JOE COCKER powraca w koncertowym stylu. TOP 5 live

Joe Cocker udostępnił pierwszy klip z nadchodzącego DVD "Fire It Up - Live". To pierwsze koncertowe wydawnictwo tego wokalisty od 20 lat! Do sklepów DVD, Blu-Ray i 2CD trafi 8 października. Przedstawiamy TOP 5 koncertowych wykonań.

Sławę przyniosły mu odgrywane z niezwykła energią covery oraz... koncert na Festiwalu Woodstock, gdzie zagrał min. przebój "With A Little Help From My Friends" Beatlesów. Choć utalentowany, to jednak ten jeden wystep zadecydował o przyszłości Cockera, a przez wszystkim rejestracja tego wystepu, tak formie filmu, jak i festiwalowej płyty. Nic więc dziwnego, że wokalista nadal dobrze się czuje na scenie, chropowaty głos jeszcze bardziej dojrzał i pasuje doskonale do mieszanki bluesa, soulu, rocka i popu.

Choć nieustannie koncertuje, to jednak dopiero teraz postanowił wydać koncertowe wydawnictwo, po raz pierwszy od 20 lat. Nowe możliwości, nowe technologie - "Fire It Up - Live" pojawi się w w formacie DVD i CD. Wydawnictwo promuje utwór "Up Where We Belong".

Joe Cocker - Up Where We Belong / live

Zadziwiające, że Joe Cocker nie od razu docenił swój występ na Woodstock'69. Być może narkotyki i alkohol także dominowały to wszystko co działo się na scenie, a wtedy był to jeden z wielu występów. Obrastanie festiwalu legendą, doprowadziło Cockera na muzyczny piedestał. Była to jednak trudna droga, bolesna i pełna upadków. Mało brakowało, a na tej hipisowskiej legendzie kariera wokalisty by się skończyła.

Joe Cocker - Let's Go Get Stoned (LIVE in Woodstock)

Paradoksalnie, choć wokalista poszedł za ciosem i wydał od razu po festiwalu płytę nie wykorzystał jej atutu. Płyta "Joce Cocker!" z listopada 1969 roku była kontynuacją płyt "yWith A Little Help From My Friends" wydanej kilka miesięcy wcześniej, w kwietniu 1969. Seria koncertów i jej skomasowanie spowodowały, że wokalista zaczął staczać się tak obyczajowo, jak i fizycznie. Kolejną studyjną płytę wydał dopiero w 1972. Jednak było już za późno na poprawienie swojej opinii, a przede wszystkim na ponowne obudzenie talentu. "Something to Say" nie przyniosła mu już ugruntowania popularności. Zniszczył ją nałogiem alkoholowym i narkotykowym. Mógł trafić nawet do więzienia, w 1972 roku deportowano go z Australii za posiadanie narkotyków. Zdarzenie to doprowadziło do marazmu artystycznego.

Joe Cocker - "The Letter" in live 1970

Lata 70-te to stracony artystycznie czas, kolejne wydawane płyty "I Can Stand a Little Rain" - ze znakomitą kompozycją "You Are So Beatiful" (1974), "Jamaica Say You Will" (1975), "Stingray" (1976) i "Luxury You Can Afford" (1978) nie przyniosły mu pożadanego powrotu na muzyczny szczyt. Pomimo plejady znakomitych gości przy ich realizacji ( min. Dr. John, Billy Preston, Jim Price, Jeff Porcaro, Eric Clapton, Albert Lee), stał się muzykiem niszowym, tylko hipisowskiej generacji. Potrzebował przełomu, ktory mu dala nie muzyka, a kobieta jego życia - Pam. Uratowała go nie tylko dla fanów, ale przede wszystkim dla samego siebie.

Joe Cocker - A Whiter Shade Of Pale (LIVE in Berlin 1980)

Przebudzenie muzyczne Cockera nastąpiło w latach 80-tych i było efektem szerszego spojrzenia na swoja twórczość, porzucenia hipisowskiego repertuaru i współpracy z muzykami, dotąd zbyt egzotycznymi, jak dla niego. Płyta "Sheffield Steel" (1982) była orzeźwieniem. Nie odniosła komercyjnego sukcesu, ale skierowała uszy krytyków muzycznych na skazanego już na zapomnienie i odgrzewającego stare kotlety wokalistę. Współpraca z dynamicznie rozwijającym się Robertem Palmerem i muzykami sceny reggae Jimmy Clifem, "Sly" Dunbar i "Robbie" Shakespearem uwspółcześniła w dalszym ciągu odgrywane przez Cockera covery. "Seven Days" z repertuaru Boba Dylana nosił już znamiona muzyki pop, do której zaczął się skłaniać Cocker, co w niedługim czasie zaczęło owocować.

Joe Cocker - Seven Days

Płyta "Civilized Man" z 1984 roku była już ustabilizowana brzmieniowo. Cocker nie poszedł w stronę komercyjnego reggae, ale postanowił zmiękczyć muzykę, dodać sporo melodii, a reggaeową rytmikę wprowadzić w rejony popu. Odtąd Jego kariera zaczynała dojrzewać i nabierać niespotykanych dotąd w jego twórczości blasków. Kolejne wydawnictwo "Cocker" (1986) przyniosło mu szczyty list przebojów, a utwór "Shelter Me" stał się jego nowym kanonem. Płytą "Unchain My Heart" (1987) i nagraniem tytułowym wpasował się idealnie w dekadę, która nie była przychylna wykonawcom z ery hipisowskiej. Okazało się, że Cocker odnajduje się w stylistyce, która jest kompromisem między własnym spojrzeniem na muzykę, a wymogami rynku.

Joe Cocker - Unchain My Heart (LIVE in Cologne 2002)

Swoją pozycję Cocker ugruntował płytą "One Night of Sin" (1989) i "Night Calls" (1991), od tej pory mógł być pewien, że jego pozycji na rynku muzycznym już nic nie zmąci. Mógł nawet pozwolić już sobie na muzyczną repertuarową dowolność i nie wychylanie się poza swój styl. Nie potrzebował eksperymentowania. Koncerty to pewny element kariery Joe Cockera, nic zatem dziwnego, ze pojawia się ich udokumentowanie. Być może nowe wydawnictwo "Fire It Up - Live" jest już pewnym zwieńczeniem jego działalności na scenie - pierwsze po 20 latach, a zapewne też i ostatnie.

Grzegorz Kasjaniuk

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych