NIERACJONALNY MĘŻCZYZNA. Woody Allen znów bawi się Dostojewskim. RECENZJA

„Nieracjonalny mężczyzna” to kolejny z rzędu film, który pokazuje, że Woody Allen nic ożywczego nie ma już do powiedzenia. Owszem, jest to zabawna, inteligentna i przewrotna przypowieść o zbrodni i karze. Jest jednak zbudowana z klisz, dawno lepiej wyeksploatowych przez maestro.

„Życie nie ma żadnego sensu. Żyjemy w przypadkowym wszechświecie. Wszystko, co zrobili Szekspir, Michelangelo albo Beethoven, któregoś dnia przepadnie. Co można więc zrobić? Jedyne wyjście to rozpraszać się. Ja na przykład rozpraszam się przez robienie filmów.”- powiedział podczas po premierze nowego filmu w Cannes Allen. ”Myślę sobie: Boże, czy mogę sprawić, żeby Emma i Parker zrobili tę scenę dobrze? Jakby miało to jakiekolwiek znaczenie.”- dodał wieczny „konstruktywny opozycjonista Pana Boga”. Te kilka zdań doskonale podsumowuje „Nieracjonalnego mężczyznę”.

Abe Lucas ( Joaquin Phoenix) jest kontrowersyjnym profesorem filozofii, który rozpoczyna pracę na nowej uczelni. Niegdyś zaangażowany w ratowanie świata idealista, dziś jest zapijaczonym pesymistą i abnegatem, który nie potrafi nawet sprostać sławie wyrywającego studentki żigolaka. Niemniej jednak nawiązuje na uczelni romans ze sfrustrowaną koleżanką z pracy Ritą ( Parker Posey) i zapatrzoną w niego jak w święty obrazek studentką Jill ( Emma Stone). Obie znajomości nie zmieniają w Lucasie chęci zakończenia wyjętego z dowcipu braci Marx życia, które nie dość, że jest ponure, to jeszcze za krótko trwa. Dopiero przypadkowo podsłuchana rozmowa obcych mu ludzi powoduje, że Abe odzyskuje poczucie sensu egzystencji. Jak? Planując zbrodnię doskonałą.

Każdy kto zna „Tajemnicę morderstwa na Manhattanie”, „Zbrodnie i wykroczenia” czy „Wszystko gra” nie będzie zaskoczony torem, po jakim idzie w tym filmie Woody Allen. W „Nieracjonalnym mężczyźnie” Allen znów dowodzi swojej fascynacji „Zbrodnią i karą”, ale traktuje dzieło Dostojewskiego jako punkt wyjścia do autorskiej przypowieści. Reżyser pozbawia swoją opowieść jakiejkolwiek metafizyki, przekonując, że tylko przypadek i ironia losu rządzi naszymi poczynaniami. Wbija szpilę zarówno w napuszonych jajogłowych teoretyków, jak i udających, że pojęli sens życia pragmatyków. Do tego dostajemy naprawdę sporą dawkę cynizmu, która odzwierciedla zgorzknienie dobiegającego 80-tki ateisty. Dobrze, że po słabej zeszłorocznej „Magii w blasku księżyca” filmowiec jest znów błyskotliwy w warstwie dialogowej. Trudno jednak nie zauważyć, ironia i sarkazm maskują wtórność Allena i nieznośną manierę cytowania samego siebie. Próżno szukać tutaj ożywczego dystansu znanego choćby z „Annie Hall” czy nawet typowego dla „późnego Allena” obrazu „Co nas kręci, co nas podnieca”.

„Nieracjonalny mężczyzna” dowodzi, że w pewnym wieku robienie jednego filmu rocznie ( Allen mimo wieku nie zwalnia tego tempa) musi odbić się na poziomie dzieł. Nowojorczyk wciąż robi kino inteligentne, świetnie zagrane ( duet Stone- Phoenix spokojnie by pasował do jego arcydzieł  z lat 70-tych) i charakterystycznie słodko-gorzkie. Trudno się jednak w tym kinie zakochać, czego nie można było powiedzieć o dziełach Allena jeszcze sprzed dekady. Sam Allen pewnie wzruszylby na takie podsumowanie recenzji ramionami. W końcu robi filmy tylko po to by zabić czas. My możemy to zrobić delektując się już wyłączenie jego dawną wielkością.

3,5/6

Łukasz Adamski

„Nieracjonalny mężczyzna”, reż: Woody Allen, dystr: Kino Świat

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.