Pada ŚNIEG...mroczny śnieg? TOP 5 śnieżnych FILMÓW GROZY!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
"Coś". Materaly prasowe
"Coś". Materaly prasowe

Różnie można spędzać czas podczas śnieżycy, jaka nawiedziła Polskę. Jedni szaleją z dziećmi na froncie walki śnieżkowej , inny stoją w korkach przez samochód wpadający w poślizg, a jeszcze inni upajają się nastrojem nadchodzących Świąt Narodzenia Jezusa. Bez względu na to jakie kinomani mają podejście do inwazji białego puchu to na ekranie zawsze wygląda on dobrze. Szczególnie w kinie popularnie nazywanym dreszczowcem. Oto subiektywny ranking najlepszych filmów grozy, których akcja miała miejsce w śnieżnej pokrywie.**

Coś (1982)

Najwybitniejszy film Johna Carpentera, który w moim przekonaniu jest o wiele bardziej przerażający niż nakręcony mniej więcej w tym samym czasie „Obcy. Ósmy pasażer Nostromo”. Dla wielu polskich kinomanów ( szczególnie tych wychowanych na VHS) Kurt Russel zawsze się będzie kojarzył ze Snakiem z innej perełki Carpentera „Ucieczka z Nowego Jorku”. W moich myślach Russel funkcjonuje natomiast głównie jako R.J. MacReady, amerykański badacz, który na Antarktydzie odkrywa ślady obcej cywilizacji i musi stawić jej czoła z kilkoma przyjaciółmi w odciętej od świata bazie. Problemem jest to, że obcy potrzebuje „hosta”, którego zżera od środka. Każdy może być więc wrogiem. Klaustrofobiczny klimat, doskonale dawkowane napięcie, przeszywająca muzyka Ennio Morricone i wszechobecna pustka śnieżnej krainy, tworzą jeden z najlepszych horrorów w historii kina. Dwa lata temu Kanadyjczycy nakręcili prequel filmu, opowiadający o tym co działo się zanim do walki z przerażającą siłą stanął Kurt Russel. Mimo dzisiejszych nieograniczonych możliwości kinematograficznych film nawet się do (mającego ponad 30 lat sic!) obrazu Carpentera nie umywa. O czymś to świadczy.

Nieustraszeni pogromcy wampirów (1967)

Trudno pastisz Romana Polańskiego nazwać horrorem. Jednak nawet robiąc komedię osadzoną w Transylwanii mistrz nie zrezygnował ze zbudowania realizmu krainy Hrabiego Drakuli. Żaden, i podkreślam to słowo z całą stanowczości, żaden poważny horror nie ma tak niesamowitego klimatu jak ( ówczesny tytuł filmu) „Bal wampirów”. Film z zamordowaną dekadę kilka lat później żoną Polańskiego Sharon Tate i legendarnym Jackiem MacGowranem był przepustką do Hollywood polskiego reżysera. I choć po premierze nie był on sukcesem, podobnie jak „Lokator” z czasem stał się obrazem kultowym. Ilekroć spada z nieba pierwsza śnieżyca, ładuje do DVD płytę z arcydziełkiem Polańskiego, i oddaję skutą lodem szyję wampirom, które w rytm muzyki Krzysztofa Komedy wirtualnie wysysają ze mnie potok zachwytu. Szkoda, że twórcy durnowatych filmideł w stylu „Zmierzchu” nie zostali przesiąknięci wizją Polańskiego. Dziś wstydziliby się psuć wizerunek wampira…

Lśnienie (1980)

O tej klasyka Stanleya Kubricka ostatnio pisaliśmy wiele razy. Aby nie zanudzać Was po raz kolejny przytoczę fragment tekstu. „Czytając genialną książkę Stephena Kinga można mieć ogromne zastrzeżenia do filmu Kubricka, który pomija najważniejsze jej aspekty i zupełnie wypacza wizję mistrza horroru. Jednak jeżeli odbierzemy filmowe "Lśnienie" jako zupełnie odrębną opowieść od wizji Kinga, to okaże się, że dostajemy wysmakowany, niepokojący, dopracowany w najmniejszych szczegółach film grozy, który można interpretować w najróżniejszy sposób. Jest to dzieło wielowarstwowe, złożone i odbiega od większości horrorów, jakie oglądaliśmy w kinie.” Wyglądając dziś przez okno można sobie tylko wyobrazić, co czuł Jack Nicholson biegający w zielonym labiryncie. Na samą myśl robi mi się zimno…

Sztorm stulecia (1999)

Do małego miasteczka zbliża się potężna burza śnieżna. Wraz z nią przybywa tajemniczy osobnik, który bardzo szybko staje się demiurgiem wydarzeń burzących spokojne życie lokalnej społeczności. Miniserial Craiga R. Baxleya został oparty na książce mistrza Stephena Kinga i stanowi najlepszą ekranizacją dzieła króla horrorów na małym ekranie. „Sztorm stulecia” oczywiście nie wytrzymuje pod wieloma względami z dzisiejszymi produkcjami telewizyjnymi. Jednak trzeba twórcom oddać sprawiedliwość, że realizowali go przed erą „Rodziny Soprano”, który na zawsze zmienił oblicze telewizji. Produkcja Kinga i Baxleya wciąż może jednak się podobać z uwagi na szczególny klimat oraz znakomitą rolę Colma Feore, który ostatnio zachwycał w „Rodzinie Borgiów” jako kardynał Giuliano Della Rovere. Zdaję sobie sprawę, że umieszczenie w tym miejscu tej pozycji, a nie np. „Misery” wzbudzi kontrowersje. Jednak jest to ranking subiektywny i ta produkcja szczególnie mocno zapisała się w mojej głowie. Może z uwagi na to, że oglądałem ją podczas śnieżycy?

Zazwyczaj nasze rankingi zawierają 5 pozycji. Ostatnie miejsce jest do Państwa dyspozycji. Film, który otrzyma na forum najwięcej głosów i najciekawszy opis, zostanie dopisany do naszego zestawienia wraz z nazwiskiem ( albo pseudonimem) autora. Zachęcamy do zabawy! Póki śnieg leży za oknami…

Łukasz Adamski

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych