Wietnamu (Samuel L. Jackson). Ze spotkanymi na drodze ocalałymi chcą dotrzeć do mitycznych miejsc, które podobno przetrwały atak wirusa. Miłośnikom serialu „The Walking Dead” „Komórka” wyda się wtórna. Prawdziwa twarz ludzkości w czasie apokalipsy, przemienienie w zombie (tutaj zwanych „komórkowcami”) najbliższych, kres społecznych reguł i moralności — wszystko to zostało opowiedziane w kinie i telewizji na najróżniejsze sposoby. Niemniej jest u odcinającego kupony od dawnej wielkości Kinga interesująca myśl, nad którą warto choć przez chwilę się zadumać.

Autor piętnuje zabijany przez nas indywidualizm. Zwraca uwagę na to, jak złączając się mentalnie z przyklejonymi do rąk smartfonami, pozbawiamy się nie tylko prywatności, lecz również stajemy się jednym wielkim organizmem połączonym z wszechobecnym Sygnałem. Ostatecznie jesteśmy łatwymi do kontrolowania zombiakami, którzy nawet nie zauważyli, kiedy znaleźli się na smyczy. Nie jest to specjalnie odkrywcze, ale dzięki sprawności reżysera („Paranormal Activity 2”) „Komórka” sprawdza się jako kino akcji z tezą. Ba, po seansie nie chce się nawet hasztagować filmu za pomocą komórki.

4/6

„Komórka”, reż. todd Williams. Film dostępny na cineman.pl