Skromny finansowo film GILLIAMA już zachwyca. Trzeci Oscar dla Waltza?

Ex Monty Python Terry Gilliam, który dawno nie nakręcił filmu na miarę „Fisher Kinga” czy „12 małp” pokazuje na festiwalu w Wenecji „The Zero Theorem”. Amerykański krytyk, który miał okazje film już wiedzieć uważa, że trzeciego Oscara powinien za obraz otrzymać Christopher Waltz, a Gilliam zrobił najlepszy film od czasu „Brazil”.

Zrealizowany za jedyne 10 milionów dolarów film z Christophem Waltzem w roli głównej opowiada o geniuszu komputerowym, który zamierza odkryć sensu ludzkiej egzystencji.

Gdy w 1984 roku realizowałem "Brazil", starałem się stworzyć obraz świata, w którym wydawało mi się, że żyjemy. "The Zero Theorem" to spojrzenie na świat, w którym żyjemy dziś. Scenariusz autorstwa Pata Rushina zaintrygował mnie powiązaniem problemów egzystencjalnych i filozoficznych z humorem.

mówił w jednym z wywiadów reżyser nie tylko doskonałych filmów fabularnych Monty Pythona ( „Monty Python i Święty Gral”, „Sens życia wedlug Monty Pythona”), ale również takich perełek jak „Fisher King”, „Brazil” czy „12 małp”. W ostatnich latach Gilliam nie mógł poszczycić się osiągnięciami porównywalnymi do tych filmów. Oczywiście jego „Las Vegas Parano”, „Parnassus” czy „Nieustraszeni Bracia Grimm” są filmami niezwykle ciekawymi, oryginalnymi i wybijającymi się ponad przeciętność Hollywood. Jednak trudno je zestawiać w obrazami, które stały się znakiem rozpoznawczym jedynego Amerykanina w ekipie Brytyjskich mistrzów absurdu. Czy „The Zero Theorem” będzie takim powrotem?

Mam nadzieję, że "The Zero Theorem" będzie inny od filmów, które ostatnio oglądaliście: żadnych zombie, zamaskowanych wojowników czy statków obcych. Chociaż... jeżeli chodzi o to ostatnie to mogłem skłamać.

dodał w wywiadzie Gilliam. Film już zyskał znakomitą recenzję w prestiżowym strony Ain’t It Cool News. Założyciel serwisu Harry Knowles napisał, że film jest największym osiągnięciem Gilliama od czasu „Brazil”.

Film mnie zupełnie powalił na łopatki. Jest to niesamowite, pełne energii doświadczenie, które trudno zapomnieć. To najlepszy film Gilliama od czasu „Brazil”, z którym łączy go podobnie satyryczne spojrzenie na świat zdominowany przez wielkie korporacje. Film ma też orwellowsko-kafkowska atmosferę.

pisze autor kultowej rubryki. Knowles podkreśla doskonałą rolę Christophera Waltza.

Ma już na koncie dwa Oscary za role drugoplanowe. Teraz powinien dostać za rolę główną. To niesamowita kreacja. To jest najlepsza rola, jaką widziałem w tym roku.

dodaje krytyk. Czy Waltz ma szansę na trzeciego Oscara w ciągu pięciu lat? Byłby to precedensowy sukces. Austriacki aktor został odkryty przez Quentina Tarantino w roku 2009. Za rolę w „Bękartach wojny” dostał m.in. Złotego Globa, BAFTĘ, Oscara i Złotą Palmę w Cannes. To był początek kariery nieznanego do tej pory szerokiej publice ponad 50- letniego aktora. Na następne sukcesy nie trzeba było długo czekać. Oscar i Złoty Glob za „Django” Tarantino, wielka rola w „Rzezi” Romana Polańskiego oraz niebawem wcielenie się w Michaiła Gorbaczowa w filmie Reykjavik. Wszystko wskazuje na to, że rola u Gilliama zwiastuje kontynuacje znakomitej passy Austriaka. Kto wie, może na naszych oczach narodził się jeden z największych aktorskich geniuszy pierwszej połowy XXI wieku?

Ł.A/Entertainment Weekly/ Onet.pl/ Ain’t It Cool News

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych