Dobrze, że TVP Kultura emituje takie filmy jak „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. To dzieło drażniące, ale duchowo inspirujące

"Ostatnie Kuszenie Chrystusa", reż: Martin Scorsese, TVP Kultura
"Ostatnie Kuszenie Chrystusa", reż: Martin Scorsese, TVP Kultura

Czy można traktować ten film jako antychrześcijański manifest? W żadnym razie. Dziś jest on wykorzystywany w niektórych seminariach jako inspirujące, alternatywne spojrzenie na Ewangelię. Niestety, protesty zacietrzewionych chrześcijan, którzy nie widzieli filmu, ale na podstawie plotek postanowili przed nim przestrzegać, spowodowały oddalenie się Scorsese od katolicyzmu. Reżyser nie raz zresztą podkreślał, jak mocno dotknęły i zaskoczyły go ataki chrześcijan. Nie mógł zrozumieć, jak poprzez zadawanie pytań opakowanych w kino mógł zostać uznany za heretyka. Scorsese jest przekonany, że wpisał się w wielowiekowy teologiczny spór o naturę Jezusa.

Jak wyjaśnił mi Paul Moore, biskup Nowego Jorku, uwzględnienie przez Kazantzakisa dwóch natur Jezusa było z punktu widzenia chrystologii poprawne: spór zaczął się już podczas Soboru w Chalcedonie w 451 roku, kiedy dyskutowano, na ile Chrystus był boski, a na ile ludzki. Uznałem to za interesujący pomysł: ludzka natura Jezusa walczy z Nim przez cały czas, aż do końca nie pojmując, że On jest Bogiem. Pomyślałem, że byłby to wspaniały dramat, który zmusi ludzi do tego, żeby traktowali Jezusa poważnie lub przynajmniej przewartościowali jego nauki. Wielu niechrześcijan również nie pojmuje znaczenia, jakie wielu wierzących przypisuje obrazowi Chrystusa. Na przykład Woody Allen w swoim cudownym filmie a i jej siostry próbuje zostać chrześcijaninem i w zakłopotanie wprawia go widniejący na wystawie trójwymiarowy obrazek ukrzyżowanego Jezusa, który mruga do niego okiem! Więc poprzez powieść Kazantzakisa chciałem uczynić życie Jezusa bliższym i bardziej zrozumiałym dla ludzi, którzy nie poświęcają Bogu zbyt wiele uwagi. Z całą pewnością nie zamierzałem zniszczyć tym filmem ufności tych, którzy mocno wierzą.

-pisał reżyser w swojej autobiografii, zatytułowanej przewrotnie „Pasja i bluźnierstwo”.

Wydaje się, że Scorsese jest tu szczery. Od samego początku swojej kariery zadaje ważne pytania ocierające się o istotę chrześcijaństwa. Kuszenie, grzech, żal za grzechy, odkupienie – te kwestie pojawiają się w każdym z jego filmów. Po wielkiej debacie (nie teologicznej, niestety), jaką wzbudziło „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, Scorsese, za wyjątkiem ukrycia religijnych aspektów w Ciemnej stronie miasta, niemal całkowicie zarzucił chrześcijańskie tematy w swoim kinie.

Ekranizacja książki Kazantzakisa dosyć dobrze obrazowała rozdarcie Scorsese, które towarzyszyło mu od dziecka. Czy miało na nie wpływ obcowanie z gangsterami i ich specyficznym kodeksem honorowym, wymieszanym z katolicyzmem? Czy Judasz z jego filmu to również Charlie i Frank z „Ulic Nędzy”, którzy mimo popełnianego zła chcą dostąpić zbawienia? Czy może są jak cierpiący cieśla, który do ostatniej chwili odrzuca los, jaki mu przygotował Bóg Ojciec?

Ilekroć oglądam film Scorsese w głowie zostaje mi jednak widok powracającego na krzyż Jezusa, który odrzuca kuszenie szatana, życie doczesne z rodziną i dziećmi. Z uśmiechem na twarzy krzyczy „dokonało się”. Czyż nie to jest istota Ewangelii?

« poprzednia strona
12

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych