„Strategia mistrza”. Od bohatera do zera. Spirala kłamstw Lance’a Armstronga. RECENZJA

W jednej z pierwszych scen filmu Stephena Frearsa młody Lance Armstrong ( Bez Foster) gra w piłkarzyki z dziennikarzem Sunday Times Davidem Walshem (Chris O’Dowd). Armstrong czaruje oponenta odpowiedzią na pytanie o sukces, po czym podstępnie, oszustwem wbija mu piłkę do bramki. Dziennikarz musi przez przegrany zakład zgolić brodę. Zafascynowany wschodzącą gwiazdą kolarstwa Walsh będzie musiał poczekać kilkanaście lat by się odegrać na ulubieńcu świata. Wówczas gra będzie jednak dotyczyła o wiele większej stawki. Ta scena w zasadzie całościowo opisuje socjopatyczną osobowość człowieka, który jest żywym dowodem, że można spaść z poziomu ogólnoświatowego bohatera do totalnego zera.

Armstrong kocha wygrywać. W każdym aspekcie życia. I za każdym razem z uśmiechem na ustach bezczelnie oszukuje rywali, przyjaciół, bliskich i swoich wyznawców. Jego upadek, symbolizowany łzawym wyznaniem w programie Oprah Winfrey był jednym z największych skandali w historii sportu. Armstrong był 7 krotnym zwycięzcą Tour de France, przyjacielem prezydentów USA, gwiazd Hollywood i rocka na czele z „jego świątobliwością” Bono. Na dodatek stał się ikoną walki z rakiem. Był symbolem pokonania śmiertelnej choroby i powrotu na sam szczyt życiowego podium.

Jego upadek otworzył też puszkę Pandory. Pokazał skalę obłudy, zakłamania i brudu w tej z pozoru czystej dyscyplinie sportowej, gdzie miało się liczyć serce do walki, wytrzymałość w nogach i płucach. Wszechobecny doping i omerta całego środowiska była wielkim ciosem dla wszystkich fanów kolarstwa. Jeszcze większy szok przeżyli chorzy na raka, którzy dzięki książce Armstronga o jego batalii z nowotworem znajdowali w sobie siłę do walki.

Frears wraz z operatorem Dannym Cohenem znakomicie pokazuje mordercze wyścigi Tour de France. Pozwala też wejść za kulisy tego jeszcze nie spenetrowanego przez kino sportu. A jednak jego film nie jest klasycznym dramatem sportowym czy biograficznym kartkowaniem losów bohatera. „Strategia mistrza” to opowieść o życiu w zakłamaniu, chorobliwej ambicji i osiąganiu sukcesu za wszelką cenę. Historia upadku prawdziwego bożyszcza, jakim był amerykański sportowiec, który rozsławił typowo europejski sport na całym świecie, ma w sobie na tyle dużo aspektów, że mogłoby na jej kanwie powstać kilka filmów. Wytrawny reżyser jakim jest Frears (” Niebezpieczne związki”, „Królowa”) sygnalizuje każdy z nich. Widzimy więc samotną walkę niezłomnego dziennikarza z „nietykalnym” celebrytą i obserwujemy przeniknięcie się brudów biznesu ze sportem ( kluczowa postać grana przez Dustina Hoffmana).

Przede wszystkim interesuje go ukazanie Armstronga jako mistrza kłamstwa, fałszywego boga nie próbującego wyrwać się z zakłamanego życia. Ben Foster znakomicie niuansuje role. Pokazuje ból chorego z ambicji sportowca, który nie cofnie się przed niczym by budować swoją legendę. Zastrasza, pozywa do sądu, manipuluje i cynicznie rozgrywa całe swoje otoczenie. A jednak nie jest to jednowymiarowy potwór.

Choć naciąga swoje opowieści o walce z chorobą, to mimo wszystko ratuje nimi życie tracących nadzieje pacjentów. Jeden uśmiech umierającego nastolatka na szpitalnym łóżku, podziękowania wyleczonej kobiety- to wszystko szczerze wzrusza Armstronga i pokazuje jego inną twarz. Szkoda, że Frears z prędkością pędzącej z górki kolarzówki prześlizguje się po rodzinnym życiu sportowca. Jak rodzina zareagowała na jego upadek? Jak odbił się skandal na jego dzieciach? A co ze związkiem z Sheryl Crow, która przecież też jest celebrytką walczącą z rakiem? Tego z filmu się nie dowiemy. I to poważnie rzutuje na filmowy portret Armstronga. Film trwa niewiele ponad 100 minut, czyli o wiele mniej niż przeciętne ekranowe biografie. Nie rozumiem dlaczego nie zdecydowano się na pogłębienie postaci. Szczególnie, że Ben Foster przeistoczył się w Armstronga nie tylko fizycznie. To najlepsza w karierze rola tego specjalisty od czarnych charakterów. Kto wie czy nie Oscarowa.

Niemniej jednak „Strategia mistrza” to solidny obraz socjopaty, który przez całą karierę wodził za nos swoich fanów, opinię publiczną i kontrolerów od dopingu. Armstrong wraz z demonicznym włoskim doktorem Ferrari stworzył mafię dopingową, opracowującą plany transfuzji krwi, co uniemożliwiało wykrycie podczas zawodów kortyzonu i wszechobecnego EPO. Jedyne czego nie udało mu się zrobić to przetoczyć sobie sumienia, które by pozwoliło mu na prawdziwą skruchę. Nawet z niej zrobił przecież medialny, precyzyjnie wyreżyserowany show.

4/6

„Strategia mistrza”, reż: Stephen Frears, dystr: Monolith Films

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych