"Praktykant". Ciepły, mądry i zabawny film z delikatnie konserwatywnym przesłaniem. RECENZJA

Cieszę się, że w Hollywood jest ktoś taki jak Nancy Mayers. Amerykańska reżyserka takich filmów jak „Holiday” czy „Lepiej późno niż później” idealnie wpisuje się w to co powiedział niedawno weteran polskiego kina Janusz Majewski, który odbierając nagrodę za znakomitych „Excentryków” przypomniał, że warto czasami stanąć po jasnej stronie słońca. Po kinie Mayers wiadomo czego się spodziewać. Z lepszym czy gorszym skutkiem zaraża optymizmem, ciepłem i w oldschoolowy sposób bawi. Tym razem robi to ze skutkiem wręcz fenomenalnym.

„Praktykant” opowiada o 70-letnim owdowiałym Benie ( Robert De Niro), który nie może odnaleźć się na emeryturze. Postanawia więc skorzystać z programu dla seniorów w działającej w internecie firmie założonej przez genialną Jules ( Anne Hathaway). Ben przez 40 lat pracował w firmie drukującej książki telefoniczne. Teraz musi się odnaleźć wśród ludzi, którzy budkę telefoniczną widzieli jedynie na filmach i nie mogą zrozumieć jak można było żyć bez google. Jules to bizneswoman z krwi i kości, której mąż wychowuje w domu dziecko, a ona choć jest pełna ideałów zatraca się coraz mocniej w pracy. Mimo początkowej niechęci do lamusowego Bena, staj się on dla Jules najważniejszym przyjacielem i powiernikiem. Również dla hipsterowatych biurowych Piotrusiów Panów, chodzący w garniturze i z walizką z 1974 roku Ben niespodziewanie jawi się jako autorytet.

Nancy Mayers zrobiła film nostalgiczny. Przeciwstawia sobie dzisiejszych wiecznych chłopców w powyciąganych t-shirtach z szarmanckim typem mężczyzny, który poda płaczącej niewiaście chusteczkę i otworzy drzwi do auta. Mayers nie jest jednak wrogiem feministek. „Praktykant” to apologia znalezienia złotego środka w sfeminizowanym świecie. Mayers tęskni za gentelmenami z krwi i kości, ale jednocześnie chce by wspierali oni kobiety w dążeniu do zawodowego sukcesu. Może i jest to świat utopijny, ale bardzo przyjemnie jest w nim się znaleźć choćby w bajce. Ten film jest bowiem w pewnym sensie bajką z rycerskim seniorem przywracającym pojęcie męskości w rozchwianym świecie, gdzie emocje wyraża się tylko w mailach i na Facebooku, oraz księżniczce zagubionej w świecie Zuckenberga.

Pozbawiona nawet szczypty cynizmu Mayers jest na tyle szczera, że zaraża autentycznością swoich aktorów. Robert De Niro gładko wydobywa z Bena ujmującą szlachetność. Jest genialny w komicznych sytuacjach, i przypomina o swojej dawnej wielkości w scenach melodramatycznych. Chemię między nim a świetną Hathaway dopełnia dawna seksbomba Rene Russo w roli ponętnej masażystki. „Praktykant” to zwiewna, lekka, ale też mądra komedia obyczajowa uświęcająca tradycyjne wartości. Zresztą kto nie dałby się przekonać Robertowi De Niro, że savoir-vivre powinien być kultywowany również dziś.

5/6

Łukasz Adamski

„Praktykant”, reż: Nany Myers, dystr: Warner Bros

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.