Był legendarnym amerykańskim snajperem, który zastrzelił terrorystę z prawie dwóch kilometrów. Bohater wojenny, który współpracował z polskim Gromem i po napisaniu wspomnień stał się celebrytą. Zginął na strzelnicy w Teksasie od kul żołnierza, któremu pomagał. Clint Eastwood nakręcił o nim piorunujący film, który zaatakowała lewica.
Irak. Na ulicach patrol amerykańskich żołnierzy. Na dachu ubezpiecza go snajper. Najskuteczniejszy strzelec wyborowy w historii amerykańskiej armii, mający na koncie co najmniej 160 „zdjętych celów”. Chris Kyle przez lunetę obserwuje kobietę, która przekazuje swojemu dziecku ładunek wybuchowy domowej roboty. Co ma zrobić? Pozwolić, by bomba rozszarpała jego kompanów, czy zastrzelić dziecko i kobietę? Scena otwarcia podsumowuje w zasadzie cały film Clinta Eastwooda. Ukazana w zbliżeniu twarz Kyle’a mówi wszystko o amerykańskim patriocie. Zabicie kobiety i dziecka to potworność, ale czyż nie jest większą pozwolenie na śmierć swoich rodaków?
Nie poświęcam wiele czasu na filozofowanie o zabijaniu. Jeśli chodzi o rolę, jaką odegrałem w tej wojnie, moje sumienie jest czyste. Jestem głęboko wierzącym chrześcijaninem. Nie jestem doskonały — daleko mi do tego. Ale głęboko wierzę w Boga, Jezusa i Biblię. Kiedy umrę, Bóg rozliczy mnie ze wszystkiego, co zrobiłem na ziemi.
-pisał dwa lata przed śmiercią w swojej autobiografii „Cel snajpera”. Liberałowie i lewicowcy kręcili nosem na „prostacką wizję świata” reprezentowaną przez żołnierza niebojącego się szermować takimi pojęciami jak patriotyzm, Bóg, honor czy ojczyzna. Jednak dopiero spektakularny finansowy i artystyczny sukces filmu Clinta Eastwooda wyprowadził liberalnych komentatorów z równowagi.
Jak nazistowscy propagandyści?
Komik Seth Rogen powiedział, że „Snajper” przypomina mu propagandowe filmy Goebbelsa pokazywane w kinie pod koniec „Bękartów wojny” Quentina Tarantino. „To film o psychopatycznym patriocie” — dodawał gwiazdor TV Bill Maher. Stojący zawsze na posterunku miłośnik Fidela Castro, zdobywca Oscara i Złotej Palmy w Cannes, czyli Michael Moore, napisał na Twitterze, że snajperzy są tchórzami, o czym miał mu powiedzieć jego wujek walczący podczas II wojny światowej. Oskarżenie było o tyle nikczemne, że dotyczyło rannego w bezpośrednich walkach żołnierza, który został za odwagę odznaczony dwukrotnie Srebrną Gwiazdą i pięciokrotnie Brązową Gwiazdą. Autor pełnych manipulacji filmów dokumentalnych po burzy, jaką wywołał, przypomniał też, że kilka lat wcześniej Clint Eastwood straszył go, że go zastrzeli, co miało tylko podkreślić demoniczność „Snajpera”.
Atak wywołał reakcję znanego z prawicowych sympatii rockmana Kid Rocka, który napisał: „Pier…l się, Michaelu Moore, jesteś gnojkiem i twój wujek by się ciebie wstydził. […] Niech cię Bóg błogosławi, Chrisie Kyle. Dziękuję zasłużbę”. Na ataki odpowiadali sami snajperzy broniący w telewizji Kyle’a. Szef stowarzyszenia weteranów nazwał zaś „Snajpera” najlepszym filmem o Iraku, a możliwe, że „najlepszym filmem wojennym naszych czasów”. Również zwykli Amerykanie masowo poszli obejrzeć opluwany przez napuszonych lewaków obraz. Do dziś film 84-letniego i będącego w szczytowej formie Eastwooda zarobił 260 mln dol., stając się największym komercyjnym hitem w karierze weterana kina. „Snajper” niespodziewanie zebrał też sześć nominacji do Oscara, spychając z podium kilku faworytów.
Powrót do patriotycznych uniesień?
Widać, że Amerykanie mimo usilnego obrzydzenia polityki neokonserwatystów, którzy notabene jako jedyni mieli rację, gdy nawoływali, by zgładzić, gdy był na to czas, rodzące się Państwo Islamskie, pragną pozytywnej i patriotycznej opowieści o na wskroś amerykańskim herosie. Kyle ma na koncie co najmniej 160 zabitych wrogów w Iraku. Po akcji w ArRamadi, gdzie zastrzelił 40 terrorystów, Irakijczycy nazwali go „Szajtan ar-Ramadi”, czyli Diabeł z Ramadi, i wyznaczyli nagrodę za jego głowę. Kyle wsławił się tym, że z prawie dwóch kilometrów zastrzelił terrorystę uzbrojonego w wyrzutnię rakiet, o czym Eastwood niestety nie wspomina choć w sekundowym ujęciu. Amerykanin walczył też u boku polskiego Gromu, co szczegółowo opisał w książce, nie szczędząc słów zachwytu nad wyszkoleniem polskich komandosów.
„Snajper” nie jest tylko filmem o wojnie i jej „Goyowskich demonach”. Eastwood z wielkim realizmem i precyzją oddaje realia walk w Iraku. I choć czterokrotny zdobywca Oscara nie unika przy tym brutalnych scen, to jego film nie estetyzuje przemocy jak choćby polskie „Miasto 44”. To nie wojenna agresja jest w tym obrazie najważniejsza. W ostatnich latach amerykańscy twórcy chętnie przenoszą środek ciężkości z ukazywania koszmaru bitew na psychiczny dramat weteranów wojennych. Nie mam na myśli pesymistycznych, antywojennych filmów jak „W Dolinie Elah” (notabene Eastwood odrzucił rolę w tym filmie) czy „Green Zone”. „Snajperowi” blisko jest do zeszłorocznego „Ocalonego” o krwawej bitwie żołnierzy Navy Seals w Afganistanie, który pokazywał istotę „braterstwa broni” — niezwykłej więzi, która definiuje zaangażowanie żołnierzy na froncie. Mój kolega z amerykańskiego liceum Joseph Martin, który służył w Iraku, mówił mi, że zarówno on, jak i jego towarzysze broni nie walczyli nigdy dla polityków. Walczyli dla kolegi obok. Przenikliwie pokazali to twórcy „Podróży powrotnej”, filmu opowiadającego o oficerze, który towarzyszy trumnie zabitego żołnierza z frontu, aż na cmentarz w USA.
Również w „Snajperze” to specyficzne poświęcenie dla kolegi jest przez Eastwooda jednoznacznie zaakcentowane. Kyle nie ma żadnych oporów, by zejść z bezpiecznego dachu i wraz z Marines wbiec do naszpikowanego irackimi rebeliantami budynku.
To, czego żałuję, wiąże się z ludźmi, których nie udało mi się ocalić — marines, żołnierzami, kolegami z teamu. Nadal cierpię z powodu tego, że ich nie ochroniłem”.
-pisał we wspomnieniach Kyle.
Syndrom stresu pourazowego
Chris Kyle nie przez przypadek zaliczył pięć zmian w Iraku, wracając tam zawsze z własnej woli. I wcale nie wynikało to, jak chcą infantylni pacyfiści, z psychopatycznej psychiki „mordercy patrioty”. Z jednej strony Kyle chciał być blisko swoich „braci”, z drugiej zaś trudno mu było się odnaleźć w nudnej rzeczywistości poukładanej Ameryki. Zarówno Kathryn Bigelow w oscarowym „The Hurt Locker”, jak i Jim Sheridan w „Braciach” pokazali, czym jest syndrom stresu pourazowego oraz nieumiejętność przystosowania się do życia w powojennej szarości. Eastwood idzie tutaj po wydeptanej i bezpiecznej ścieżce, sumiennie opierając się na mrocznych przeżyciach weteranów, które ostatecznie miały tragiczny finał w życiu Kyle’a. Bigelow zamknęła ten problem w scenie zagubienia w supermarkecie powracającego ze strefy wojny snajpera. Eastwood pokazuje swojego bohatera, który będąc już w Teksasie, nerwowo reaguje nawet na dźwięk zamykanych drzwi i przez ciągłą gotowość bojową ma wysoko utrzymujący się poziom ciśnienia krwi. To samo mówi mi Joseph Martin, podkreślając, że on również po powrocie do domu żył na ciągłym „podniesionym ciśnieniu”.
Masz ciągle podkręcony poziom adrenaliny. I nagle… pustka. Kolor świata zostaje wyłączony. Wszystko jest statyczne i nudne.
-mówi mi Joe.
Bohater filmu Eastwooda dodatkowo nie mógł znieść, że podczas gdy Amerykanie ginęli w Iraku i Afganistanie, amerykańskie media albo o wojnie mówiły mało, albo ją potępiały. Jego żona Taya wspominała, że Chris był załamany brakiem wsparcia Amerykanów dla żołnierzy. Porównywał nawet tę sytuacje z tym, co działo się podczas wojny w Wietnamie, kiedy amerykańska lewica czciła komunistów i pluła na weteranów powracających z wojny. Może stąd też wynika ostra krytyka filmu o człowieku, który dla milionów Amerykanów staje się ponownie idolem? Tutaj dochodzimy do kolejnego ważnego aspektu filmu Eastwooda.
Brudny Harry popiera wojnę?
Część krytyków „Snajpera” zwraca uwagę, że gloryfikuje on przemoc, celebruje bowiem postawę żołnierza, który nie wyraził skruchy z powodu zabijania „dzikusów”. To jednak zarzut zupełnie nonsensowny w kontekście akurat Clinta Eastwooda. Legendarny Brudny Harry i czołowy twardziej amerykańskiego kina nigdy specjalnie nie bawił się w moralizatora. Również w „Snajperze” relacjonuje obraz wojny, zamiast w Stone’owski sposób stawiać publicystyczne tezy. Bez retuszu, ale za to z wielkim współczuciem ukazuje przemoc, w jaką wpadają wyrwani z bezpiecznej Ameryki młodzi żołnierze.
