"Smoła" Smoliński:"Czekałem na takiego prezydenta. Bóg, Honor, Ojczyzna wrócą wreszcie na swoje miejsce". NASZ WYWIAD

Fot. A. Rakowska
Fot. A. Rakowska

Przypominamy o tym, o czym zapomniały nawet podręczniki szkolne - o konfederatach barskich, powstańcach, żołnierzach AK, Żołnierzach Wyklętych, wydarzeniach grudnia ‘70 - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Norbert „Smoła” Smoliński, lider zespołu Contra Mundum.

wPolityce.pl: Zespół Contra Mundum wystąpił w niedzielę w stolicy podczas koncertu z okazji 95. rocznicy Bitwy Warszawskiej. Jak zostaliście przyjęci?

Norbert „Smoła” Smoliński: Było to dla nas bardzo miłe zaskoczenie. Obawialiśmy się troszeczkę, że muzyka jaką gramy - dźwięki, moc, dynamika, decybele - mogą trochę przestraszyć publiczność. Przyjęto nas jednak bardzo ciepło. Było czuć energię płynącą spod sceny - zresztą wczoraj był tak polski wieczór, że nie mogło być inaczej. To, co gramy, jest przecież bardzo polskie i serca biją nam po prawej stronie.

Wasze utwory, zawierające fragmenty wierszy największych polskich poetów, niosą z sobą bardzo silne, patriotyczne przesłanie. Jaka misja przyświeca grupie Contra Mundum?

Misja to duże słowo, ale w tym wypadku bardzo celne. Na swojej muzycznej drodze jestem w tym miejscu, w którym czuję, że należy robić coś ważniejszego niż tylko śpiewać rock’n’rollowe piosenki bez przekazu. To zdarzyło się rok temu - wtedy otrzymaliśmy propozycję od Fundacji „Pamiętamy” i mecenasa Grzegorza Wąsowskiego, żeby wydać płytę promującą takie wartości.

Czy to, co obserwuje Pan na koncertach, może świadczyć o tym, że polskie społeczeństwo się budzi?

Oczywiście łatwo jest przekonywać przekonanych, trafić do ludzi bardziej świadomych. Ale fundament, korzeń jest jeden - polskość. W dzisiejszych czasach nie można być na to nieczułym. Na naszej płycie znajduje się poezja mistrzów, poezja najwyższych lotów - Norwida, Herberta, Wyspiańskiego, Słowackiego, Baczyńskiego, Gajcego i innych. Warto żyć dla takich chwil, kiedy się wychodzi na scenę i widać reakcję w oczach publiczności, polskiej publiczności, która reaguje bardzo żywo. Przecież w niemal każdej polskiej rodzinie są ofiary obu systemów totalitarnych. Czasem nawet zdarza się, że ktoś odnajduje swoich bliskich na fotografiach, które towarzyszą nam podczas wizualizacji. Na nasze koncerty, 1, 5 - 2-godzinne spektakle, przychodzą ludzie w różnym wieku - młodsi i starsi. To synergia trzech czynników, czyli bardzo mocnej polskiej poezji, wizualizacji i naszych skromnych dźwięków.

Skąd wzięła się nazwa zespołu?

Contra Mundum oznacza „przeciwko światu”, czyli przeciw zapomnieniu - tak sobie to wymyśliłem. Przypominamy o tym wszystkim, o czym zapomniały nawet podręczniki szkolne - o konfederatach barskich, powstańcach, żołnierzach AK, Żołnierzach Wyklętych, wydarzeniach grudnia ‘70. W tej chwili mamy w repertuarze 6 -7 pieśni solidarnościowych - bardów Jacka Kaczmarskiego, Przemysława Gintrowskiego, Antoniego Filipkowskiego - utwory, które dołączyliśmy do repertuaru na potrzeby koncertów dla uczczenia 35-lecia „Solidarności”. To wszystko łączy się w jedną, biało-czerwoną całość.

Prezydent Andrzej Duda, który również był obecny na niedzielnym koncercie, wziął sobie za cel odbudowę wspólnoty narodowej. Pan również mówi o wspólnym fundamencie, jaki łączy wszystkich Polaków. Skąd więc bierze się tyle podziałów?

Takim przełomowym momentem, kiedy ten rozłam stał się najbardziej widoczny, była katastrofa smoleńska i to, co się wydarzyło potem. Polacy stoją po jednej stronie. Ludzie, którym sprawa Polski jest obca, albo są wręcz jej przeciwni - są przeciwni pamięci, historii, prawdzie - to nie są do końca Polacy. Naród bez tożsamości, bez przeszłości, bez chęci poznawania wiedzy o swoich przodkach, o bohaterach, dzięki którym możemy mówić po polsku, a nie po niemiecku czy po rosyjsku, byłby niczym. Myślę, że teraz w momencie przemian, kiedy mamy prezydenta takiego, jaki powinien być, kiedy - miejmy nadzieję - dojdzie do zmiany po jesiennych wyborach, będzie po prostu więcej biało-czerwonej. Być może przycichnie trochę to wieczne ujadanie czerwonych przeciwników - ludzi, którzy zawdzięczają dużo poprzedniemu systemowi i muszą mu być wdzięczni do końca.

