Żydowski demon mszczący się na polskim weselu? Wrona ciekawie łączy groteskę z horrorem, bawiąc się kliszami tego gatunku. Szkoda, że nie wyważył lepiej dwóch konwencji idąc w stronę „Martwego Zła”.
Nowy film Marcina Wrony („Chrzest”) wypełnia lukę w polskim kinie, które cierpi na deficyt horrorów. Kto wie czy gatunek, który do tej pory reprezentowały „Wilczyca”, „Opętanie” czy „Diabeł” nie rodzi się na naszych oczach w wersji made in Poland. Po „Córkach Dancingu” to kolejna pokazywana na festiwalu w Gdyni eklektyczna gatunkowo wariacja, zanurzona w kino grozy.
Pyton/Piotr (Itay Tiran) przyjeżdża z Anglii do Polski na ślub z Żanetą (Agnieszka Żulewska). Para ma zamieszkać w starym domu na wsi tuż obok ojca dziewczyny ( Andrzej Grabowski). Ten szykuje dla ukochanej córeczki wielkie weselisko w stodole. Wraz z synem ( Tomasz Schuchardt) dba o to by na zabawie znaleźli się „wszyscy święci” z wioski, a po okolicy poszła fama o najlepszym party w dziejach wioski. W końcu w tym świecie liczy się zasada „zastaw się, a postaw się”. Wszystko komplikuje się, gdy Piotr na dzień przed ślubem przez przypadek odkrywa zakopane przy domu ludzkie kości, które w przenośni i dosłownie wciągają go pod ziemie. Po przebudzeniu nie jest już tym samym człowiekiem, co z całą siłą okaże się na weselu.
Film już wzbudził sensację na festiwalu w Toronto. Zachodni krytycy chwalą go za przewrotność i oryginalność. Owszem, jest to warsztatowo świetny gatunkowy miszmasz. Wrona zrobił groteskowy horror, który opiera się na pełnej kabotynizmu roli Andrzeja Grabowskiego i przerysowanym Adamie Woronowiczu w roli zapijaczonego powiatowego lekarza. Choć Grabowski jako pozerski wieśniak- milioner przypomina mocno Dziędziela z „Wesela” Smarzowskiego, to i tak daje kapitalny popis aktorski, który wywoła u widzów łzy śmiechu. Czuć oczywiście ekranową chemię między znanym „Libanu” izraelskim aktorem Tirianem i intrygująco seksowną Żulewską. Ale to jednak przepyszny komizm postaci ojca i zapijaczonego lekarza zostanie zapamiętany po seansie.
Jednocześnie zuchwały reżyser korzysta z całej palety klisz horroru. Znajdziemy tu liczne nawiązania do filmów o egzorcyzmach ( choć demon jest tu wyjęty z folkloru żydowskiego), ale również „Lśnienia” Kubricka. Wrona buduje napięcie raczej za pomocą subtelnego klimatu, a nie efektów specjalnych. Skąpane we mgle ( nastrojowe zdjęcia Pawła Flisa) uliczki, stary dom i pobliskie mroczne jezioro podkręcają atmosferę grozy, co rusz przełamywaną groteskowymi dialogami.
Jednak nie wszystko Wronie wychodzi gładko. Mimo ożywczego eklektyzmu gatunkowego, nie udało się reżyserowi, to czego dokonał Sam Raimi w „Martwym Złu”. Kultowy horror był idealną mieszanką komedii i realnego kina grozy. Natomiast w „Demonie” górę bierze wyłącznie humor. Ten film po prostu nie jest wystarczająco straszny. Żydowski dybuk opętujący głównego bohatera jest zbyt mocno przykryty przez komizm sytuacji i groteskowość przerażonego proboszcza oraz uchlanych gości weselnych. Niemniej jednak imponująco dojrzała jest otwarta końcówka filmu, która pozwala na najśmielsze interpretacje.
Trudno też nie zwrócić uwagi na ogólny kontekst filmu, który w jakimś stopniu wpisuje się w kwestię przedwojennego współżycia Polaków i Żydów na prowincji. Nie zamierzam robić w tym miejscu spoilerów. Napiszę więc tylko tyle, że sam pomysł by żydowski demon mścił się na polskim weselu jest wpisany w konkretną tendencję polskiego rozliczeniowego kina. Nic tu nie jest powiedziane wprost, ale przesłanie jest jasne. Oto Polacy zamiast stawić czoła popełnianemu złu wolą wykreślać niewygodne fakty z przeszłości. Nawet gdy trup wyjdzie z szafy ( w tym wypadku spod ziemi ogródka) zrobią oni wszystko by „nie robić sensacji”.
Choć „Demon” wybija się oryginalnością stylistyczną, nie jest jednak niczym więcej niż wariackim połączeniem „Wesela” Wojtka Smarzowskiego z „Kroniką opętania” Ole Bornedala. Filmem kultowym się nie stanie, choć może rozpocząć modę na polski horror z prawdziwego zdarzenia. Może warto będzie sięgnąć teraz do polskich upiorów ze Strzygą na czele”
Łukasz Adamski z Gdyni
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/265675-adamski-z-gdyni-demon-zemsta-zydowskiego-dybuka-recenzja