PARTY GIRL. Pomarszczona rewolucja seksualna. RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Tli się podskórnie w tym filmie konserwatywna wymowa. Oto widzimy realne skutki seksualnej rewolucji lat 60-tych, które kumulują się w podstarzałej, potłuczonej, „imprezowej dziewczynie”, stającej przed szansą poukładania sobie życia. Surowy, nakręcony w duchu Mike Leigh i Johna Cassavetesa porywa przede wszystkim aktorstwem Angélique Litzenburger.

Wyreżyserowany przez Marie Amachoukeli-Barsacq, Claire Burger i Samuel Theis „Party Girl” słusznie zdobył nagrodę w Cannes Złotą Kamerę za najlepszy debiut. Jest to kino świeże, autentyczne i niezwykle szczere. Angélique Litzenburger jest matką Samuela Theisa i poniekąd wciela się w samą siebie, co przecież nie jest zadaniem prostym. Robi to jednak nie gorzej niż Michel Houellebecq w fenomenalnym filmie o swoim porwaniu. „Party Girl” ma podobną, udającą paradokument strukturę narracyjną.

Angelique daleko do stereotypowego wizerunku pani w średnim wieku. Jest najstarsza z grupy pracujących w nocnym klubie. Nie zwalnia tempa życia, wciąż lubi się bawić i świetnie czuje się w towarzystwie mężczyzn. Choć czasy się zmieniają i w lokalu zaczyna ubywać gości, uczucia stałego klienta Angelique, Michela, są niezmienne. Od lat bez pamięci w niej zakochany, któregoś dnia nieoczekiwanie prosi ją o rękę. Przed Angelique pojawia się szansa na ustatkowanie się. Czy z niej skorzysta? (Gutek Film)

Ma ten film w sobie wiele z brytyjskiego, robotniczego kina Leigh czy Kena Loacha: ta sama społeczna wrażliwość ukazująca życie prostych, niezamożnych ludzi i naturalne, chwytające za serce aktorstwo naturszczyków. Ujmuje też szczerość twórców, którzy przecież opowiadają o matce jednego z nich. Matce, która sama siebie gra, obnażając własną historię, osobowość, duszę. „Party girl” nie jest wcale peanem na jej cześć. Choć można odbierać ten film jako historię dojrzałej i świadomej kobiety, która całe życie wyrywa się ze społecznych więzów i zasad, to w moich oczach jest to smutna historia upadku mitu pokolenia 68.

Angelique upaja się seksualnym wyzwoleniem. Nie widzi przy tym jak żenujące jest to upojenie. Oczywiście cierpi, że jedno z jej czwórki dzieci zostało jej odebrane 10 lat wcześniej i oddane do zastępczej rodziny. A jednak mimo to nie rezygnuje z „wyzwolonego” życia bez zobowiązań. Nawet fakt karykaturalnego imagu ( obcisłe spodnie, tona biżuterii, piercing na twarzy) ponad 60-letniej kobiety posiadającej wnuki, nie odciąga jej od pracy nocnym klubie. Klubie, który jest jej domem, mekką i azylem przed wyzwaniami tego świata. Teraz nagle staje przed szansą zmiany swojej egzystencji. Czy da się porwać miłości prostego, szczerego górnika? Czy jednak życie z butelką w ręku i przygodnym seksem nie jest łatwiejsze?

„Party girl” nie stawia żadnych ostrych publicystycznych tez. A jednak pokazuje pustkę dzieci rewolucji seksualnej, którzy nigdy nie chcą wyrosnąć ze swojej, pożal się Boże, rewolucji. Obmacywana przez napalonego gówniarza w klubie nocnym, pijana lampucerowata babcia jest doskonałym symbolem postulatów infantylnych dzieci kwiatów. Oto życie bez zobowiązań i stabilnych fundamentów. Oto wyrwanie się z patriarchalnych więzów uciskającego wolność jednostki małżeństwa. Możliwe, że niechcący twórcy postawili „kropkę nad i” w trwającym rozliczeniu z utopią pokolenia 68 lepiej. Ta utopie utonęła pod toną makijażu zakrywającego umęczoną wyzwoleniem twarz „party girl”.

5/6

Łukasz Adamski

„Party girl”, reż: Marie Amachoukeli-Barsacq, Claire Burger i Samuel Theis, dystr: Gutek Film

Film ma premiere 15 maja

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych