Halina Poświatowska – 80. urodziny poetki o uparcie chorym sercu

Obraz Marty Frej
Obraz Marty Frej

Urodziła się jako Helena Myga w maju 1935 roku w Częstochowie, i to właśnie tam jubileusz przedwcześnie zmarłej, wybitnej polskiej poetki obchodzony jest najbardziej wyraziście.

Przyszła na świat jako upragnione, zdrowe dziecko. Ksiądz na chrzcie dał jej imię Helena, które sobie później wymieniła. Wojna zmusiła rodzinę do ekskursu na Wschód, ale jej mądra matka już po kilku dniach tułaczki zrozumiała, że im bardziej na prawo mapy, tym niebezpieczniej, tym bardziej złowrogo, więc wróciły. Ojciec był już na froncie. Podczas ostatnich walk przed wyzwoleniem, które w Częstochowie były bardzo krwawe, rodzice z małą Hasią i jej maleńką siostrą Elą ukrywali się kilkadziesiąt godzin w zimnej, wilgotnej piwnicy (mroźny styczeń 1945). Ocalili życie, ale dzień później Halina zachorowała na ostrą anginę, a powojenny brak infrastruktury i medykamentów spowodował niemoc pomocy dziecku i wydłużył dolegliwości na całe życie. Bakterie paciorkowca zaatakowały stawy i wsierdzie, a to z kolei osłabiło serce, które za mocno, za głośno i boleśnie biło w Halinie do ostatniego oddechu. Nabyta choroba - wada zastawki dwudzielnej - uniemożliwiała jej swobodę poruszania się, wymuszała ciągłą ostrożność ruchów, tworzyła wrażenie izolacji od rówieśników, narażała na częste bóle. Musiała nauczyć się żyć ze świadomością możliwego nagłego pożegnania świata – „przygotowuję moje serce na ostatni urywany wstrząs”, pisała później. Niestety, na tę samą chorobę zmarła w wieku 3 lat Elżbieta. Przez całe dzieciństwo i przy wszystkich groźnych, szpitalnych okolicznościach była obok Haliny rozumnie, cierpliwie i czule tłumacząc jej świat mama, Stanisława Myga. Również ojciec był człowiekiem wielkiej kultury i prawości. Po wojnie i wyciszeniu rozpaczy po utracie Eli, rodzice podarowali Halinie rodzeństwo – Małgorzatę i Zbigniewa. W roku 1949 kupili dom przy ulicy Jasnogórskiej, ale nie zdążyli się nim ucieszyć. Władze aresztowały ojca, wywiozły go do obozu w Mielęcinie i nakazały pracę traktorzysty. Do domu Mygów zameldowane zostało małżeństwo młodych komunistów – głowę rodziny wymieniono na obcych sublokatorów. Matka toczyła z nimi nieefektywne, ideowe spory. Choroba odebrała Halinie wolność fizyczną, ale nie sprawność intelektualną. Gdy jako dziecko i nastolatka była przybita do łóżka, mama poświęcała jej mnóstwo czasu, czytając książki, mówiąc o poezji, tłumacząc polską gramatykę i grając z córką w szachy. Gdy Halina wróciła do szkoły – najpierw do prywatnego gimnazjum „Nauka i Praca”, a po jego zamknięciu do państwowego LO im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie – szybko nadrobiła deficyty znajomości przedmiotów ścisłych i była prymusem z języka polskiego. Kolejne klasy kończyła z wyróżnieniem, choć świadectwa odbierała mama - wzorowa uczennica przebywała często w szpitalach, z pokłutymi żyłami i dużą porcją leków. Uwielbiała wakacje nad polskim morzem, bo klimat – wilgotne powietrze pełne jodu i tlenu – służył jej zdrowiu. Godzinami wpatrywała się w fale i niebo, czekając na sztormy przynoszące bursztyny. Szczególnie polubiła pensjonat w Jastrzębiej Górze. Haśka – jak nazywała ją mama - większość życia spędziła w szpitalach i sanatoriach. W jednym z nich poznała Adolfa Poświatowskiego, którego mając niespełna 19 lat stała się żoną (kwiecień 1954). Ponieważ Adolf również był chory na serce, owdowiała dwa lata później. W roku 1958 wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie za zebrane przez Polonię środki finansowe poddała się poważnej operacji serca. Po zabiegu, który przyniósł świetny efekt, postanowiła zostać w Ameryce i, zadbawszy wcześniej o pełnowymiarowe stypendium, rozpoczęła studia filozoficzne w znanym, prestiżowym Smith College w Northampton. Języka angielskiego nauczyła się tak sprawnie i dobrze, że w 3 lata skończyła kurs czteroletni i otrzymała propozycję pisania doktoratu na Stanford University. Zrezygnowała, stęskniona za rodziną i Polską. Wróciła, by zamieszkać w Krakowie, zdała bez problemu na czwarty rok filozofii UJ i zamieszkała w Domu Literatów.

