Zaremba: DETEKTYW zna życie

Co jakiś czas wracam do świata seriali produkowanych przez HBO. Przekonując czytelników, że odkrywają przed nami nowe sfery rzeczywistości, które coraz rzadziej odkrywa klasyczne kino. Ujmując przy okazji staranną konstrukcją, mnogością detali, troską o realia, bywa, jak w przypadku „Zakazanego imperium”, prawdziwą pasją w odkrywaniu szczegółów najnowszej historii w kostiumie kina gangsterskiego.

Pominąłem kiedyś w tej rubryce pierwszy sezon serialu „Detektyw”. Mroczna opowieść o dwóch policjantach, trochę przyjaciołach, a trochę wrogach, w realiach wiejskiej i małomiasteczkowej Luizjany, była reklamowana jako serial ważny. Atutem filmu były niewątpliwie wybitne kreacje dwóch charakterystycznych aktorów średniego pokolenia Matthew McConaugheya (który schudł do roli policjanta ćpuna kilkadziesiąt kilo) i Woody’ego Harrelsona. Mankamentem wydało mi się wpadanie w pułapki różnorakich schematów. Najbardziej oryginalne pomysły związane z policyjną opowieścią w stylu czarnego kryminału zdążyły zostać zużyte. Niepokoiły mnie też banały innego typu. Po raz nie wiadomo który trzeba było szukać seksualnych mroczności i perwersji w świecie katolicyzmu.

Nie mówię, że to nie może być prawda, ale już ją wykrzyczano. Jednak — jak zauważył Łukasz Adamski — ten film zadziwiał oryginalnym morałem. Z niemal nihilistycznego stawał się zapowiedzią jakiegoś pogodzenia się bohaterów nie tylko ze światem, lecz i z religią, metafizyką.

Drugi „Detektyw” właśnie się zaczął. Z pierwszym nie ma nic wspólnego: nowe postaci, inne miejsce akcji (Kalifornia), tyle że znowu policyjna czarna opowieść. Jeszcze większe wrażenie déjà vu: o skorumpowanych brutalnych glinach powiedziano nam już prawie wszystko. Zawsze też mam wrażenie, że okrucieństwo takich opowiastek trochę się do człowieka przykleja. Zobaczcie, jacy potrafimy być brudni — mówią nam. I jeszcze bardziej brudzą nam świadomość.

Ale tak naprawdę nie wiem, co to będzie. Akcja, w której cała grupa niebezgrzesznych policjantów na czele z Colinem Farrellem kogoś tropi pośród zdeprawowanych rekinów i dziwnych powiązań, może się okazać oryginalniejsza niż odcinek pilot. Uderzyło mnie jedno. Policjantka szukająca pomocy dla zdemoralizowanej siostry spiera się z hippisowskim ojcem, nie tylko sekciarzem, lecz również głosicielem totalnego permisywizmu. Ciekawy, mocny wątek. Zawsze twierdzę, że jeśli gdzieś przetrwała odrobina moralnego rygoryzmu, to m.in. w filmach policyjnych. Nawet w tych pozornie najbardziej pokręconych. Zatem zerknę za tydzień.

Piotr Zaremba (wSieci)

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.