GŁUPI I GŁUPSZY BARDZIEJ. Nie tylko sentyment! RECENZJA

Nie wierzyłem, że braciom Farrelly uda się tak niebezpieczny eksperyment. A jednak dowiedli, że można nie tylko nie zepsuć ducha kultowego filmu, ale zrobili sequel nie gorszy od oryginału. Lloyd i Harry są równie debilni i śmieszni jak 20 lat temu. I choć pewnie większość widzów znów pokocha Jima Carreya, to dla mnie mistrzem filmu jest Jeff Daniels, który przeistacza się z błyskotliwego dziennikarza w „Newsroom” a słodkiego idiotę do sześcianu.

„Głupi i głupszy” powstał w 1994 roku, czyli w okresie przed „South Parkiem”, Sethem McFarlanem i resztą obrazoburczych i skrajnie niepoprawnych politycznie komików. Dziś humor „Kręglogłowych”, „Sposobu na blondynkę” czy przygód dwóch skrajnych idiotów jeżdżących „psim samochodem” wydaje się być niemal jak dobranocka dla dzieci. Bracia Farrelly jednak konsekwentnie stosują sprawdzone schematy z oryginalnego „Głupiego i głupszego”, przenosząc po prostu akcje 20 lat później. Lloyd (Jim Carrey) i Harry ( Jeff Daniels) są jak wyjęci z kapsuły czasu. Jedyne co ich różni to więcej zmarszczek na skórze pokrywającej mózgi 7 letnich dzieciaków.

Już otwarcie filmu pokazuje z jakim humorem będziemy mieli do czynienia przez następne 100 minut. Oto Harry od dwudziestu lat odwiedza w zakładzie dla psychicznie chorych Lloyda, który zarośnięty wydaje się być w katatonicznym stanie. Od dwóch dekad nie wymówił ani jednego słowa i trzeba zmieniać mu pieluchy. Okazuje się jednak, że Lloyd… udaje by zrobić kawał kumplowi. Ten zaś jest zachwycony „wkręceniem”. Farrelly po szybkim wytłumaczeniu dlaczego 20 lat milczeli w sprawie sequela swojego najsłynniejszego filmu, wrzucają akcję na sprawdzone tory. Ba, na końcowych napisach zestawiają ze sobą nawet sceny z sequela z tymi sprzed 20 lat, nie ukrywając, że film jest inną wersją tej samej w gruncie rzeczy historii. Para przesympatycznych głupoli znów pojedzie w trasę przez Amerykę i dowiedzie, że ich przyjaźń jest silniejsza niż jakakolwiek przeszkoda (łącznie z usuniętą w Meksyku nerką). Co ciekawe bracia „nie odjeżdżają” zbytnio z szokowaniem widza. Jest więc momentami kloacznie i obrzydliwie, ale wszystko jest utrzymane w klimacie wyważonych lat 90-tych. W tym właśnie upatruję sukces tego sequela. Cała jego akcja bazuje na sentymencie widzów i old schoolowym humorze charakteryzującym kino Farrellych.

Choć pewnie większość widzów będzie głównie cieszyć się z powrotu do kultowej roli Jimma Carreya, to moim faworytem jest tutaj Jeff Daniels. Carrey mimo usilnych prób nie wyszedł z wizerunku błazna i wiemy czego spodziewać się po jego kolejnej roli. Daniels zaś zabłysnął w doskonałym serialu „Newsroom” jako niezwykle inteligentny i pewny siebie gwiazdor dziennikarstwa Will McAvoy. W roli człowieka o IQ butów Willa Daniel wypada wybornie. Nie tylko jest przezabawny w swojej nieporadności, ale również potrafi w komedii o tak głupawym scenariuszu wzruszyć. Na deser Farrelli dają nam zaś kapitalne epizody autoironicznej Kathleen Turner i…Jennifer Lawrence! Spróbujcie jednak ją w filmie rozpoznać!

Nie będę się silił na analizę „Głupiego i głupszego bardziej” bo mogę jedynie głupio brzmieć. A więc reasumując napiszę tylko tyle, że cholernie dobrze bawiłem się na tym filmie, choć jestem fanem innego rodzaju humoru. Co najważniejsze, nie była to dla mnie tylko sentymentalna podróż do magicznego roku 1994, gdy powstało tak wiele kultowych dziś filmów. Podejrzewam, że nawet ci, którzy nie doświadczyli specyfiki tego okresu docenią głupawy świat dwóch najsłodszych debili w historii kina.

4/6

Łukasz Adamski

„Głupi i głupszy bardziej” reż: Bobby Farrelly, Peter Farrelly, dystr: Monilith Films

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.