ADAMSKI z GDYNI: Grafomania Piekorz i rewelacyjny thriller FOTOGRAF. Recenzja

W końcu na festiwalu w Gdyni pojawił się film, który zasługuje na miano określenie „rewelacyjny”. Co ciekawe jest to thriller, w którym częściej słychać język rosyjski niż polski. „Fotograf” nie ustępuje w niczym amerykańskim dreszczowcom o psychopatycznych mordercach. Natomiast totalną porażkę poniósł duet Piekorz/Kuczok robiąc toporny, sztuczny i niewiarygodny film o neurotycznej więzi zaborczej matki z córką.

Legnica, rok 1974. Zamknięty garnizon wojsk radzieckich. Jednym z transportów wywożony jest do szpitala psychiatrycznego w Moskwie siedmioletni chłopiec. Ma tam zostać na zawsze. Moskwa, współcześnie. Służby specjalne ścigają seryjnego mordercę, tytułowego Fotografa. Jako przynętę wykorzystują Nataszę, jedyną osobę, która przeżyła spotkanie z Fotografem w sytuacji jego zagrożenia. Dlaczego darował jej życie? Skąd Natasza wie, że w ślad za mordercą trzeba udać się do Polski? Legnica, współcześnie. Natasza i oficer polskiej policji jako jedyni nie chcą zabić osaczonego Fotografa. Co łączy tych troje?

Nie spodziewałem się, że Waldemar Krzystek, który robił  do tej porysolidne, ale nie zasługujące na najwyższe noty kino, tak bardzo powali mnie swoim nowym thrillerem. Autor „Nie ma zmiłuj” czy „80 milionów” pokazał już, że potrafi za pomocą gatunkowego filmu opowiadać ciekawie o historii Polski. W „Małej Moskwie” dowiódł jak świetnie rozumie stosunki polsko-sowieckie w Legnicy, gdzie była największa baza Armii Czerwonej w Polsce. Teraz znów wraca pośrednio do tego tematu, opowiadając obdarzonego niezwykłymi zdolnościami rosyjskiego chłopca. Chłopca, który po ucieczce z „psychuszki” jako dorosła osoba, jest podejrzewany o brutalne morderstwa, mające swoje przyczyny w patologii z pozoru ułożonej rodziny sowieckich żołnierzy stacjonujących w Polsce.

tytuł
tytuł

Co ciekawe większość filmu jest nakręcona w języku rosyjskim. Krzystek zebrał na pokładzie kilku znakomitych rosyjskich aktorów, którzy bardzo dobitnie, ale bez łopatologii pokazali w całej okazałości „rosyjską duszę” z jej odwiecznym „bardakiem”. Na pierwszy plan thrillera wybija się Tatiana Arntgolts , znany z kilku hollywoodzkich filmów Aleksander Baluev i Adam Woronowicz w rolach polsko-rosyjskiego tercetu gliniarzy ścigających seryjnego mordercę ( jeszcze nikomu w polskim kinie nie udało się tak przerażająco zbudować wizerunek psychopaty). W końcu nie dostajemy skopiowanych z amerykańskiego kina policjantów, a zupełnie oryginalną mieszankę stróżów prawa, którzy służą Krzystkowi do interesującego rozegrania pobocznych, smakowitych wątków. Mnie jednak najmocniej zachwycił mistrz epizodów Tomasz Kot w roli komunistycznego żołnierza, nomen omen, Baumana i postarzona Sonia Bohosiewicz. Krzystkowi, nie zapominajmy, że w sensacyjnym filmie, udało się zresztą bardzo dobrze nakreślić sylwetki postaci, unikając ich „papierowości”. Nie jest to przecież oczywiste w kinie sensacyjnym, a tutaj jeszcze mocniej wzmaga i tak trzymający w napięciu film. Również postać tajemniczego siedmioletniego chłopca jest wiarygodnie rozpisana, z całą jej złożonością psychologiczną.**

Krzystek spokojnie rozkręca akcje, początkowo mieszając wątki i tropy, które układają się jednak w spójną całość. Reżyser w zdyscyplinowany sposób trzyma sensacyjny kręgosłup scenariusza, i świetnie gra nastrojem niepokoju i grozy, nie pokazując na dodatek na ekranie grasującego po Przemyślu rosyjskiego „potwora”. „Fotograf” jest do tej pory najlepszym filmem pokazywanym na festiwalu w Gdyni, i pod wieloma względami przebija „Jacka Stronga”, którego można zaliczyć do tej samej kategorii filmowej. Bez wątpienia mamy do czynienia z jednym z faworytów festiwalu. Możliwe też, że mamy do czynienia z polską trylogią na miarę szwedzkiego klasyka Stiega Larrsona…


tytuł
tytuł

Niewiele mam tak naprawdę do powiedzenie o nowym filmie „Zbliżenia” duetu Magdalena Piekorz/Wojciech Kuczok. Jedynym pozytywnym elementem filmu twórczyni „Pręg” jest fakt, że trwa on zaledwie 74 minuty, co pozwala przeżyć męczący seans.

Autorzy „Senności” przedstawiają historię toksycznej relacji matki (Ewa Wiśniewska) i córki Marty ( Joanna Orleańska) oraz nie mogącego pogodzić się z destrukcyjną relacją Marty od rodzicielki, jej męża Jacka ( Łukasz Similat).Piekorz z Kuczokiem opowiadają o niebezpieczeństwie obopólnego „uzależnienia” się dziecka i matki, które prowadzi do wybuchowej mieszanki nienawiści z miłością. Ciągłe uczuciowe przeciąganie liny, plątanina wątpliwości, sprzecznych uczuć są prostą drogą do tragedii, nie przekładającej się „tylko” na małżeńskie życie Marty i Łukasza. Bez wątpienia jest to temat intrygujący i daje pole do popisu dla filmowców. **Niestety Piekorz nie panuje nad postaciami matki i Marty. Między kobietami nie iskrzy, ich spory, kłótnie czy wyrazy miłości są sztuczne. Momentami ma się wrażenie, że oglądamy odcinek polskiego tasiemca, a nie poważne kino psychologiczne w stylu choćby „Pianistki”. Choć Łukasz Similat jak zwykle robi wszystko by uwiarygodnić swoją postać, to również w jego ustach słabo napisane przez Kuczoka kwestie wzbudzają zażenowanie.

W kilku miejscach film wygląda równie „wiarygodnie” jak katastrofalna „Szamanka”, którą bohaterki notabene oglądają w jednej scenie. Piekorz nie potrafi też wskazać punktu, w którym relacja matki z córką przekroczyła rubikon. Nie dostajemy też odpowiedzi, jakie zdarzenia w życiu kobiet pchnęły je do toksycznej miłości, która ma chaotyczny i sztucznie napompowany finał. Finał pozwalający na określenie filmu Piekorz jednym słowem: grafomania**.

Łukasz Adamski z festiwalu w Gdyni

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.