Oczywiście, że Jan Klata powinien przestać być dyrektorem Teatru Starego. Zrobił ze sceny narodowej miejsce błazeństw

Fot. YouTube
Fot. YouTube

W sobotniej „Gazecie Wyborczej” poświęconej nieomal w całości piętnowaniu i przestrzeganiu przed „nowym reżymem”, porównywanym w wielu miejscach do III Rzeszy, pojawił się długu wywiad z Janem Klatą, dyrektorem Teatru Starego w Krakowie.

Polega on na przerzucaniu się szyderstwami z „patriotów”, na opowieściach o zagrożeniach, jakie zawisły nad artystą, który jednak nie chce wyjechać z kraju, bo jego ojciec nie zrobił tego w PRL, a wreszcie na politycznych mądrościach typu wyeksponowanej konkluzji, że lewactwo to tyle co naśladowanie Jezusa.

Równocześnie choć oboje, Klata i dziennikarka Wyborczej antycypują w wielu miejscach decyzję o odwołaniu dyrektora, nie ma żadnej próby rozmowy o poziomie jego teatru i o zarzutach wobec poszczególnych inscenizacji. Skądinąd pan dyrektor jest chronicznie niezdolny do rozmowy z kimś, kto ma inne poglądy.

Kiedy w roku 2014 wybuchł największy skandal wokół inscenizacji „Drogi do Damaszku” Strindberga, jak również wokół niezrealizowanej „adaptacji” „Nieboskiej komedii” Krasińskiego, która w nowej wersji koncentrowała się na oskarżaniu Polaków o antysemityzm, proponowaliśmy, ja i Kamila Łapicka, wywiad panu Klacie. Naturalnie odmówił. Myśl, że miałby rozmawiać z tytułem, który go krytykuje, obcy był jego „wolnościowej” naturze.

A przecież gdyby w jakiejkolwiek rzetelnej rozmowie dało się spróbować dokonać bilansu jego osiągnięć, okazałoby się, że ludzie odlegli od jakiejkolwiek prawicy, typu posła PO Jerzego Federowicza, dawnego dyrektora Teatru Ludowego w Nowej Hucie, kwestionowali linię Klaty uznając, że nie pasuje ona zupełnie do formuły „teatru narodowego”.

Kompromitacja z niezrealizowaną premierą „Nieboskiej komedii” polegała na odrzuceniu pomysłu na zabawę klasycznych tekstem przez czołowych aktorów takich jak Anna Dymna czy Anna Polony. Możliwe, że dzisiaj ci ludzie nie zabiorą głosu, Klata zręcznie sprowadza debatę o swoich dokonaniach do podziału PiS kontra niePiS. Faktem jest jednak, że mamy do czynienia z debatą o wyjątkowej hucpie.

Minister kultury z PO Bogdan Zdrojewski ograniczał się wtedy do powoływania się na wolność twórczą. Ale czy może się na nią powoływać ktoś, kto robi coś zupełnie niezgodnego z misją podległej mu placówki? Jeśli polityka kulturalna nowej ekipy ma się jakkolwiek odróżniać od zupełnie bezwładnej linii poprzedników, Klata powinien odejść. Oznacza to kolejny po wrocławskiej historii z pornografią na scenie konflikt z częścią artystów. Ale trudno.

Klata był kiedyś jako wieczny kontestator ulubieńcem także niektórych prawicowców, flirtował z Frondą, bywał chwalony przez prawicowych dziennikarzy, bo „walczył z establishmentem”. Najgorsze w jego twórczości nie jest nawet to, że najświętsze uczucia tapla dziś w błocie swojej wyobraźni. Dla mnie największym problemem jest płycizna, głupota, używanie tekstów dawno zmarłych autorów po pierwsze do czegoś całkiem sprzecznego z ich poglądami i intencjami, a po drugie do płaskiej topornej publicystki.

W swoim wywiadzie Klata sam prowokuje ten temat opowiadając o inscenizacji „Wroga ludu” Ibsena. Jeśli wspomina o wyjściu z premiery Jana Rokity to przecież nie dlatego, że konserwatywny polityk jest niezdolny do oglądania czegoś sprzecznego ze swoją wrażliwością, ale dlatego, że faszerowanie czyjegoś tekstu prymitywnymi agitkami uznał za głupstwo. Dodam, że głupstwo będące też aktem gwałtu na cudzej twórczości.

To się nawet nie do końca pokrywa z podziałem intelektualnym na lewicę i prawicę. Z lewicowego ale poważnego dramatu politycznego Stanisławy Przybyszewskiej „Sprawa Dantona” Klata jako reżyser zrobił, akurat we Wrocławiu, prymitywny, uwspółcześniony na siłę kabaret. Najlepiej gdyby on i podobni mu wrażliwością ludzie zaczęli pisać własne sztuki – wzorem Strzępki i Demirskiego – a nie znęcali się wciąż nad tekstami ludzi, którzy nie mogą się bronić.

Ale naturalnie współczesna lewica, z Wyborczą na czele, będzie bronić Klaty, uznając go za symbol wolności twórczych. Tak jak broniła poglądu, że minister kultury nie powinien reagować na zapowiedzi inscenizowania na scenie pornografii. W tym przypadku kompromis uważam za niemożliwy – w imię walki z głupstwem. Klata musi odejść.


Idealny pomysł na prezent świąteczny - dobra książka!

Polecamy „wSklepiku.pl”: „Teatr i jego dzieje. Co to jest teatr” + DVD.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych