Reżyser "Idy" martwi się, że za rządów PiS nie będzie jak za komuny. Pawlikowski: może się okazać, że naród już nie jest z nami, w końcu spora część społeczeństwa chce tej PiS-owskiej demokratury

fot. Youtube
fot. Youtube

Dla PiS patriotyczne znaczy: o nas tylko dobrze. A potrzeba mówienia o sobie wyłącznie dobrze, pokazywania się tylko z bohaterskiej strony to przejaw chorobliwej niedojrzałości

— przekonuje na łamach „Newsweeka” Paweł Pawlikowski, broniąc krytykowanej z wielu stron „Idy”.

Zdaniem reżysera Polska to kraj, który nie potrafi korzystać z wolności. Twierdzi też, że demonstracje KOD-u pod Sejmem są potrzebne, aby się nie przestraszyć. Czego? Kogo? Tu rozpoczyna wyliczankę:

Tych ludzi u władzy. Tych słów - „gorszy sort”, „gestapo” - twarzy zionących nienawiścią - i nie mówię tu o figurantach - żądzy destrukcji, wpieprzania się do wszystkiego, tych najazdów po północny, nienawistnych transparentów na moście Poniatowskiego, których język staje się poniekąd normą… Boję się też złości, boję się zarazić ich złością

— stwierdza po kwiecistym wywodzie reżyser.

I mimo rosnącego w nim strachu, nie zamierza na razie emigrować z Polski. Twierdzi, że chce swoją twórczością przysłużyć się polskiej kinematografii.

Ja naprawdę chcę robić filmy o Polsce: po swojemu, bez gwiazd i picu. Z nadzieją, że jakoś przysłużę się polskiemu kinu. Jest w tym jakaś duma. Bo ten kraj ma fajne tradycje - nie tylko w sztuce, myślę o tradycjach wolnościowych, o pojęciu szlachetnej walki

— przekonuje.

Jednak po chwili snuje znacznie bardziej mroczne wizje, w których z żalem stwierdza, że za rządów PiS może nie być jak za… komuny(!).

No ale jeżeli Polska stanie się całkowicie PiS-owska i zabraknie tu tlenu, to co innego… Co gorsza, wtedy nie będzie jak za komuny, że warto trwać, być kamyczkiem w bucie władzy. Wtedy istniało poczucie, że artyści i naród są razem, bo mają wspólnego wroga. Teraz może się okazać, że naród już nie jest z nami, w końcu spora część społeczeństwa chce tej PiS-owskiej demokratury. Na razie to tylko 6-7 mln, ale nie wiadomo, co tu się zacznie dziać, gdy położą łapę na wszystkim. Wówczas niczego tu nie nakręcimy. Już się robi groźnie.

Obecnie jednak Pawlikowski na wspomniany brak tlenu chyba nie narzeka, bo jak przyznaje, kręci nowy film. I już zapowiada, że produkcja „nie przypadnie do gustu pani premier”.

lap/Newsweek

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.