Nie można zapominać też, że libertarianin Eastwood był przeciwnikiem posyłania żołnierzy do Iraku i nieraz krytykował sposób prowadzenia wojny w Afganistanie. I choć z powodów głównie ekonomicznych popiera publicznie prawicę, to trudno go posądzić o entuzjazm wobec polityki zagranicznej neokonserwatystów.
Mimo że przemoc oraz specyficzny stosunek do niej Amerykanów przewija się przez całą aktorską i reżyserską karierę Eastwooda, to nawet w specyficznych dwóch filmach o bitwie na Iwo Jimie dowiódł, że daleko mu do twórcy zafascynowanego śmiercią i wojenną pożogą. „Snajper” nie jest politycznym traktatem wojennym, ale opowieścią o sile ducha Amerykanów, którzy mimo najróżniejszych poglądów nie wstydzą się swojej flagi i wartości, które zbudowały ich kraj. Trudno też robić zniuansowany film o wojnie, skoro opiera się go na książce prostolinijnego faceta z Teksasu, który od dziecka wierzył, że wrogów napadających na jego dom i rodzinę trzeba zniszczyć do cna. Ataki terrorystyczne zwieńczone 11 września były przez Kyle’a odbierane właśnie jako atak na jego kraj i rodzinę.
Siła małżeńskich więzi
Historię Kyle’a niesie na swoich barkach Bradley Cooper, który trzeci raz z rzędu otrzymał nominację do Oscara. I choć w tym roku ma silną konkurencję w postaci m.in. Michaela Keatona (za „Birdmana”), to bez wątpienia zasłużył na najwyższe laury. Cooper nie tylko fizycznie upodobnił się do potężnego Kyle’a, kapitalnie przejmując też jego teksański akcent czy sposób poruszania się. Znakomicie gra również na najróżniejszych nutach, pokazując zarówno zdeterminowanego zabijakę, żarliwego patriotę, jak i podłamanego ojca rodziny, który musi strzelać do uzbrojonego irackiego dziecka. Porażająca jest scena, gdy w gradzie pocisków Kyle oznajmia swojej żonie przez telefon, że jest gotowy do powrotu do domu. Jednak samotny płacz przy barowym stole gdzieś w Ameryce pokazuje, że ten powrót może być o wiele trudniejszy niż walka wręcz z islamskimi fanatykami. Na uwagę zasługuje także Sienna Miller w roli żony Kyle’a, której udaje się nie wpaść w pułapkę banalizacji swojej postaci. Owszem, Taya również pragnie powrotu Kyle’a do domu. W pewnym momencie daje mu nawet ultimatum: wojna albo rodzina. Jej postać nie zamyka się jednak w ramkach „narzekającej żony żołnierza” i jest bardziej złożona. Taya wie, że prawdziwą harmonię Kyle może uzyskać, tylko będąc w zgodzie z samym sobą. Przepojony patriotycznymi wartościami Kyle zaśnie zaś spokojnie tylko z poczuciem wypełnienia misji. Bez wsparcia i zrozumienia najbliższych to niemożliwe. Znamienne, że książka „Cel snajpera” obok wspomnień Chrisa zawiera również wypowiedzi jego żony. Ten zabieg pokazuje istotę małżeńskiej więzi, która mimo wzlotów i upadków przetrwała nie tylko kilkuletnią wojenną gehennę, lecz także chorobę córeczki (podejrzewano u niej białaczkę) czy problemy Kyle’a po zrzuceniu munduru.
Chris Kyle po odejściu ze służby poświęcił się pomocy weteranom wojennym cierpiącym na syndrom stresu pourazowego.
Chciałbym się odwdzięczyć naszym bohaterom i ich rodzinom. Pomaganie sobie. To jest Ameryka”.
— pisał dwukrotnie ranny w Iraku bohater wojenny. Kyle zginął 2 lutego 2013 r. w wyniku postrzelenia na ranczu w Teksasie. Został zastrzelony wraz z innym żołnierzem przez weterana wojennego Eddie’ego Raya Routha cierpiącego na syndrom stresu pourazowego, któremu od jakiegoś czasu pomagał. W tym miesiącu zaczyna się proces zabójcy „diabła”, który poświęcił swoje życia dla kolegów z armii. Nie na froncie, ale w domu.
Zawsze miałem wrażenie, że w kraju jestem bardziej podatny na obrażenia. Po każdej zmianie coś mi się przytrafiało, zazwyczaj podczas szkolenia. Za granicą, podczas misji, na wojnie byłem najwyraźniej niezwyciężony”
-pisał proroczo Kyle. „Za każdym razem, gdy wracasz ze zmiany, zdejmujesz swoją pelerynkę superbohatera” — dodawała jego żona Taya. Clint Eastwood fenomenalnym filmem właśnie ponownie ją nałożył na jego barki.
Łukasz Adamski (wSieci)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253421-snajper-clint-eastwood-celuje-w-patriotyzm