wSieci: "Most Szpiegów". Niezłe Spielberowskie kino szpiegowskie. RECENZJA

Kręcony m.in. we Wrocławiu (miasto udawało Berlin) „Most szpiegów” to film typowy dla późnego Spielberga. Staroświecko poprawny, pięknie sfotografowany przez Janusza Kamińskiego i dobrze, choć bez fajerwerków, zagrany przez dobrotliwego Toma Hanksa. Choć scenariusz firmują genialni bracia Coen, nie spodziewajcie się ich przewrotności ani oryginalności.

Spielberg wziął na widelec historię prawnika Jamesa B. Donovana (Hanks), który najpierw reprezentował sowieckiego szpiega Rudolfa Abela (Mark Rylance), a potem brał udział w negocjacjach wymiany Abela na zestrzelonego amerykańskiego pilota U-2 Francisa Gary’ego Powersa. Przy okazji udało mu się też wyrwać z NRD-owskiego więzienia, wówczas studenta, a dziś znanego makroekonomistę, Fredericka Pryora. Reżyser podobnie jak w „Lincolnie”, „Amistad” czy „Szeregowcu Ryanie” patetycznie uwypukla ame rykańskie wartości. Donovan jest opluwany przez opinię publiczną za podjęcie się obrony szpiega. Robi to jednak w imię konstytucji, która każdemu gwarantuje prawo do adwokata.

Ba, jego nie interesuje nawet to, czy Abel rzeczywiście jest szpiegiem! Gdy zostaje skazany, Donovan podejmuje kroki, by jego klient nie dostał kary śmierci. Dlaczego? Bo może się przydać w ewentualnej wymianie szpiegów. Zaskakująca przenikliwość, odwaga i męstwo prawnika przyniosły efekty — niedługo po berlińskim sukcesie prezydent John. F. Kennedy poprosił go o pomoc podczas kryzysu w Zatoce Świń. Spielberg ciekawie odmalowuje polityczne meandry zimnej wojny, z wymuszoną cyniczną grą CIA, rozgrywkami między ZSRS a jego satelickimi krajami oraz ciągłym poczuciem strachu Amerykanów przed wojną nuklearną. Wszystko to jest dosyć płaskie i wtórne. „Most szpiegów” pozbawiony jest surowości i niepoprawnego politycznie pazura z kapitalnego „Monachium”. Nie trzyma w napięciu jak arcydzieło Hitchcocka „Rozdarta kurtyna”.

Owszem, kibicujemy przeziębionemu prawnikowi podejmującemu w zasypanym śniegiem Berlinie grę wbrew wytycznym CIA, jednak jego los nawet w połowie nie przykuwa do fotela tak jak uciekający przed komuchami Paul Newman. Niepokoi też gdzieniegdzie wylewający się z ekranu relatywizm moralny. Donovan dowodzi, że Abel — nawet jeżeli jest sowieckim szpiegiem — sumiennie wykonuje swoją pracę, jak „amerykańscy chłopcy”. Zapomina przy tym o ludobójczych potwornościach Związku Sowieckiego, których sympatyczny na ekranie Abel bez wątpienia był świadom. Niemniej Spielberg zderza pełne szacunku traktowanie sowieckiego szpiega w amerykańskim więzieniu z torturami amerykańskich żołnierzy w moskiewskich lochach. Wraz z wychowanym w PRL Kamińskim poruszająco ukazuje powstawanie muru berlińskiego, który momentalnie został obryzgany krwią berlińczyków pragnących się wyrwać z „komunistycznego raju”.

„Most szpiegów” to niezłe rozrywkowe kino szpiegowskie, nie schodzące poniżej poziomu przeciętnego Spielberga, A to gwarantuje miło spędzony czas na sali kinowej.

4/6

_„Most szpiegów”, reż. Steven Spielberg, dystr. Imperial-Cinepix **

Nowy numer tygodnika „wSieci” w sprzedaży od 30 listopada br., teraz także w formie e-wydania dostępnego na tablety i smartfony w AppStore i Google Play. Wystarczy pobrać bezpłatną aplikację wSieci, działającą na platformach iOS i Android. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.