Zniszczenie zabytkowego muru teatru... aktem sztuki?! Kuriozalna opowieść z Legnicy

Artysta wybił dziurę w zabytkowym murze w Legnicy, uznając to za akt sztuki. Aktem sztuki w polskich muzeach i galeriach jest mycie podłogi, obieranie kartofli, a w drastycznych przypadkach — profanacja symboli religijnych. Zazwyczaj krytycy określają to jako „ujmującą prostotę przekazu ”, a „akty sztuki” sponsorowane są przez podatnika.

Uzbrojony w wiertarkę artysta — tak przynajmniej się go określa — zaatakował osiemnastowieczny mur miejskiego teatru. Tłumaczył potem mętnie, że chce „wstrząsnąć społeczeństwem”. Grozi mu sprawa prokuratorska i być może się nie wywinie — oprócz wiertarki zaopatrzony był wprawdzie w legitymację związku plastyków, ale może to nie wystarczyć. Wszystko bowiem wskazuje na to, że działał na własną rękę, bez zaplecza w postaci kuratora sztuki i wpływowych sponsorów, nikt więc się za nim nie ujmie.

Zupełnie inaczej niż w wypadku też określanego mianem artysty Jacka Markiewicza, którego prokuratura uznała za przedstawiciela „sztuki krytycznej ”. Artysta Markiewicz zaprezentował w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej film zatytułowany „Adoracja ”na którym ociera się genitaliami o średniowieczny krucyfiks z naturalnej wielkości figurą Chrystusa. Jak zeznał w prokuraturze, absolutnie nie miał pojęcia, że mógłby urazić czyjekolwiek uczucia religijne. Prokuratura bez trudu mu uwierzyła i umorzyła postępowanie.

Interesującym wątkiem w tej sprawie jest to, że „Adoracja ”, wystawiona trzy lata temu, powstała jako praca dyplomowa na warszawskiej ASP na wydziale rzeźby. To dość zdumiewające, że uznaję się kogoś za rżeźbiarza, bo poocierał się o średniowieczną rzeźbę.

Być może to najlepszy symbol niektórych współczesnych artystów performerów — w swych działaniach artystycznych przypominają muchy, które upstrzyły dzieła starych mistrzów.

Niektórzy jednak śmiało nawiązują kontakt ze współczesnością. Na przykład artystka Julita Wójcik, która zasłynęła akcją w warszawskiej Zachęcie. Siedząc na taborecie, ubrana w fartuszek, obierała ziemniaki. Malkontenci sarkali, że nie pasuje to Narodowej Galerii Sztuki, ale dyrekcja Zachęty uznała, że jej działania artystyczne — czyli obieranie ziemniaków — „zdesakralizują ” galerię,, czyli świątynię sztuki, co zapewne, zdaniem dyrekcji, jest w wypadku świątyni zawsze pożądane.

W ślady artystki Wójcik poszły inne — artystka Polisiewicz w Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu w ramach akcji artystycznej umyła podłogę, co miało służyć „znoszeniu hierarchii społecznej”. Za znoszenie hierarchii społecznej zainkasowała 1200 złotych, kilkadziesiąt razy więcej niż sprzątaczka. Walka z hierarchią społeczną najwyraźniej nie musi bowiem oznaczać, że się z przywilejów tej hierarchii nie korzysta.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.