„Taśmy Watykanu” to typowy letni straszak. A jednak film uzmysławia jak wygląda przyjście Antychrysta. A może on już nadszedł?

Recenzenci i krytycy filmowi miażdżą „Taśmy Watykanu”, wyśmiewając m.in sztampowość horroru Marka Neveldine. Rzeczywiście można mieć zastrzeżenia do sposobu w jaki twórca takich filmów akcji jak „Adrenalina” realizuje scenariusz innego speca od rozrywkowego kina Chrisa Morgana ( m.in. Szybcy i wściekli”). Twórcy wchodzącego właśnie na nasze ekrany horroru nie mają wrażliwości katolika Scotta Derricksona, który stworzył najlepszy od czasów „Egzorcysty” Friedkina film o opętaniach przez diabła. Derrickson w „Egzorcyzmach Emily Rose” oprócz solidnego straszenia widza, niuansował religijne kwestie. Opierał się na katolickiej dogmatyce i wchodził głębiej w psychikę swoich bohaterów. „Taśmy Watykanu” to zaś letni straszak, mający głównie dostarczyć rozrywki zmęczonemu upałem widzowi. A jednak za główne przesłanie ten hollywoodzki produkcyjniak należy pochwalić.

27-letnia Angela Holme ( Olivia Dudley) w zagadkowy sposób sprowadza cierpienie i śmierć na każdego, kto znajdzie się w jej pobliżu. Miejscowy ksiądz, ojciec Lozano, zaczyna badać jej przypadek i dochodzi do wniosku, że kobieta padła ofiarą opętania. Bezradny w konfrontacji z siłą nieczystą, zwraca się o pomoc do Watykanu. Na prośbę kapłana, Stolica Apostolska wysyła na miejsce parę doświadczonych egzorcystów – kardynała Bruuna i asystującego mu wikariusza Imaniego. Ci muszą się zmierzyć z samym Antychrystem.

W książce „Bóg w Hollywood” dowodziłem, że w zasadzie wszystkie dzisiejsze hollywoodzkie horrory dotykające tematyki opętania, pokazują duchownych katolickich jako niemal superbohaterów. Niezłomni, heroiczni i poświęcający życie dla swoich owieczek są odtrutką na kreowany przez lewicę negatywny wizerunek „pedofila w koloratce”. W „Taśmach Watykanu” zakorzenieni w kinie akcji twórcy poszli jeszcze dalej. Próbujący od samego początku pomóc Angeli duchowny (Michael Peña) to były żołnierz z Iraku, który wstąpił do seminarium przez zło, jakie zobaczył na wojnie. Szkoda, że nie pogłębiono psychologicznie tej postaci, co pewnie pozostawiono sobie na sequel, jeżeli film okaże się być kasowym sukcesem. Podobnie jest resztą z budującymi klimat religijnego horroru innymi scenami. Powolne opanowywania Angeli przez Szatana, odwrócona biblijna symbolika ( kruk, narodzenie z przeciwieństwa dziewicy etc) – wszystko to nie wychodzi ponad średnią hollywoodzkich filmów grozy i nie może się równać z wymienionymi wyżej filmami czy choćby opartym na faktach „Rytuałem” Mikaela Håfströma.

Niemniej jednak zaskakująco dojrzałe i zgodne z katolicką nauką jest ogólne przesłanie filmu. Biblia opisuje Antychrysta jako fałszywego proroka, który omami ludzkość. Będzie powszechnie uwielbiany, co pomoże mu podstępnie czynić sobie świat poddanym.

Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych. (Mt 24)

Twórcy dobitnie pokazują Antychrysta jako popkulturową gwiazdę. Piękna niewiasta wzbudza aplauz dziennikarzy i medialnych autorytetów. Uzdrawia chore na raka dzieci czym wchodzi do panteonu dobroczyńców. Garstka nielicznych „oszołomów” protestuje przeciwko nieznanej sile, czym jednak wzbudza odrzucenie większości. Nie jest jak powszechnie przecież znienawidzeni prawnicy ( „Adwokat diabła”) czy współczesna arystokracja finansowa ( „Omen”). To skromna, uniżona, ale nad wyraz charyzmatyczna osoba, której krytyka przychodzi z największym trudem. A jednak to ona powoli, ale systematycznie i z wielką siłą uderza w fundamentu nauki Jezusa. Wszystko przy aplauzie samych katolików, którzy nie potrafią sprzeciwić się pięknie opakowanemu kłamstwu. Kłamstwu będącym istotą zwycięstwa Antychrysta.

„Taśmy Watykanu” nie mają z pozoru happy endu. Dają natomiast nadzieję. Oto jedyny ratunek dla świata może przyjść z tylko jednego miejsca. Z watykańskich katakumb, gdzie czekają uzbrojeni w Słowo Boże herosi w koloratkach. Nie przez przypadek jednego z nich gra jeden z ekranowych twardzieli Djimon Hounsou. Może nadchodzi czas właśnie takich kapłanów?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.