Jakie nadzieje wiąże Pan z nowym prezydentem?

Czekałem na takiego prezydenta. Było dwóch, na których czekałem - jeden zginął w katastrofie, a teraz mam prezydenta, na którego stawiałem, liczyłem i któremu wierzę. Jestem wychowany w rodzinie katolickiej i antykomunistycznej, dla mnie Bóg, Honor, Ojczyzna znaczą bardzo dużo i myślę, że te trzy hasła wrócą wreszcie na swoje odpowiednie miejsce.

Mówi Pan o wspaniałym przyjęciu publiczności. Czy według Pana rośnie zapotrzebowanie na muzykę o tematyce patriotycznej?

Jeszcze kilka lat i będzie sporo takich zespołów (wykonujących muzykę patriotyczną - przyp. red.). Boję się tylko, żeby nie stało się to modne, bo nie o to chodzi. Już jest wiele podmiotów muzycznych, ale brakuje miejsca, gdzie mogłyby się pokazać. Gdyby otwarto festiwal, na przykład Przystanek Polska, choć akurat słowo „przystanek” źle się kojarzy, to myślę, że za dwa lata doczekalibyśmy się wielkiego święta młodzieży, absolutnie nie tej kojarzonej z moherem, ale po prostu święta Polaków - ludzi, którzy mieszkają na konkretnej szerokości geograficznej między dwoma mocarstwami i po prostu czują potrzebę chwili. Myślę, że teraz jest dobra sytuacja.

Do tej pory nie było ku temu sprzyjających warunków?

Przez ostatnie kilka lat prezydentury tego nie czuliśmy. Były czekoladowe orły, ładnie wyprasowane kotyliony, a nie było wejścia w głąb - do tych barykad, do tych chłopców z lasu, Żołnierzy Wyklętych, do AK-owców, którzy nie mieli kotylionów, tylko brudne, osmalone sadzą opaski, nie było ukłonu w stronę powstańców wielkopolskich, styczniowych, listopadowych i warszawskich oczywiście. Może skończą się wreszcie - moim zdaniem zupełnie niepotrzebne i nie na miejscu - dyskusje tych, którzy są bardziej przeciw i mniej przeciw powstaniu. Nie widziałem ostatnio w mediach, żeby zaproszono kogoś, kto mówiłby, że powstanie było potrzebne. Odbierało się przez te lata cześć, szacunek i pamięć tym, którym się one należą. Teraz mamy nowego prezydenta. Tłumaczenie lewej strony, że wybrała go tylko połowa, niewiele zmienia. To „aż” połowa i ci ludzie mają prawo do wiary w zmiany. Ja również należę do tej połowy.

Gdzie w najbliższym czasie będzie można usłyszeć i zobaczyć zespół Contra Mundum?

30 sierpnia gramy w Siedlcach na 35-lecie „Solidarności”. Jeśli wszystko dobrze się ułoży, to dzień później wystąpimy w Ogrodzie Saskim w Lublinie, a 5 września w Kotlinie Kłodzkiej na Przystanku „Niepodległość” - to pierwsza taka impreza. 21 września mamy koncert w Teatrze Wielkim w Warszawie, następnie 16 października w Kołobrzegu - na dniach miasta z rotmistrzem Pileckim. W międzyczasie pracujemy nad drugą płytą. Cały czas do przodu, z energią i wiarą na zmianę, że będzie dla kogo grać. Otrzymujemy wiele maili - piszą do nas harcerze, ludzie starsi, nauczyciele polskiego i historii, szkół podstawowych i średnich, dziękując, że ktoś podniósł ten temat, ubrał tę poezję w dźwięki. Na naszej płycie staraliśmy się przejść przez dzieje ducha, oddać cześć i szacunek tym, którzy na to zasługują.

Rozmawiał Bogusław Rąpała

Terminy koncertów oraz szczegóły dotyczące działalności zespołu Contra Mundum można znaleźć na stronie internetowej grupy oraz na Facebooku.

Cześć i chwała Bohaterom!” Premiera płyty, która przejdzie do historii. Otwórzcie uszy na Contra Mundum!

Prezydent Duda na koncercie z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej. Wśród artystów Jan Pietrzak, Jerzy Zelnik i Contra Mundum. ZOBACZ ZDJĘCIA

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.