11 października 1967 roku, po pogorszeniu stanu zdrowia, przewiezieniu do Warszawy i kolejnej operacji serca, Halina Poświatowska usłyszała tę ciszę, o której tak często pisała. Spoczęła przy Adolfie na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie. Oboje rodzice ją przeżyli, a siostra Małgosia była dla niej nieocenionym wsparciem w ostatnich godzinach. 9 maja 2007 w rodzinnym domu Mygów przy Jasnogórskiej 23 otwarto Muzeum Haliny Poświatowskiej, którego ekspozycję stanowią liczne pamiątki po poetce i jej rodzinie. Zbiorami opiekuje się brat Haliny, Zbigniew Myga, a instytucja jest częścią Muzeum Częstochowskiego. W tym samy roku w I Alei Najświętszej Marii Panny osłonięto Ławeczkę Haliny Poświatowskiej – obok artystki siedzi wiernie jej kot, a dosiąść się do tej zacnej, spiżowej pary może każdy. Halina Poświatowska należy do pokolenia „Współczesności”. Była obdarzona wielkim poetyckim talentem i błyskotliwą inteligencją. Jej twórczość to gęsty warkocz pleciony głównie z miłości (doskonałej) i śmierci (oswajanej, stanowczo niechcianej), z kosmykami „anegdot o istnieniu”, ironii losu i zmysłowych szeptów. Wiersze pisała już w gimnazjum, a debiutowała w roku 1956 na łamach „Gazety Częstochowskiej”. Pierwszy tomik to świetnie przyjęty „Hymn bałwochwalczy” (1957), a kolejne tytuły to „Dzień dzisiejszy” (1963), „Oda do rąk” (1966) i wydane rok po śmierci „Jeszcze jedno wspomnienie”. W roku 1997 Wydawnictwo Literackie opublikowało „Dzieła” czyli nieznaną wcześniej lirykę oraz odnalezione opowiadania, bajkę, dramaty i listy. Teksty Poświatowskiej tłumaczone zostały na język niemiecki, portugalski, rosyjski i bułgarski. Od roku 1974 Częstochowa organizuje Ogólnopolski Konkurs Poetycki jej imienia. W roku 2014 „Znak” wydał piękną, wnikliwą, godną polecenia biografię poetki pióra Kaliny Błażejowskiej – „Uparte serce”.

W roku 2007 po poezję Haśki sięgnął Janusz Radek, włączywszy jej wiersze do repertuaru płyt i koncertów. Utwory ozdobił świetnymi aranżami Mateusz Pospieszalski, również częstochowianin. Radek mówił w wywiadach, że do słów Poświatowskiej wraca od dwóch dekad, ponieważ poezja jest dla niego „szpicą intelektualną i językową”, a ci, którzy ją tworzą, to wręcz wizjonerzy. „Ona stworzyła niezwykle uniwersalne wiersze, które z jednej strony odrywają mnie od rzeczywistości, a z drugiej w wyjątkowy sposób ją tłumaczą. Wciąż sięgam po Poświatowską, bo jej wierzę” – mówi. W tym roku, właśnie z okazji 80. urodzin pisarki, swym recitalem jej poświęconym, w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie Janusz Radek zakończył XXXVI Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Haliny Poświatowskiej.

Wiersze poetki „o uparcie chorym sercu” wyśpiewali także tacy artyści, jak Stanisław Soyka, Magda Umer, Wanda Warska, Wolna Grupa Bukowina, Halina Wyrodek, Anna Maria Jopek i wielu innych. Kilka kompozycji poświęcił jej Tadeusz Baird.

Główne uroczystości 80. urodzin Haliny Poświatowskiej odbyły się dokładnie w dniu jubileuszu, w sobotę 9 maja. W samo południe z wieży częstochowskiego ratusza wyemitowane zostało bicie serca Haśki, po czym uczniowie Szkoły Podstawowej nr 8 (jej imienia), gromadząc się wokół Ławeczki, czytali przechodniom wiersze jubilatki. W Ośrodku Promocji Kultury „Gaude Mater” otwarto wystawę piętnaściorga artystów, jacy namalowali specjalnie na tę okazję obrazy zainspirowane twórczością lub osobowością poetki. W wystawie udział wzięli: Beata Bebel, Bartek Frączek, Marta Frej, Rafał Głowacki, Antonina Janus, Włodek Karankiewcz, Urszula Łyko-Katus, Jacek Pałucha, Ewa Powroźnik, Władysław Ratusiński, Tomek Sętowski, Jacek Sztuka, Barbara Szyc, Justyna Warwas oraz Jadwiga Żołynia. W otoczeniu tych prac plastycznych miał miejsce wieczorem niezwykły koncert, który od dawna planowała i wspaniale dopracowała kuzynka Haliny Poświatowskiej, pianistka Aleksandra Nawe – jej pradziadek był bratem dziadka Haliny, Jana Zięby. Znana kameralistka, córka światowej sławy śpiewaczki Izabelli Nawe, zaprosiła do współpracy przy swym projekcie artystów związanych z Akademią Muzyczną w Łodzi, której ona sama jest profesorem nadzwyczajnym. Na jej prośbę do wierszy Haliny Poświatowskiej powstało kilka nowych kompozycji, których prawykonania wybrzmiały właśnie 9 maja w „Gaude Mater”. Widownia była świadkiem pieśni napisanych przez Krzysztofa Grzeszczaka, Dariusza Szankina, Jerzego Bauera, Andrzeja Hundziaka oraz śp. Piotra Hertla. Utwory, przy nieskazitelnym akompaniamencie fortepianowym Aleksandry Nawe, wykonały absolwentki łódzkiej Akademii – Agnieszka Makówka (mezzosopran) i Katarzyna Zając-Caban (sopran). Program ubogacony został recytacją wierszy w znakomitym – dobrze przemyślanym, kobiecym i wyważonym - wykonaniu Izabeli Połońskiej. Interpretacja urzekła wszystkich świadomością wagi i znaczenia każdego słowa, trafnymi zawieszeniami głosu i celnymi akcentami fraz kluczowych, zmysłowym szeptem. „Dysonans”

świat jest tak mały

świat ma tylko dwa piętra

na wyższym jesteś ty

oddychasz ciężko

obok stoi wieczność

ciemna


mozolnie po schodach

idę w długiej koszuli

ocieram usta

ciepłą wilgotną ręką

zakrywam usta

za mną

idzie wieczność

obydwie

stajemy pod twoimi drzwiami

z czołem opartym

o bezgłos

jak rozpięty na strunie krzyk

łapczywie chwytamy oddech

liczymy raz… dwa… trzy…

świat ma tylko dwa piętra

tylko dwa

nieduże

z krążącymi gwiazdami świat

dlaczego tak trudno umrzeć?

Obchody upamiętniające niezwykłą sylwetkę i dorobek Haliny Poświatowskiej zakończyły się po zmierzchu „rzuceniem” jej powiększonego portretu na fasadę kamienicy przy Alei Najświętszej Marii Panny 4.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.