Pięknoduchostwo lewicy jest nieuleczalne. Dlatego takie filmy powinny być jak najszerzej promowane. Oto twarz współczesnego terroryzmu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Dzisiejsza wojna z terrorem nie ma już twarzy z okresu po ataku na WTC, metro w Londynie czy Madrycie. ISIS wybrał zupełnie nową formę terroru. Z pozoru mniej spektakularną, ale o wiele bardziej paraliżującą świat. Jest to działalność „samotnych wilków’, którzy mogą uderzyć w każdym miejscu i w każdej chwili.

Państwu Islamskiemu nie chodzi o zamordowanie kilkunastu turystów na plaży w Tunezji czy kilku obrazoburców z francuskiej gazety. Chodzi o zastraszenie milionów, którzy nie będą czuć się bezpieczni w najważniejszych europejskich miastach i miejscach wypoczynkowych. Kolejna ataki przyjdą. Na plażach europejskich, kinach, restauracjach i…centrach handlowych.

Przerażające jest to, że ten truizm wciąż trzeba powtarzać tym, którzy po zamachach na Charlie Hebdo z przylepionymi teatralnie minami łazili w marszach żałobnych, a dziś kreują samobójczą politykę Unii Europejskiej. Politykę nie polegającą na pomocy potrzebującym uchodźcom, ale otwarciu szeroko granic dla potencjalnych oprawców, których ISIS bez wątpienia nam przysyła.

Czy mnie to oburza? Już nie. Od histerii w duchu Oriany Fallaci przeszedłem do stoickiego pesymizmu Michaela Houellebecqa. Europa już jest rozkładającym się zombiakiem. Wyperfumowanym żywym trupem, czekającym na ostateczny cios maczetą. Jej liderzy nadstawiają głowy poddanego ludu w imię nowej religii- poprawności politycznej. Pusty w środku laicyzm i brak patriotyzmu, który jest utożsamiany z nacjonalizmem i faszyzmem powoduje, że szanse z głęboko wierzącymi muzułmanami zbliżają się do zera.

A jednak trzeba próbować opóźnić przegraną. Czekając na mądrych i odważnych liderów gotowych rzucić rękawice wrogom naszej cywilizacji można walczyć z zaślepieniem decydentów. Jak? Choćby uderzając ich między oczy obrazem barbarzyństwa radyklanych islamistów. Kanał Cinemax emituje w tym miesiącu jeden z najbardziej przerażających dokumentów obnażających twarz islamskiego terroru.

21 września 2013 roku w centrum handlowym w Nairobi islamscy terroryści zamordowali 71 osób w tym 12 dzieci i trzy kobiety w ciąży. Kenijskie wojsko w skandalicznie nieprofesjonalny sposób przez 50 godzin próbowało zlikwidować islamskich fanatyków, co skończyło się absurdalną eksplozją.

Islamiści prędko po ataku chwalili się zbrodnią na portalach społecznościowych. 12 „bojowników” pochodziło z somalijskiej filii Al-Kaidy Al.-Szabab. „Mudżahedini wtargnęli dzisiaj około południa do (centrum handlowego) Westgate. Zabili ponad stu kenijskich niewiernych, bitwa trwa”- napisali po wejściu terrorystów do centrum handlowego Westgate Mall liderzy organizacji. Centrum było popularne wśród zagranicznych turystów i zamożniejszych Kenijczyków.

Siłą niezwykłego dokumentu „Terroryści w galerii handlowej” jest to, że możemy dokładnie zobaczyć co działo się wewnątrz budynku. Zdobywca BAFTA Dan Reed zmontował cały film z ujęć z kamer przemysłowych i telefonów komórkowych. Wszystko przemieszał z wypowiedziami ocalałych ofiar. W szokujący, ale ostatecznie usprawiedliwiony sposób ukazuje jak terroryści z zimną krwią rozstrzeliwują ofiary. Te sceny ukazują zimną twarz „zaprogramowanych” morderców, z którymi nie ma żadnej dyskusji czy negocjacji.

Terroryści na naszych oczach robią selekcję na wyznawców Allaha i chrześcijan. Wgniatające w fotel sceny przypominają słynnego „Słonia” Gusa Van Santa o masakrze w liceum Columbine. Różnica jest taka, że tutaj oglądamy prawdziwą krew, prawdziwe ofiary i prawdziwą twarz islamskiego terroru. Mechaniczne i beznamiętne oddawanie serii z karabinów do ludzi jest zestawione ze zdumiewającymi opowieściami o dzieciach, które dostały od oprawców…batoniki. Oto właśnie banalność zła!

Pisałem już w tygodniku wSieci, że to nie jest dokument dla wrażliwych widzów. A jednak pokazuje, że obok czystego zła, jest miejsce na bezgraniczną miłość i bohaterstwo. Bohaterstwo widoczne w oczach płaczącego po stracie żony Amerykanina czy kenijskiego policjanta, który na własną rękę wbiegł do budynku, gdy armia „opracowywała” plan ataku. „Dopóki mam siłę i spust pod palcem nie pozwolę by coś takiego znów się wydarzyło”- mówi. Niemal identyczne niedawne zamachy na turystów w Tunezji uświadamiają, że cały świat musi trzymać dziś palec na spuście by ostatecznie odstrzelić łeb islamskiemu barbarzyństwu. Europa nie tylko palec ze spusty spuściła, ale odłożyła broń śpiewając z nożem na gardle „Imagine” Johna Lennona.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych