Wampiryczny film JARMUSCHA we Wrocławiu. Sylwetka niezwykłego artysty

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

„Tylko kochankowie przeżyją" - najnowszy film Jima Jarmuscha - zainauguruje 4. edycję, odbywającego się we Wrocławiu, American Film Festival. Kończący właśnie 60 lat Jarmush zachwycił filmem krytyków w Cannes. Czy stanie on na jednej półce „Ghost Dog” i „Truposzem”?

Nowy film Jarmuscha był prezentowany na Festiwalu w Cannes, gdzie zebrał bardzo dobre recenzje krytyków. "Tylko kochankowie przeżyją" ("Only Lovers Left Alive") jest przewrotną opowieścią o zakochanych wampirach, która jednak nie przypomina głupawych historyjek o krwiopijcach dla nastolatków. Jak zawsze w przypadku Jarmuscha film jest oryginalnym podejściem do historii, które zalewają w ostatnich latach kina i telewizję. Film opowiada o miłosnym trójkącie muzyka Adama (Tom Hiddleston), jego ukochanej Ewie (Tilda Swinton) oraz jej siostrze Avie ( Mia Wasikowska).

To nietypowa historia miłosna. Opowiada o uczuciu pomiędzy mężczyzną i kobietą, Adamem i Ewą (fragmenty scenariusza inspirowane były ostatnią książką Marka Twaina "Dzienniki Adama i Ewy"). Ci kochankowie to archetypiczni outsiderzy, członkowie bohemy, niesłychanie inteligentni i wysublimowani, ale ciągle we władzy zwierzęcych instynktów. Przemierzyli już cały świat, doświadczyli wielu niezwykłych rzeczy, żyjąc zawsze na marginesie społeczeństwa. Opowieść o ich związku, to także opowieść o rozciągniętej na setki lat historii człowieka, bo tak się składa, że nasi bohaterowie są wampirami.

mówił w Cannes o filmie Jarmusch. Krytycy byli zgodni, że Jarmusch zrobił film bardzo dla siebie typowy. Ironiczny, przewrotny, ale również poetycki i dotykający głębokich kwestii. Czy będzie przypominał wampiryczne dzieło Abla Ferrary "Uzależnienie", które również było nośnikiem głębszych idei?

Jarmusch stworzył ponury dramat egzystencjalny, w którym świat jawi się jako pasmo niekończącej się udręki. Ale jednocześnie to właśnie ten ból, ciągły kryzys są źródłem rozwoju cywilizacji. Wszystkie zdobycze artystyczne, rozwój technologiczny, są możliwe wyłącznie na granicy światów, w ciągłym zmaganiu się z materią istnienia. A zatem choć Jarmusch zaprowadził nas do epicentrum depresji, jednocześnie daje widzom (a przede wszystkim mieszkańcom Detroit) nadzieję na lepsze jutro.

pisał recenzent Filmweb.pl. Film zostanie pokazany pierwszy raz polskiej widowni na 4. „American Film Festival”, który odbędzie się w dniach 22-27 października 2013 roku we Wrocławiu.

Czy film stanie na półce obok największych dzieł reżysera? Kończący 60 lat Jarmusch jest chyba najoryginalniejszym z niezależnych filmowców, którzy funkcjonują w mainstreamowym kinie. Chodzący zawsze swoimi ścieżkami artysta stworzył oddzielny rodzaj kina będący miszmaszem typowo amerykańskich tematów pojawiających się w kinie drogi z europejską wrażliwością. Trudno się dziwić, że Jarmusch sięgnął po taką stylistykę, skoro jako student prestiżowego Uniwersytetu Columbia wyjechał w 1971 z USA do Paryża, gdzie zafascynował się Nową Falą kina. Wówczas porzucił marzenia o zostaniu pisarzem i zapisał się do szkoły filmowej w Nowym Jorku. Wychowany na literaturze beatników Kerouaca i Burroughsa rzucił się w wir eksperymentów filmowych, podchwyconych wiele lat później przez postmodernistów kina. Zadebiutował 33 lata temu zrealizowanym za 12 tysięcy dolarów filmem „Nieustające wakacje” z jego przyjacielem muzykiem Johnem Lurie w głównej roli. Film zwrócił uwagę wąskiej garstki krytyków i filmoznawców na młodego buntownika.

Jednak dopiero nakręcony cztery lata później za 125 tysięcy dolarów „Inaczej niż w raju” zyskał rozgłos w świecie filmu. Obraz został nagrodzony Złotą Kamerą na festiwalu w Cannes. W 1986 roku Jarmusch nakręcił swój najzabawniejszy film. Na czarno-białej taśmie pokazał historię trzech więźniów (John Lurie, Tom Waits i Roberto Benigni), którzy uciekają z więzienia w Nowym Orleanie. „Poza prawem” był pierwszym amerykańskim filmem, w którym zagrał późniejszy zdobywca dwóch Oscarów za „Życie jest piękne” Roberto Benigni. Tym filmem rozpoczęła się również współpraca Jarmusha z operatorem Robbym Müllerm, który realizował wcześniej zdjęcia w filmach Wima Wendersa.

Kolejne film Jarmuscha były zrealizowane już na kolorowej taśmie i miały niekonwencjonalną narrację. „Mystery Train (1989) o nocy z małym hotelu w Memphis i „Noc na ziemi” (1991) o taksówkarzach w 5 miastach świata ( Los Angeles, Nowy Jork, Paryż, Helisinki, Rzym) spowodowały, że Jarmusch zaczął być naśladowany przez innych filmowców. Kto wie czy Quentin Tarantino nie skomponował „Pulp Fiction” pod wpływem starszego kolego. Jarmush po pierwszych międzynarodowych sukcesach nie ograniczył się jednak do reżyserowania filmów. Zaczął też pisać i komponować muzykę. Poza tym stał się też twórcą teledysków m.in. Toma Waitsa, Neila Younga i Talking Heads. W jednym z wywiadów podkreślał nawet, że wchodząc w świat kina znał więcej muzyków niż filmowców. To może tłumaczyć jego umiłowanie do obsadzania w głównych rolach aktorskich amatorów ze sceny muzycznej.

Do najsłynniejszych filmów Jarmuscha należą obrazy realizowane w ostatnich 13 latach, gdzie za niewielkie pieniądze grali najsłynniejsi aktorzy. Jednak już w latach 90-tych rozpoczęła się jego współpraca z gwiazdami kina. W „Truposzu” ( powrót do czarno-białej taśmy) zagrał Johnny Deep, John Hurt i Gabriel Byrne. W ostatniej roli w życiu pojawił się też legendarny Robert Mitchum. Do dziś jego poetycki antywestern jest wyznacznikiem dla tych, którzy polemizują na ekranie z mitologią Dzikiego Zachodu.

W 1997 roku Jarmusch otrzymał Złotą Palmę w Cannes za krótkometrażowy „Kawa i papierosy III” z Iggy Popem i Tomem Waitsem. W 2003 roku zebrał kilka krótkich filmów „Kawa i papierosy”, które realizował przez 15 lat i dokręcił do nich nowe epizody m.in. z Billem Murrayem, Cate Blanchett, muzykami Wu Tang Clan, Stevem Coogane, Alfredem Moliną tworząc rewelacyjny film „Kawa i papierosy”. Niezwykłość tego działa polega m.in. na tym, że widać jak zmieniała się droga artystyczna Jarmuscha. Film otwiera epizod z Roberto Benignim z 1986 roku ( pokazany pierwotnie w „Saturday Night Live), a zamykają filmy kręcone w 2003 roku. Film powstał dopiero 5 latach przerwy spowodowanych załamaniem reżysera po atakach z 11/09.

Oczywiście większość widzów kojarzy Jarmuscha z doskonałym „Ghost Dog” o samuraju (Forest Whitaker), który walczy z włoską mafią oraz „Broken Flowers” ( nagroda w Cannes) o starzejącym się milionerze ( Bill Murray), szukającym swojego syna. W tym ostatnim filmie wystąpiły ikony Sharon Stone, Jessica Lange oraz Tilda Swindon i Julie Delpy. Zdaje się, że mimo komediowego zarysu jest to najsmutniejsza opowieść Jarmuscha. Nie przez przypadek główną rolę zagrał w nim komik Bill Murray, który zaledwie dwa lata wcześniej zaskoczył świat rolą w „Między Słowami” Sofii Coppoli. Po filmie Jarmuscha Murray nigdy już nie powrócił do lekkiego repertuaru i każdą kolejną rolą pokazuje, że przez lata nie wiedzieliśmy o jego wielkim talencie do ról dramatycznych. Bez Jarmuscha nie byłoby to możliwe.

Najwięcej problemów krytykom sprawiła interpretacja „The Limits od Control” z 2009 roku z jednym z ulubionych aktorów Jarmusha Isaachem de Bankolé. Film w przeciwieństwie do poprzednich trzech filmów artysty zebrał bardzo mieszane recenzje. Nazywano go nadętą hochsztaplerką, albo arcydziełem. Z Tylko kochankowie przeżyją" takich problemów nie ma. Film jest klarowny i, jak na Jarmuscha, przejrzysty. Czy ma szansę w zestawieniu z największymi obrazami filmowca, którego trudno jest zakwalifikować do jakiejkolwiek szufladki? W 1989 roku Jarmusch powiedział, że prędzej zrobi film o człowieku chodzącym z psem na spacer niż imperatorze Chin. Cała twórczość Jarmuscha dowodzi, że nie wypowiedział te słowa na poważnie. W końcu jego filmy dowodzą innych słów artysty, który wbrew stanowisku silących się na oryginalność filmowców wypalił prosto z mostu kilka lat temu:

Nic nie jest oryginalne. Kradnij ze wszystkiego, co wpływa na twoją inspirację lub napędza twoją wyobraźnię. Wchłaniaj stare filmy, nowe filmy, muzykę, książki, obrazy, fotografie, wiersze, sny, przypadkowe rozmowy, architekturę, mosty, znaki drogowe, drzewa, chmury, zbiorniki wodne, światło i cienie. Wybieraj tylko te rzeczy, z których masz kraść, które przemawiają bezpośrednio do twojej duszy. Jeśli tak zrobisz, twoje prace – i kradzieże – będą autentyczne. Autentyczność jest bezcenna; oryginalność nie istnieje. I nie zawracaj sobie głowy ukrywaniem swojego złodziejstwa – obnoś się z nim, jeśli masz na to ochotę. W każdym razie zawsze pamiętaj, co powiedział Jean-Luc Godard: „Nie chodzi o to, co skądś zabierasz – chodzi o to, gdzie zabierasz.”

Może to tłumaczy fantastyczny monolog Jarmuscha w „Brooklyn Boogie”?

Łukasz Adamski

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych